Przegląd nowości

Wyrywanie flaków, czyli umieranie na raty

Opublikowano: wtorek, 28, marzec 2017 09:37

Jeśli coś mi się zdecydowanie nie podobało we wrocławskim Chorym z urojenia w Teatrze Polskim, to scena operacji pacjenta, w którym lekarka wyjmuje z wnętrza chorego różne organy i wrzuca do wiadra. Chociaż w tym spektaklu bierze udział także gromadka dzieci, to jednak nie jest to przedstawienie dla najmłodszych. Trudno w widowisku, w którym scenografia i kostiumy są dziełem reżysera Janusza Wiśniewskiego rozpoznać Moliera, choć rymowany przez Boya tekst nie został zmieniony, a tylko drastycznie skrócony.

Chory z urojenia 1

Dodano natomiast urywki utworów: Achmatowej, Audena, Strindberga, Eliota, Rilkego, Dickinson, Frosta, Księgi Hioba. Całość mimo to trwa zaledwie godzinę, ale nagromadzenie ponurych i obsesyjnych sekwencji jest wystarczająco duże, aby zrobić na widzu wrażenie. Warto podziwiać konsekwencję twórców widowiska, które w swoim groteskowym przebiegu jest precyzyjne jak szwajcarski zegarek. Można przypuszczać, że np. mechaniczne ruchy głowami „braci bliźniaków” przywodzące na myśl zegarowe kukułki, czy quasi taneczną parę gdzie mężczyzna ciągnie za rękę kobietę (Monika Bolly), ułożył nasz znakomity choreograf  Emil Wesołowski. Być może rytmiczne śmiechy lekarskiego konsylium – ha,ha,ha – ha,ha – zaprojektował autor muzyki Jerzy Satanowski. Wszystkie te składowe były idealnie podporządkowane wizji Wiśniewskiego i stanowiły dowód na staranne przygotowanie wykonawców, którzy jak w balecie każdy występ poprzedzają wielogodzinnymi ćwiczeniami. Muzyka Satanowskiego, głośna, nerwowa, quasi cyrkowa przedzielała rzadko rozplanowane na przestrzeni spektaklu partie mówione.


Najwyraźniej tekst Moliera (i innych autorów) miał dla twórcy widowiska drugorzędne znaczenie, na pewno mniejsze od ucharakteryzowania i zasadniczego poprowadzenia postaci grających poszczególne role.

Chory z urojenia 2

Popisowe zadanie miał tutaj tytułowy chory Argan – Krzysztof Franieczek, który, być może niezamierzenie, ucharakteryzowany był na obecnego ministra kultury i dziedzictwa. Jego skurczona, powykrzywiana postać nie stwarzała nadziei na rychłą poprawę stanu zdrowia.

Chory z urojenia 3

Groteskowe pozy przybierane przez pozostałych uczestników przedstawienia tworzyły jakby katalog ludzkich przywar, a jedynymi postaciami, które nie miały na twarzy białego pudru i nie wykonywały marionetkowych gestów była młoda para zakochanych, niestety w tym wypadku aktorstwo Błażeja Michalskiego pozostawiało nieco do życzenia. Dużo lepiej spisała się i wyraźniej podawała tekst jego partnerka Paulina Chapko. Na całości spektaklu wyraźnie jednak zaciążyła końcowa scena operacji, w której twórcy moim zdaniem przesadzili.

                                                                           Joanna Tumiłowicz