Przegląd nowości

Seks na trzy fortepiany

Opublikowano: czwartek, 26, listopad 2015 20:24

Można na sztukę Śmierć i dziewczyna według Elfriedy Jelinek w reżyserii Eweliny Marciniak spoglądać jak na traktat o kacie i ofierze, która jest torturowana i sama lubi innym sprawiać ból. Można jednak zbliżyć się do problemów poruszanych przez Noblistkę wybierając pozornie bezpieczny świat sztuki i artystów jako pole doświadczalne dla ludzkich pragnień, emocji, wad i obyczajów.

Smierc i dziewczyna

Autorka sama nam podsuwa taki trop wybierając na tytuł pierwszego utworu pieśń Franciszka Schuberta, i jego kwartet smyczkowy. Jesteśmy więc w środowisku muzyków, którzy materią sztuki żyją o wiele pełniej niż innymi sprawami.


Ci ludzie mogą zaniedbać życie rodzinne, towarzyskie i erotyczne, mogą zapomnieć o higienie osobistej, jedzeniu i lekturze, gdy ćwiczą grę na instrumencie albo pracują nad partyturą wgryzając się w zakamarki ukrytej w niej muzyki. Kiedy jednak muzyka okaże się zbyt trudna, albo zdradliwa wpadają w wir normalnego życia jako zupełni nowicjusze, nadrabiają zaległości w szaleńczych wybrykach, dokonują ekscesów, choćby na polu erotyki i taką sytuację opisuje przedstawienie, którego premiera w listopadzie 2015 roku odbyła się w Teatrze Polskim we Wrocławiu.

Część pomysłów reżyserka zaczerpnęła z głośnego filmu Michaela Haneke Pianistka, też według prozy Jelinek. Tak w filmie, jak i w sztuce  aktorka – we Wrocławiu Małgorzata Gorol –  gra  czterdziestoletnią  kobietę, która zawiodła matczyne nadzieje i została nauczycielką muzyki, po czym uwikłała się w romans ze studentem. Tak jak w filmie jest tu też epizod z salonu uciech pornograficznych, co zresztą wywołało niemały skandal, modlitewne protesty, a nawet  oświadczenie wicepremiera.

W przedstawieniu znalazło się kilka wątków autobiograficznych, bo Elfriede Jelinek zaczynała jako pianistka, dużym wstrząsem było też dla niej umieszczenie własnego ojca w domu pomocy społecznej i echa tych wydarzeń pojawiają się we wrocławskiej inscenizacji. Można się zastanawiać, czy wszystkie sceny nagości i pozorowanego seksu były uzasadnione, ale tak samo można snuć rozważania, czy w tej sztuce miało rację bytu wykonywanie muzyki granej aż na trzech fortepianach przez zawodowych pianistów. Słyszymy tutaj prócz utworów Schuberta także fragment Koncertu Jana Sebastiana Bacha. Dodatkowo występujący w przedstawieniu w roli ucznia – kochanka Andrzej Kłak wykonuje na fortepianie fragment utworu Erica Satie. Grają jednak głównie występujący gościnnie Mikołaj Ferenc i Grzegorz Rdzak. Ten ostatni nawet wypowiada kilka słów, nie mówiąc o tym, że nauczyciel muzyki wali jego głową w klawiaturę. Pianistom oszczędzone zostało jedynie czołganie się nago po scenie, ale aktorzy Teatru Polskiego jak jeden mąż wykonują rozmaite ewolucje, nie wspominając o specjalnie sprowadzonej z Czech parze, która markuje kopulację. Z pewnością publiczność ma co oglądać i czego słuchać, ale ważniejsza wydaje się jeszcze inna refleksja.

Zawód muzyka wymaga wielu wyrzeczeń i ogromnej pracy, jednak nie wszystkim jest pisane wejście na Olimp. Mniej utalentowani też mogą znaleźć dla siebie miejsce w branży, ale niektórzy nie potrafią sobie dać rady z porażką, jaką jest wypadnięcie z konkurencji. Ten problem w przedstawieniu Śmierć i dziewczyna wydaje się najważniejszy i on powtarza się obsesyjnie przez ponad dwie godziny trwania spektaklu. Niemal każdy może być artystą, także muzykiem, ale miejsc na podium jest zaledwie kilka lub kilkanaście. Otacza nas zatem sztuka byle jaka, co symbolizują wielkie czarne płótna rozwieszone na ścianach niby galerii czy sali koncertowej (scenografia jest dziełem Katarzyny Borkowskiej), przy których bezmyślnie zatrzymują się od czasu do czasu zdezorientowani widzowie. Grana na żywo muzyka jest niewątpliwym atutem przedstawienia. Podobny problem, także z udziałem pianistki, został dramatycznie zarysowany we wkraczającym na nasze ekrany niemieckim filmie Victoria w reżyserii Sebastiana Schippera. Warto zobaczyć sztukę i oba filmy.

                                                                                        Joanna Tumiłowicz