Przegląd nowości

Nowa opera Petera Eötvösa

Opublikowano: czwartek, 01, wrzesień 2016 15:00

Peter Eötvös należy do najciekawszych i najbardziej aktywnych kompozytorów współczesnych, a jego niezwykle zróżnicowane pod względem stylu, obsady i librett (zredagowanych po rosyjsku, francusku, angielsku, niemiecku czy japońsku) opery pojawiają się regularnie w repertuarach najważniejszych teatrów świata. Niektóre z nich, jak Trzy Siostry (wykreowane w Lyonie w 1997 roku z udziałem nieodżałowanego, a bardzo przez Eötvösa cenionego Wojtka Drabowicza) czy Balkon z roku 2002, doczekały się już nawet wielu inscenizacji. Wszakże warto także przypomnieć, że węgierski kompozytor połowę swego czasu poświęca intensywnej działalności dyrygenckiej i właśnie w tym charakterze przez dziesiątki lat prezentował w wielu krajach jedną ze swoich ulubionych oper, jaką jest Zamek Sinobrodego Bartóka.

Zamek Sinobrodego 1

Za każdym razem odczuwał jednak dyskomfort z powodu nietrafnie jego zdaniem dobieranych do tego arcydzieła pozycji „bliźniaczych” i dlatego postanowił w końcu samemu napisać krótką operę, która by mogła pełnić funkcję swoistego kontrapunktu do jednoaktówki Bartóka i to zarówno pod względem treści, jak i stylu języka muzycznego. W ten sposób powstała składająca się z siedmiu scen Senza Sangue (Bez krwi), dwunasta już opera Eötvösa, z zachowującym oryginalny język włoski librettem Mari Mezei (prywatnie żony kompozytora) opartym na noszącej ten sam tytuł powieści włoskiego pisarza Alessandro Baricco z 2002 roku. Pod względem czasu trwania, składu orkiestry i wykorzystania zaledwie dwójki solistów (tutaj mezzosopran i baryton) jest ona zbliżona do opery Bartóka, choć Eötvös starał się - jak sam mówi - „znaleźć inną formę do opowiedzenia dramatycznej relacji pomiędzy dwiema osobami”.


Zapewne dlatego w przeciwieństwie do abstrakcyjnego i symbolicznego wymiaru Zamku Sinobrodego, nawiązująca do współczesnego kontekstu politycznego treść Senza Sangue nabiera bardziej konkretnego i zrozumiałego dla widza wydźwięku. Początek i kontekst opowiadanej historii są tutaj przywoływane jedynie za pomocą prowadzonego przez protagonistów dialogu. Otóż podczas wojny domowej w bliżej nieokreślonym kraju Ameryki Łacińskiej trzyosobowa bojówka dokonuje masakry na rodzinie, z której uratuje się tylko paroletnia, schowana w piwnicy dziewczynka. Swoje ocalenie zawdzięcza jednemu z młodych napastników, który po odkryciu kryjówki, w nagłym odruchu współczucia, darowuje dziecku życie.

Zamek Sinobrodego 2

Ów dramatyczny epizod wpłynie na całą dalszą egzystencję zarówno oprawcy, jak i jego niedoszłej ofiary. Opera Eötvösa zaczyna się w momencie ich spotkania. Ona, już jako dorosła Kobieta, odnajduje starszego, zmęczonego, trawionego wyrzutami sumienia i pozbawionego jakichkolwiek złudzeń Mężczyznę, który niegdyś jako pierwszy oddał strzał w kierunku jej bliskich. Pozostali członkowie jego bojówki już nie żyją, do czego prawdopodobnie przyczyniła się sama prześladowana koszmarem wspomnień Kobieta. Początkowo wydaje się, że i tym razem chce ona dokonać egzekucji na ostatnim już pozostałym przy życiu zabójcy, ale szybko okazuje się, iż jedynym celem jej przybycia jest poszukiwanie powtórnego ocalenia, tym razem od męczącego ją od lat pragnienia zemsty. Niespodziewanie pomiędzy Kobietą i Mężczyzną rodzi się szczere uczucie, dzięki któremu dostąpią oni być może wreszcie upragnionego odkupienia. Czy jednak wiara w lepszy świat ułatwia przebaczenie? A co jest w stanie uratować zniszczone życie: zemsta czy próba zapomnienia? Takie i inne nasuwające się podczas poruszającego spektaklu pytania pozostają wszak bez odpowiedzi.  


