Przegląd nowości

Murzyn Peszek i książę Malkovich czyli parada blagierów

Opublikowano: piątek, 07, kwiecień 2017 12:05

W dawnych czasach jak aktor miał grać Otella to malowano go masłem kakaowym na brązowo. Trochę było tłusto, ale wiarygodnie. Dzisiaj w spektaklu Podopieczni według Elfriede Jelinek czołowy aktor polski Jan Peszek musiał kilkakrotnie przypominać publiczności, że jest Murzynem, bo wyglądał zupełnie jak biały człowiek.

Podopieczni,Peszek

Blaga przedstawienia w wykonaniu zespołu Narodowego Starego Teatru z Krakowa, który przybył na Warszawskie Spotkania Teatralne jest tym większa, że w programie napisano, iż spektakl trwa 1 godzinę i 15 minut oraz, że się odbywa bez przerwy, tymczasem pierwsza część bezsensownie przeciągana licznymi powtórzeniami i pseudo improwizacjami zakończyła się po 2,5 godzinie i wtedy ogłoszono przerwę.


Przyznać trzeba, że wzruszający, a nawet wstrząsający był udział w przedstawieniu chorego i na wpół sparaliżowanego Krzysztofa Globisza. Można mieć wątpliwości, czy ten angaż nie był tylko instrumentalnym zabiegiem, aby o przedstawieniu mówiono w superlatywach. Ten niepełnosprawny artysta wyraźniej podawał tekst niż jego dużo młodsi i wysportowani partnerzy.

Podopieczni,Globisz

Tak się składa, że 37. Warszawskie Spotkania Teatralne weszły w kolizję z  21 Wielkanocnym Festiwalem Ludwiga van Beethovena, imprezą która tym razem ma także swój teatralno-aktorski aspekt. Tutaj bowiem czołową gwiazdą festiwalu okazał się nie muzyk, ale aktor, do tego amerykański John Malkovich.


Bohater wielu znakomitych filmów chętnie bierze również udział w imprezach muzycznych na terenie niemieckojęzycznym. Po internecie krąży nagranie, jak swoim niewyszkolonym ryczącym” głosem śpiewa fragmenty oper Mozarta. Wydawałoby się, że Malkovichowi wszystko wolno. Obecnie wraz z orkiestrą starych instrumentów Wiener Akademie wykonał on partię narratora w muzyce do dramatu J. W. Goethego Egmont.

Malkovich

Niestety ten wybitny artysta, podobnie jak Peszek, też okazał się blagierem, bo przyszło mu wcielić się w rolę księcia de Gavre Egmonta Lomoral, niderlandzkiego bohatera, który był przywódcą szlacheckiej opozycji przeciwko rządom hiszpańskim. Nie dosyć, że tekst Goethego czytał dość monotonnie z kartek, wspierał się sztucznym nagłośnieniem (choć w Filharmonii Narodowej jest bardzo dobra akustyka) i do tego w angielskim tłumaczeniu, co jest ujmą dla aktora (pewnie oryginał niemiecki był dla niego zbyt trudny).


Wykonanie zakończył ostentacyjnie składając kartki do teczki, gdy przeczytał ostatnie słowa nie czekając na zamknięcie utworu przez orkiestrę. W czasie ukłonów wpychał się przed swoją partnerkę sopranistkę Marie Arnet i ciągnął za rękę jak worek kartofli. Tutaj nieodparcie nasuwał się obraz z najnowszego przedstawienie Chorego z urojenia, które w Teatrze Polskim we Wrocławiu wystawił Janusz Wiśniewski. Tam jednak scenę wleczenia drugiej żony Argana Moniki Bolly ułożył znakomity choreograf Emil Wesołowski, tutaj natomiast był to obraz całkiem nie przystający do Filharmonii Narodowej.

Malkovich i Arnet

Jednakże to nie arystokratyczne zachowanie zostało nagrodzone ogromnymi owacjami, a na widowni zasiadała nawet para prezydencka, co długo utrzymywano w tajemnicy i oficjalnie nie poinformowano publiczności, być może dlatego, że na poprzednim festiwalu wysokiego przedstawiciela władz spotkało niemiłe buczenie. Większa część tych owacji należała się właśnie śpiewaczce Marie Arnet, która bardzo efektownie wykonała najpierw arię koncertową Beethovena Ah! Perfido, a później dopełniła muzykę do tragedii Goethego znakomitymi Pieśniami Klärchen, co było najwartościowszym artystycznie fragmentem utworu. Kilka słów należy się też Orchester Wiener Akademie pod kierunkiem Martina Haselböcka, która z ogromnym zapałem i energią grała muzykę patrona Festiwalu, jednak stare instrumenty, zwłaszcza waltornie, niemiłosiernie zawodziły i fałszowały. Trudno, wcześniej nie wynaleziono techniki wentylowej, która pozwala grać muzykę czysto i wyraziście. Cóż, granie muzyki klasycznej na dawnych instrumentach jest zabiegiem analogicznym jak utrudnienia dostępu do zapłodnienia in vitro parom, które chcą mieć dzieci. Kolejna blaga.

                                                                      Joanna Tumiłowicz