GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowości„Zakaz miłości” Wagnera w Opéra du Rhin w Strasburgu
Strona 5 z 7
Podziw wzbudza mistrzostwo reżyserki w prowadzeniu wszelkich, bardzo tutaj różnorodnych działań aktorskich. Żaden z solistów czy żaden z chórzystów nie jest pozostawiony samemu sobie i ma do wykonania dokładnie sprecyzowane zadania sceniczne. Niektóre z nich są ostro przerysowane i celowo wpisują się w rytm muzyki. Zdarzają się wszakże momenty zbyt mocno podkreślone w swoim realizmie, jak na przykład widok dziewczyny rozrzucającej wokół siebie wyciągnięte z automatu paczuszki prezerwatyw, jakby dla podkreślenia przesyconej namiętnościami i erotyzmem atmosfery. Poza tym koncept pokazania klasztornych nowicjuszek pod postacią kawiarnianych kelnerek powoduje, iż lektura wydarzeń często traci na czytelności.
Natomiast zabawnym pomysłem jest ukazanie karnawałowej defilady z aktu drugiego w formie pochodu protagonistów przypominających swoimi strojami bohaterów z innych oper Wagnera. Szkopuł tkwi jednak w tym, że nawet z dokonanymi skrótami partytura Zakazu miłości trwa blisko trzy godziny i umieszczenie wypełniającej ją akcji w jednym i tym samym kadrze scenograficznym stwarza wrażenie narastającej monotonii i wzmagającego się zamętu. Ten nieustanny ruch, wchodzące i znikające w innych drzwiach postaci, ta ciągła nadpobudliwość ruchowa zamiast podsycać ciekawość odbiorcy, raczej wywołuje jego zobojętnienie. Ponieważ przy tak nakreślonej koncepcji inscenizacyjnej trudno jest przy każdym epizodzie solowym wyprowadzać chórzystów za kulisy, a jednocześnie podejmować ryzyko „utopienia” solistów w masie figurantów, Clément eksponuje indywidualne występy wywołując „zastyganie akcji” chóru, co przy częstym powtarzaniu nuży swą systematycznością. Wreszcie zaznaczyć jeszcze trzeba, że tak duże stłoczenie wykonawców na małej przestrzeni doprowadza nieuchronnie do zbyt intensywnego natężenia decybeli, co przy wyjątkowo nasyconej grze rozbudowanej orkiestry składa się na trudną czasem do zniesienia masę dźwięku. Częściej się zatem na tym przedstawieniu uśmiechamy niż naprawdę szczerze śmiejemy, gdyż oczekiwana lekkość operetkowej komedii ustępuje miejsca dość ociężałej w gruncie rzeczy, choć miejscami niewątpliwie błyskotliwej, realizacji. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |