Przegląd nowości

Trzy wieczory ku refleksji

Opublikowano: wtorek, 18, październik 2016 18:00

Państwowa Opera Węgierska należy do tych teatrów, które grają dużo, naprawdę dużo. Ilość, jak pokazuje życie, również operowe, jest często odwrotnie proporcjonalna do jakości – i choć w sztuce jednak trudno porównywać stosunek tych dwóch wielkości (z których jedna jest przecież wymierna, a druga nie), przypadek Węgier pokazuje, że wystawiając spektakle niemal codziennie, można zachować odpowiednie proporcje pomiędzy wszystkimi zmiennymi w trudnym uniwersum produkcji operowych.

Budapeszt 1Traviata

Państwowa Opera Węgierska przyzwyczaja bowiem widzów do bogactwa – tytułów, nazwisk, festiwali, rocznic. Dwa lata temu na stronie Maestro członkowie Stowarzyszenia im. Richarda Straussa relacjonowali Festiwal Richarda Straussa, który węgierski teatr zorganizował, aby uczcić 150. rocznicę urodzin kompozytora.

Budapeszt 2Traviata

Rok temu Węgrzy wymyślili Festiwal Faust225, a w tym roku obchodzili rocznicę urodzin Szekspira. Opera wystawia swoje przedstawienia w dwóch budynkach – zabytkowym teatrze i nowszym Erkel Theatre, a liczba tytułów utrzymujących się w repertuarze (i granych naprawdę, a nie odwoływanych w dniu spektaklu „z przyczyn niezależnych”, czyli najczęściej z powodu niesprzedanych biletów) jest imponująca.


Ciekawa jest też lista nazwisk, które zapraszane są do współpracy – choć dominują na niej Węgrzy i artyści działający w niemieckojęzycznym obszarze językowym, pojawia się również Polak Michał Znaniecki, który w zeszłym roku wyreżyserował w Budapeszcie „Fausta” Charlesa Gounoda.

Budapeszt 3Szekelyfono

Produkcja, która w Polsce zapewne nie wzbudziłaby skrajnych emocji, dla konserwatywnej części węgierskiej publiczności okazała się zbyt awangardowa (uroki pewnej pokutującej i u nas mentalności zorientowanej geograficznie), jednak dyrekcji, recenzentom i młodym widzom spodobała się tak bardzo, że w tym roku na scenie narodowej Znaniecki zrealizował jako pierwszy obcokrajowiec jedno z najczęściej wystawianych dzieł węgierskich „Székelyfonó” (ang. The Spinning Room), którego premiera odbyła się 1 października 2016.

Budapeszt 4Szekelyfono

Dla Polaków, a zapewne i innych zagranicznych widzów, główne atuty tego przedstawienia, obok oczywiście strony estetycznej, sprowadzały się raczej do jego wartości poznawczej – zapewne w żadnym innym miejscu nie można obejrzeć w tak dobrym wykonaniu (kierownictwo muzyczne – Balázs Kocsár) węgierskiej folklorystycznej historyjki bazującej na zbiorze (nie cyklu) pieśni skomponowanych przez Zoltana Kodalya.


Dopełnieniem godzinnej inscenizacji był prolog, podczas którego publiczność wysłuchać mogła kilku najpopularniejszych piosenek ludowych wykonanych przez lokalne gwiazdy – zespół Pál István Szalonna És Bandája.

Budapeszt 5Szekelyfono

Sobotnia premiera nie przeszkodziła zespołom Państwowej Opery Węgierskiej dzień wcześniej zagrać „Traviaty” pod kierownictwem muzycznym Pinchasa Steinberga i w reżyserii Ferenca Angera, dyrektora artystycznego tamtejszej sceny.

Budapeszt 6Szekelyfono

Rolę tytułowej bohaterki wykonywała Erika Miklosa, śpiewaczka, która światową sławę zrobiła partią Królowej Nocy w arcydziele Mozarta. Jej przypadek jest doskonałym potwierdzeniem tezy, o której w pewnym momencie kariery zapomina chyba niestety większość wokalistów: chęć zaśpiewania jakiejś partii nie gwarantuje sukcesu jej wykonania, a czasami nie gwarantuje nawet niczego innego niż dyzgust i frasunek (oczywiście oprócz pieniędzy).


Co więcej, sobotnia premiera (i bankiet na scenie) nie przeszkodziła zespołom operowym zagrać tej samej „Traviaty” dzień po przedstawieniu dzieła Kodalya (niedzielne matinée). Ale to nie koniec: tego samego dnia wieczorem w drugim teatrze (Erkel) wystawiona została „Cyganeria”, którą muzycznie przygotował Tibor Bogányi, a wyreżyserował Damiano Michieletto.

Budapeszt 7Cyganeria

Była to inscenizacja, która premierę miała w 2012 roku w Salzburgu (utrwalona na DVD z Anną Netrebko i Piotrem Beczałą).

Budapeszt 8Cyganeria

Wszystkie trzy spektakle zagrane zostały przy pełnej widowni, wśród której widać i słychać było turystów z różnych stron świata, a premierowy wieczór, który przecież uznać można za ciekawostkę repertuarową, przyciągnął wielu dziennikarzy, nie tylko węgierskich, ale również piszących dla mediów niemieckich i angielskich. Budapeszteńska refleksja po trzech wieczorach jest więc pragmatyczna: „Da się”.

                                                    Kalina Żołędziewska & Mateusz Wiśniewski