Przegląd nowości

Wskrzeszenie zapomnianej opery Antonio Sacchiniego we Francji

Opublikowano: wtorek, 31, styczeń 2017 13:11

Utworzona w 1983 roku we Francji struktura Arcal specjalizuje się w spektaklach lirycznych i muzycznych, starając się poprzez organizowane na terenie całego kraju tournées dotrzeć z nimi do jak najszerszej publiczności.

Chimene ou Le Cid 1

Działa ona pod kierunkiem artystycznym Catherine Kollen i ma już na swoim koncie wiele ciekawych projektów, w tym na przykład w sezonie 2014-2015 zakończoną sukcesem realizację Armidy Haydna. Tym razem zaproszono do współpracy młodego dyrygenta i zarazem skrzypka Juliena Chauvina oraz utworzony i prowadzony przezeń zespół barokowy Le Concert de la Loge do przygotowania we współpracy z Centrum Muzyki Barokowej w Wersalu innego ambitnego projektu, to znaczy do wystawienia zupełnie nieznanej opery Antonio Sacchiniego (1730-1786) Chimène ou le Cid (Chimena i Cyd).


Chodzi tu o drugie dzieło (po Renaud) kompletnie zapomnianego kompozytora, a konkretnie o tragedię liryczną powstałą do libretta Nicolas-François Guillarda w oparciu o słynny tekst Corneille’a.

Chimene ou Le Cid 2

Kreacja tego dzieła w 1783 roku w Fontainebleau, a następnie powtórzenie w roku następnym w paryskiej Académie royale de musique, wpisała się w sam środek estetycznych i stylistycznych kłótni, które wstrząsały wówczas paryskim światkiem muzycznym. Jeśli chodzi o samego Sacchiniego to należy przypomnieć, iż mamy tu do czynienia z jednym z ważniejszych kompozytorów operowych osiemnastego wieku, wykształconego i rozpoczynającego swą karierę w Neapolu, który pełnił funkcję dyrektora Konserwatorium w Wenecji, a następnie zyskał duże uznanie w całych Włoszech i w Anglii.


Do Paryża został zaproszony przez królową Marię Antoninę zaraz po wyjeździe Glucka i to właśnie on przejął w pewnym sensie po tym ostatnim rolę przeciwnika Picciniego. Niezależnie jednak od rywalizacji pomiędzy ową dwójką włoskich kompozytorów, trzeba podkreślić, że to oni ożywili nieco już skostniałą barokową tragedię liryczną we Francji, wnosząc do niej wiele elementów włoskiej gramatyki muzycznej. Widać to zresztą wyraźnie w Chimène ou Le Cid, zręcznie przeplatającym akompaniowane recytatywy o mocnym wydźwięku dramatycznym – były one specjalnością Sacchiniego - z licznymi arioso, paroma ariami da capo czy rozbudowanymi interwencjami - zwłaszcza w drugim akcie - chóru.

Chimene ou Le Cid 3

Prowadzący przedstawienie rzeczonej opery w podparyskim Théâtre de Saint-Quentin-en-Yvelines Julien Chauvin i odpowiedzialna za realizację sceniczną reżyserka Sandrine Anglade (która ma już w swoim dorobku wystawienie oryginalego dramatu Corneille’a) postanowili pokazać dzieło Sacchiniego w całości, bez antraktu, decydując się jedynie na opuszczenie końcowego baletu. Można tu mówić o powtórnej kreacji Chimène ou Le Cid, ponieważ realizatorzy przedstawienia pracowali tu na nowej, specjalnie na tę okazję przez wspomniane Centrum Muzyki Barokowej w Wersalu przygotowanej edycji partytury. Dzięki niej możemy zachwycić się wyjątkowo teatralnym charakterem tej dynamicznej i pełnej życia muzyki, w której instrumenty wydają się przywoływać wzburzone emocje i wewnętrzne zmagania protagonistów, zaś łamiące się, zderzające ze sobą, oddające stany wahania czy powstrzymywany płacz głosy prowadzą na przemian tragiczną narrację. Reżyserka wyznaje, że owa interakcja pomiędzy orkiestrą i głosami zadecydowała o kształcie proponowanej przez nią wizji scenicznej. Otóż podzieleni na dwie grupy muzycy są rozmieszczeni po obu stronach sceny i stanowią integralną część spektaklu, odgrywając w ten sposób ważną rolę w opowiadanej historii.