Finezyjnie tkana przez Petera Eötvösa materia dźwiękowa, rozciągnięta na perfekcyjnie rozplanowanej i nieustannie wykorzystującej zasadę zmienności strukturze rytmicznej, utrzymuje idealną równowagę pomiędzy nasilaniem emocji i odprężeniami, łącząc paradoksalnie w tym samym czasie nastrój grozy z bardziej delikatnymi i łagodnymi klimatami. Poważny ton narracji jest wprowadzany za pomocą osadzonych w dole skali akordów, zaś interwencje rozbudowanych sekcji perkusji i blachy uwydatniają sekwencje rosnącego napięcia dramaturgicznego. Z kolei ewolucji stanów psychicznych bohaterów towarzyszą zmienne barwy orkiestry, oddające też ogólną atmosferę kolejnych scen, jak na przykład w prologu, kiedy to właśnie muzyka kreuje stan oczekiwania i jakby kondensuje te wszystkie lata, oddzielające od siebie w czasie spotkania Kobiety i Mężczyzny.

Senza Sangue 1

Świetnie skrojone partie solowe powierzone są dwójce młodych, ale prezentujących już wysoki poziom solistów. Dysponujący ciekawie barwionym barytonem Romain Bockler zręcznie prowadzi zdominowaną przez zawiłą prozodię partię Mężczyzny, a imponująca scenicznym autorytetem mezzosopranistka Albane Carrère w roli Kobiety sugestywnie posługuje się przypisanym tej postaci, podszytym niepokojem i kobiecą wrażliwością językiem wokalnym. Warstwę inscenizacyjną prezentowanej w Awinionie kreacji nowej opery Eötvösa opracował zaprzyjaźniony z kompozytorem węgierski reżyser László Tihanyi. Jego minimalistyczna wizja, wykorzystująca niemalże pustą i utrzymaną w brunatnożółtej tonacji przestrzeń, w której czasem samoistnie przesuwają się dwa krzesła i oddzielający protagonistów stół, opiera się głównie na budowaniu powoli odkrywanych relacji pomiędzy desperacko szukającymi ukojenia i w różny sposób doświadczonymi przez los jednostkami.  


W równie pustej przestrzeni, teraz zdominowanej przez symbolicznie umieszczony w centrum sceny tron, francuska reżyserka Nadine Duffaut rozgrywa w drugiej części przedstawienia Zamek Sinobrodego, którego niepokojącą wymowę potęgują starannie dobrane i rozpalające wyobraźnię abstrakcyjnymi formami projekcje wideo. Przywołują one otwierające się na zagadkową pustkę drzwi, różnokolorowe i przelewające się plamy, pojawiające się w fantazmach Judyty sylwetki i przedmioty, „płaczący i krwawiący” zamek.

Senza Sangue 2

Wszakże podobnie jak u Tihanyiego, tak i tutaj inicjacyjna podróż bohaterki do serca i pełnej wzbudzających trwogę tajemnic duszy Sinobrodego jest opowiadana przede wszystkim poprzez mistrzowsko ustawioną grę aktorską bezbłędnie dobranych solistów. Debiutujący w tytułowej roli Károly Szemerédy, porażający pełnym mocy tembrem zjawiskowo prowadzonego barytonu, nadaje postaci Sinobrodego odpowiednią głębię wyrazu i nieuchwytny, będący mieszanką determinacji i uległości charakter, a partnerująca mu sopranistka Adrienn Miksch odmalowuje szeroką paletę emocji Judyty, od próby uwodzenia, poprzez strach i gwałtowną namiętność aż do niepohamowanego gniewu. Zarówno w dziele Bartóka, jak i w swojej operze, stojący na czele Orkiestry regionalnej Awinionu-Prowansji Peter Eötvös elektryzuje słuchaczy niezwykle skontrastowaną kolorystyką niemalże natchnionej interpretacji, kładącej większy nacisk na brzmieniowe fluktuacje niż spektakularne kulminacje.

                                                                                  Leszek Bernat