Przegląd nowości

Złość Almavivy

Opublikowano: sobota, 06, maj 2017 16:15

Mozart jest wymagający i nie należy dać się zwieść pozorom, że nie sprawi problemów. Przedstawienie Wesela Figara na otwarcie Bydgoskiego Festiwalu Operowego w Operze Nova spełniało wszelkie oczekiwania doskonałości.

Wesele Figara,Bydgoszcz 1

Dobry dyrygent Marcin Sompoliński, który nawet przygotował posklejane z różnych dzieł Mozarta antrakty, aby publiczność się nie nudziła podczas zmiany dekoracji. Do tego dobra orkiestra, chór, grupa uzdolnionych młodych solistów, rozsądna reżyseria Wojciecha Adamczyka i ładne dekoracje Marceliny Początek-Kunikowskiej oraz kostiumy Marii Balcerek. Czy czegoś jeszcze brakowało do pełnego szczęścia?


Nie było subtelnego uroku, nie było czaru, jaki niesie Mozart, nie było głosów, którym muzyka pozwala wynieść się na wyżyny. Intryga miłosna i rodzinna, jaką obmyślił Beaumarchais, a do potrzeb opery przysposobił Da Ponte, została na scenie przekazana w sposób wyrazisty i zrozumiały. Pomogła tutaj tradycyjna, wręcz zachowawcza inscenizacja „jak Pan Bóg przykazał”.

Wesele Figara,Bydgoszcz 2

Poszczególni bohaterowie zostali wyposażeni w specyficzne, komediowe charaktery, czyli mężczyźni są zazdrośni, kobiety przebiegłe, ale spragnione uczucia, młodzieńcowi buzują hormony, a starsi skłonni są do intryg i mają sporo pretensji do bliźnich – skąd my to znamy.

Wesele Figara,Bydgoszcz 3

W tych aktorskich rolach artyści obsadzeni przez kierownictwo sprawdzali się całkiem zgrabnie, jednak opera to nie zwykły teatr dramatyczny, lecz dramat z muzyką. Na dobrą grę sceniczną starczyło sił i wykonawcy udowodnili tutaj swoje sceniczne kompetencje. Hrabia Almaviva – Sławomir Kowalewski – w chwili złości potrafił nawet mocno walnąć dłońmi w biurko, Marcelina – Małgorzata Grela – konkurująca w pierwszym akcje z Zuzanną – Krystyną Nowak – umiała w złości wywrócić fragment łóżka i trzasnąć drzwiami.


Szymon Rona, któremu przyszło występować w podwójnej roli, jako Basilio i Don Curzio, wykonał prawdziwy koncert mimiczny, Figaro – Jakub Żak – zgodnie ze scenariuszem dwoił się i troił, zmienił nawet fryzurę w trakcie przedstawienia, zaś córka ogrodnika Barbarina (Hanna Okońska) wydała z siebie płacz, co nijak się miało do arii, którą dla niej przygotował Mozart. 

Wesele Figara,Bydgoszcz 4

Gdyby jednak poświęciła więcej uwagi swemu pięknemu głosowi, czystemu i dźwięcznemu, byłoby cudownie. Niestety, artystom, nie tylko Barbarinie, zabrakło muzycznej ogłady, estetyki w traktowaniu dźwięku, emisyjnego wyważenia. Figaro zbyt często wykrzykiwał, Almaviva też nie stworzył wokalnej kreacji.

Wesele Figara,Bydgoszcz 5

W finale opery Hrabia gorąco przeprasza swą małżonkę i w tej scenie zbiorowej wzajemnego pojednania (Contessa, perdono) głosy śpiewaków powinny spoić się niemalże w religijny i podniosły chorał. Tymczasem cała ta sekwencja, ukoronowanie muzyczne dzieła, wypadła drętwo a nie czarownie. Właściwie tylko dwie arie Hrabiny – Gabrieli Kamińskiej – pozwalały zasłuchać się w mozartowskiej frazie, choć śpiewaczka wyglądała na słabo przygotowaną muzycznie i miejscami nawet intonowała za nisko. Może dla lepszej jakości wykonania należałoby zalecić całemu zespołowi kilkakrotne przećwiczenie opery w sposób koncertowy, bez kostiumów, bez ruchu, bez udawanej złości, aby można się było nacieszyć w pełni arcydziełem Amadeusza?

                                                                      Joanna Tumiłowicz