W centrum niemalże pustej przestrzeni znajduje się dyrygent, który zwracając się w jedną lub w drugą stroną z pełnym zaangażowaniem i dużym wyczuciem prowadzi pasjonującą narrację muzyczną. W tej wizji nie ma właściwie żadnych dekoracji, a w budowaniu dramaturgii duży udział ma wyrafinowana reżyseria świetlna prowadzona przez Caty Olive.

Chimene ou Le Cid 5

Niekiedy wiązki światła wydobywają z mroku sylwetki poszczególnych postaci, innym razem kreślą konkretne miejsca akcji lub wręcz sugerują nie do końca przecież zdefiniowane stany psychiczne głównych bohaterów. To właśnie na nich – odzianych w proste i o symbolicznym znaczeniu stroje – spoczywa zadanie przejmującego opowiedzenia tragicznej historii, co w pełni tłumaczy precyzyjnie ustawioną i bezbłędnie przez wszystkich realizowaną grę aktorską.


Zaznaczyć należy, że opera Sacchiniego nie eksponuje bohatera-mężczyzny, lecz snuje refleksję na temat rozgrywającego się dramatu z punktu widzenia kobiety: Chimeny. Jest ona uwikłana w trudną do zniesienia, koszmarną sytuację, albowiem z jednej strony dąży do pomszczenia śmierci swego ojca, z drugiej zaś jest wciąż zakochana w jego zabójcy.

Chimene ou Le Cid 6

Chimena jest zatem samotną kobietą we wstrząsanym konfliktami zbrojnymi świecie mężczyzn. Nie żąda ona sprawiedliwości królewskiej czy boskiej, lecz społecznej i w tym sensie staje się postacią polityczną. Społeczeństwo ulega jednak racji stanu i przemocy, pozostawiając bohaterkę w sytuacji osobistej i intymnej tragedii, gdyż konflikty interesów politycznych często ignorują i wręcz niszczą najgłębsze pokłady człowieczeństwa.


Doskonale skonstruowana rola jedynej żeńskiej protagonistki omawianej opery została powierzona młodej polskiej sopranistce Agnieszce Sławińskiej, wykształconej w Akademii Muzycznej w Łodzi, a następnie doskonalącej swe umiejętności w Opéra-Studio w Strasburgu. W jej poruszającej sugestywną i pełną zaangażowania grą aktorską oraz świetlicie brzmiącym i bezbłędnie prowadzonym głosem kreacji Chimena jest postacią wielowymiarową oraz głęboko i po ludzku cierpiącą, wzbudzającą empatię i nikogo nie pozostawiającą obojętnym.

Chimene ou Le Cid 4

Nic dziwnego, że publiczność reaguje na występ naszej artystki entuzjastycznymi brawami. Obok niej w obsadzie wykonawczej pojawiają się bez zarzutu wywiązujący się z powierzonych im zadań tenor Artavazad Sargsyan (Rodrygo), baryton Enrique Sánchez-Ramos (Król Kastylii), baryton Matthieu Lécroart (Don Diego). Natomiast lekcję zbiorowej muzykalności daje chór, składający się z członków znanego zespołu kantorów w Wersalu, pracującego na codzień pod kierunkiem Oliviera Schneebeliego. Prowadzący z zapałem swoich muzyków i wyraźnie bez reszty przekonany do wartości partytury Sacchiniego Julien Chauvin dba o idealną synchronizację warstwy muzycznej z narracją dramaturgiczną i właśnie to - w połączeniu z nieprzeciętną osobowością sceniczną Agnieszki Sławińskiej - stanowi o sile tego spektaklu, który szczęśliwie będzie jeszcze w marcu pokazany na dwóch innych scenach regionu paryskiego. A jeśli ktoś z polskich czytelników miałby chęć odkryć kunszt interpretacyjny zespołu Le Cercle de la Loge, to może się 15 kwietnia wybrać do kopalni soli w Wieliczce, gdzie w ramach krakowskiego Festiwalu Misteria Paschalia zaprezentuje on pod batutą swojego szefa Stabat Mater Boccheriniego.

                                                                                         Leszek Bernat