Przegląd nowości

Pablo Sarasate i Glenn Gould jako mierniki

Opublikowano: niedziela, 17, kwiecień 2016 07:33

Mroczny dramat Thomasa Bernharda Plac Bohaterów przyjechał do Polski z aktorami Litewskiego Narodowego Teatru Dramatycznego, ale jest to w znacznej mierze realizacja rodzima. Krystian Lupa regularnie wystawia sztuki austriackiego autora, a dla Wilna przygotował nie tylko reżyserię, ale też scenografię spektaklu, projekty kostiumów powierzył Piotrowi Skibie, muzykę skomponował Bogumił Misala, a obrazy wideo w znacznym procencie zastępujące dekoracje przygotował Łukasz Twarkowski.

Plac Bohaterow 1

Bohaterami sztuki są przedstawiciele austriackiej przedwojennej elity profesorskiej, którzy zachowują pewien standard kulturalny i styl bycia. Raz na tydzień odwiedzają filharmonię i są dumni ze swego wyrafinowanego gustu. Zaskoczenie budzą jednak wyznania służącej profesora Schustera, która była przepytywana na okoliczność swego zainteresowania muzyką klasyczną. Czy lubi pani muzykę Sarasatego i czy preferuje wykonawstwo Glenna Goulda? -  zaskakiwał profesor. Służąca, pani Zittel oczywiście odpowiedziała twierdząco nie wiedząc pewnie co to za jedni, lecz nie mogło być inaczej, skoro profesor uważał za idiotów tych, którzy nie wpadali w zachwyt słuchając Sarasatego, czy też Goulda.


Rzecz w tym, że Gould objawił się grubo po wojnie a bohaterowie sztuki, która w zasadzie rozgrywa się w końcu lat 30., nie mogli o nim słyszeć. Zapewne jednak twórcom przedstawienia chodziło o przybliżenie kontekstów i okoliczności dramatu do naszych czasów, więc natchniona gra kanadyjskiego pianisty została wprowadzona do jednego z dialogów.

Plac Bohaterow 2

Czy gust muzyczny zdziwaczałego profesora filozofii (mówi się w sztuce, że popełnił on samobójstwo) to właściwy miernik poziomu kultury austriackiego inteligenta? To sprawa do dyskusji, podobnie jak  inne mądrości życiowe, które prof. Schuster wygłaszał  przy różnych okazjach. Przekonywał on np. swoją służącą, że małżeństwa zawierane przez ludzi, którzy znają się od dziecka prowadzą do nieszczęścia. Cały pierwszy akt spektaklu wypełniony jest czynnością prasowania i składania białej koszuli, oczywiście według wskazówek profesora. Akcja dramatu ciągnie się więc niemiłosiernie, nieco przyśpiesza w akcie drugim kulminację zyskując w trzecim. Tutaj Krystian Lupa zastosował ten sam rekwizyt, co w reżyserowanej kilka lat wcześniej sztuce Bernharda Wycinka - długi stół, przy którym zebrani spożywają posiłek i prowadzą ożywioną wymianę zdań.

Plac Bohaterow 3

A co z muzyką? Choć wcześniej padają nazwiska Sarasatego i Goulda a także Beethovena warstwa dźwiękowa spektaklu nie jest tak konkretna. Wypełnia ją z początku szum uliczny, później dudnienie wspomagające napięcie poszczególnych scen i wreszcie spokojna, nostalgiczna muzyka zbliżona do kawiarnianej lub klezmerskiej, bo profesor i jego rodzina ma żydowskie pochodzenie. Fakt ten jednak w spektaklu traktowany jest raczej umownie. Generalnie chodzi o atmosferę narastającego zagrożenia, o nietolerancję, populizm, arogancję władzy i schyłek tradycyjnych swobód i wartości.

                                                                  Joanna Tumiłowicz