Przegląd nowości

Sprywatyzować!

Opublikowano: poniedziałek, 03, kwiecień 2017 07:49

Co pewien czas wraca pytanie o stan polskiego szkolnictwa baletowego. Na co dzień miałem z tym do czynienia ucząc przez prawie 30 lat Historii tańca w ostatnich klasach szkół baletowych Łodzi, Warszawy i Poznania. Nadal staram się interesować stanem polskiego szkolnictwa baletowego, formując obecnie refleksje, uwagi i wnioski nie bardzo optymistyczne, a mnie osobiście frustrujące.

Kształcenie młodzieży baletowej w systemie prowadzącym jednocześnie do matury ogólnokształcącej i zawodowej, jest procesem kosztownym i w pewnej mierze zbytecznym. Duża część tak wykształconych absolwentów natychmiast porzuca sztukę tańca, podejmując studia na kierunkach pozaartystycznych, niepomna wielkich kosztów baletowego kształcenia, które ewentualnie mogą służyć lepszemu zamążpójściu (dziewczęta) lub gracji i bezpretensjonalności (młodzieńcy).

Program działających w Polsce szkół baletowych jest – delikatnie mówiąc – przestarzały, jednostronny i anachroniczny. Ilość każdorocznych absolwentów w porównaniu z liczebnością uczniów rozpoczynających 11 lat wcześniej naukę tańca, wykazuje ponad 50 % kandydatów do tego zawodu, rezygnujących lub nie mogących sprostać skomplikowanemu procesowi tego kształcenia.

Rekrutacja kandydatów do szkół baletowych z roku na rok odbywa się z udziałem coraz mniejszych gremiów. Poza brakiem starań w tym kierunku, konkurencję stanowią szkoły sportowe, brak promocji zawodu artysty baletu, przeciążenie uczniów ilością zajęć jednocześnie artystycznych i ogólnokształcących, oraz perspektywa niepewności w uprawianiu sztuki tańca za żenująco niskie uposażenie. Coraz częstsze zjawisko angażowania do polskich zespołów baletowych tancerzy zagranicznych uzasadniane jest znikomą ilością i słabym poziomem absolwentów polskich szkół baletowych.

Myślałem o tym wszystkim w Poznaniu oglądając spektakl Królowej Śniegu według baśni Hansa Christiana Andersena w wykonaniu Szkoły Baletowej Anny Niedźwiedź. Od kilku lat w różnych miastach naszego kraju powstaje coraz więcej tego typu uczelni, kształcących w dziedzinie baletu utalentowane dzieci i młodzież. Poza tym uczęszczają one – jak to bywa w  wielu krajach Europy, Ameryki i Australii – do normalnych szkół podstawowych, gimnazjalnych i licealnych.


Najzdolniejsze z nich stają się z czasem artystami baletu, dysponowane przeciętnie trafiają do ruchu amatorskiego, a pozostali do późnej starości szalejąc na parkietach lub na widowniach teatralnych, stanowią awangardę licznych rzesz baletomanów.

Aby zrobić karierę w balecie matura nie jest konieczna, ani niezbędna. W ubiegłym stuleciu, dla załatwienia spraw urzędowych, do dyrektora opery przychodziły – bywało – jednocześnie dwie tancerki, ponieważ jedna umiała pisać, a druga czytać. Natomiast obydwie były śliczne, tańczyły bajecznie i nigdy nie myliły się przeliczając gażę.

A teraz poważnie. W tej pięknej, krótkiej jak wiosna i ciężkiej jak katorga syberyjska profesji najważniejsza jest aparycja, muzykalność, podatność na wirtuozerię ruchu, dobre zdrowie, odporność psychiczna i fizyczna, a przede wszystkim technika tańca zdobyta wieloletnimi ćwiczeniami, czyli codzienną pracą.

To wszystko lepiej kształtować w prywatnych szkołach baletowych o autorskich programach nauczania, naturalnej selekcji i dowolnym poziomie wykształcenia ogólnego. Anna Niedźwiedź w pełni udowodniła swa wieloletnią, kompetentną i odpowiedzialną działalnością, że jest to możliwe, a nawet optymalnie pożądane.

Królowa Śniegu jest spektaklem profesjonalnym, drobiazgowo przemyślanym, w którym choreografię skonstruowali poszczególni pedagodzy, pracujący z różnymi wiekowo grupami adeptów. O poziomie nauki w tej szkole decyduje grono wybitnych fachowców, powszechnie znanych ze swych kompetencji nie tylko w Poznaniu. Włączenie do spektaklu dorosłych tancerzy uatrakcyjnia wykonanie, a przede wszystkim nobilituje i podnosi morale baletowej dzieciarni. Do tego wspaniała scenografia, piękne kostiumy, ciekawe rekwizyty, słowem sukces Anny Niedźwiedź, która to wszystko wymyśliła. Idąc w ślad za dobrym pomysłem, powstrzymując się od krytyki sędziwych i zwiędłych w swym dynamizmie państwowych szkół baletowych sugeruję: Przyszłość kształcenia polskich tancerzy niechże Ministerstwo Kultury sobie daruje. W tej dziedzinie dobra zmiana” powinna brzmieć: Sprywatyzować!.

                                                                Sławomir Pietras