Przegląd nowości

«Les Fêtes vénitiennes» Campry w Théâtre du Capitole w Tuluzie

Opublikowano: wtorek, 01, marzec 2016 22:19

Koniec rządów Ludwika XIV zapisał się w historii dworu w Wersalu jako okres zdominowany przez ciężką i ponurą atmosferę.  W roku 1683 nieprzejednana Pani de Maintenon została drugą żoną króla w wyniku przeprowadzonego w tajemnicy, choć zawartego z przyzwoleniem duchowieństwa, małżeństwa.

Les Fetes venitiennes 1

I w zasadzie nie wiadomo czy to właśnie ona, czy starzejący się monarcha narzucili te surowe i niemalże ascetyczne obyczaje sprawiające, że oficjalne rozrywki były dopuszczane jedynie wtedy, gdy przyjmowały religijny wymiar. Paradoks polega jednak na tym, że to nie kto inny jak André Campra, kompozytor muzyki religijnej, znalazł sposób na porzucenie mszy i motetów na rzecz nowego gatunku, zdolnego do wprowadzenia na królewski dwór prawdziwej rozrywki. Tym samym po tragediach lirycznych teatr śpiewany otworzył się na komedie, a zamiast przywoływać mitologiczne tematy i wzniosłe wyczyny bohaterów zainteresował się codziennym życiem widzów.


Opowiadane historie stały się bardziej żartobliwe i swawolne, mając na celu bawienie, a nie moralne podbudowywanie publiczności. Na tym podłożu Campra stworzył operę-balet, która, zachowując prezentowaną do tej pory wystawność sceniczną, zaczęła jednak traktować przekazywane treści w dużo lżejszym stylu.

Les Fetes venitiennes 2

Co ważne, jedność tematu często ustępowała miejsca serii oddzielnych fragmentów, zwanych „entrées”, które mogły, choć nie musiały, pozostawać ze sobą w jakimś luźnym związku. Chodziło więc o zmianę całej struktury dzieła, która stała się dowolnym zestawem kameralnych scenek miłosnych, igraszek, przesiąkniętych pogodnym humanizmem przygód.

Les Fetes venitiennes 3

Jako się już rzekło musiał wszakże być spełniony tylko jeden warunek: dostarczenie pełnej polotu i dobrego smaku rozrywki. Jednym z pierwszych i najwymowniejszych przykładów tego gatunku są wystawiane właśnie w Théâtre du Capitole w Tuluzie Les Fêtes vénitiennes Campry, kompozytora będącego brakującym ogniwem pomiędzy twórczością Lully’ego i Rameau, niesłusznie pomijanego przedstawiciela życia muzycznego z początku osiemnastego wieku.


Na marginesie warto wspomnieć, że to niesprawiedliwe spychanie w sferę zapomnienia Campra dzieli ze współczesnymi mu Montéclairem i Mondovillem, których utwory też zasługują na częstsze wykonywanie.

Les Fetes venitiennes 4

Oryginał Les Fêtes vénitiennes składa się z aż dziewięciu entrées, co powoduje, iż nie można już dzisiaj wystawić tego dzieła w trakcie jednego wieczoru. Dlatego autorzy omawianej realizacji, w osobach dyrygenta Williama Christiego i reżysera Roberta Carsena, podjęli decyzję o skróceniu go do pięciu entrées, dobierając je w taki sposób, aby zachowały spójność w zakresie dramaturgii i warstwy muzycznej.

Les Fetes venitiennes 5

Trzeba było też dostosować czas trwania spektaklu do przyzwyczajeń współczesnej publiczności. Wybrano zatem następujące entrées: Prologue (Prolog), w którym podczas karnawału Szaleństwo triumfuje nad Rozumem, Le Bal (Bal), w którym szlachcic wystawia na próbę miłość swej wybranki serca przebierając się za służącego, Les Sérénades (Serenady) i Les Joueurs (Gracze), w których dwie rywalki działają wspólnie w celu ukarania niewiernego kochanka. W kolejnym entrée: L’Opéra (Opera) protagoniści mają uczestniczyć w spektaklu operowym, który ostatecznie nie będzie miał miejsca, ponieważ śpiewaczka zostaje uprowadzona przez swego porywczego kochanka.


Wreszcie ostatnią częścią przygotowanego w Tuluzie przedstawienia jest Epilogue (Epilog), w którym Rozum zwycięża w końcu nad Szaleństwem. Jeśli jednak każda z części opowiada inną historię, to wszystkie eksponują Wenecję, która nie była niegdyś obiektem masowej turystyki, lecz miejscem zabawy i świętowania. Ideą przewodnią wizji Roberta Carsena jest czasowe usytuowanie Wenecji pomiędzy przeszłością i dniem dzisiejszym.

Les Fetes venitiennes 6

Dlatego też początek i koniec przedstawienia pokazuje to miasto dożów w epoce współczesnej. W pozostałych sytuacjach reżyser przenosi nas do Wenecji marzeń, onirycznej i złudnej, to znaczy takiej, jaka funkcjonuje w zbiorowej świadomości.

Les Fetes venitiennes 7

W dodatku cała akcja rozgrywa się w okresie karnawału, który staje się tutaj śpiewaną przez bas postacią alegoryczną, zapraszającą Wenecjan do świętowania i to wbrew Rozumowi i Cnocie. Realizacja w Tuluzie wzbudza uznanie pomysłowo skonstruowaną scenografią (Radu Boruzescu), która za sprawą zręcznych modyfikacji ewokuje na zmianę plac Świętego Marka, owiane mgłą kanały lub wnętrze pałacu i teatru. Wyeksponowanie czarnego lub czerwonego koloru pozwala na przywołanie atmosfery nocnych tajemnic lub karnawałowego blasku, a wystawne i okazałe kostiumy (Petra Reinhardt) wzmacniają feeryczny klimat.


Precyzyjnie ustawiona i nieustannie oscylująca w burleskowym, choć nie pozbawionym poetyckich akcentów, tonie reżyseria Carsena przykuwa uwagę i zachęca widza do rozszyfrowywania licznych aluzji, nawiązań i „puszczania oka”. Złożony z jedenastu solistów - ucieleśniających dwadzieścia trzy postacie - zespół solistów doskonale się odnajduje w tej konwencji i bawi publiczność subtelnie prowadzoną grą aktorską.

Les Fetes venitiennes 8

Wśród nich wyróżniają się Emmanuelle de Negri (Rozum, Lucile i Lucie), Cyril Auvity (Nauczyciel tańca, lokaj Fortuny, Adolphe), Reinoud Van Mechelen (Thémir, Maska, Zefir) oraz François Lis (Karnawał, Léandre, Rodolphe). Wizualną całość atrakcyjnie dopełnia udział grupy Cie Scapino Ballet Rotterdam realizujący oryginalne układy Ed Wubbe’a.

Les Fetes venitiennes 9

Zrezygnował on z wszelkich prób dokonywania historycznej rekonstrukcji i nawiązywania do wykorzystywanej w okresie powstawania dzieła gestykulacji na rzecz całkowicie współczesnej choreografii. Rozrywkowy charakter Les Fêtes vénitiennes nie oznacza bynajmniej, że Campra uległ pokusie napisania łatwej i trywialnej muzyki. Wręcz przeciwnie, zaskakuje ona szczególnym wyrafinowaniem, delikatnością i niemalże włoskim wdziękiem, czyli walorami, które stojący na czele zespołu Les Arts Florissants  William Christie po mistrzowsku z rzeczonej partytury wydobywa.

                                                                        Leszek Bernat