Przegląd nowości

Bachowskie spojrzenie na barok i klasycyzm

Opublikowano: czwartek, 06, sierpień 2015 15:29

Było kilka wydarzeń muzycznych podczas XVI Międzynarodowego Festiwalu Bachowskiego, któremu jego dyrektor artystyczny Jan Tomasz Adamus nadał specyficzny podtytuł – przeciwko dosłowności. W sumie nie odnosi się to jednak do patrona festiwalu, ale do naszej ludzkiej kondycji kulturalnej, a zwłaszcza do poglądów rajców miejskich w Świdnicy na kulturę. Zdaniem Adamusa nie prowadzą do dobrobytu nowe latarnie na deptaku, ale inwestycje w kulturę, w domyśle w Festiwal Bachowski.

Jan Adamus

Program Festiwalu trzeba uznać za ciekawy, ambitny, miejscami nawet kontrowersyjny. Do oczywistego, nawet dosłownego nurtu zaliczyć można bachowską Pasję wg Św. Jana w wykonaniu Akademii Bachowskiej, także nabożeństwa kantatowe w zachwycającym Kościele Pokoju w Świdnicy. Do nurtu edukacyjnego włączylibyśmy wykonanie wszystkich sześciu Suit Bacha na wiolonczelę solo. Ten instrument tak ulubiony przez Lipskiego Kantora był całkiem pomijany przez Wolfganga Amadeusza Mozarta, który też miał swoją sekwencję na Festiwalu. Ale już jego młodszy kolega” Ludwig van Beethoven z lubością wykorzystywał wszystkie instrumenty bachowskiej orkiestry, zarówno dęte, jak i smyczkowe, także fortepian, zaniedbał jednak organy. Można na Festiwal Bachowski spojrzeć przez pryzmat zgromadzonych instrumentów. Były oczywiście organy tak umiłowane przez Bacha.


Solidny recital na tym instrumencie dał włoski muzyk Matteo Messori w Kościele Pokoju w Jaworze, bo w Kościele Pokoju w Świdnicy do muzycznego użytku nadają się tylko małe organy nad ołtarzem, a duże wymagają renowacji.

Swidnica,Bach 6

Matteo – muzyk bardzo sprawny i zmotywowany ratował program Festiwalu w przypadku absencji innych wykonawców i na małych organach – pozytywie z jedną klawiaturą – zapewniał basso continuo wybranym kompozycjom.

Swidnica,Bach 5

Zgodnie z programem jeszcze poprowadził od tych organków” wzorowanych na instrumencie zabytkowym, ale wykonanych z drewna w 2009 roku przez firmę H. Klop, koncert wokalno-instrumentalny w świdnickim Kościele św. Józefa złożony z Mszy Mozarta z solem organowym oraz drobnych utworów sakralnych Haydna i Mozarta. Matteo Messori napisał też ciekawy esej w drukowanym folderze Festiwalu zestawiając włoską i niemiecką sztukę organową, stał się więc jednym z najważniejszych bohaterów świdnickiego święta muzycznego. Drugim kluczowym instrumentem był klawesyn, nieodzowny w muzyce barokowej składnik basso continuo, przy którym najczęściej zasiadał dyrektor i demiurg festiwalowych zaskoczeń Jan Tomasz Adamus.


Ten utalentowany muzyk prowadził od klawesynu Akademię Bachowska, a także Capellę Cracoviensis, pilnując wejść śpiewaków i instrumentalistów, nadając dynamikę i tempa. Klawesyn, będący pełnowartościową kopią XVIII wiecznego włoskiego instrumentu, został wykonany kilka lat temu na Sardynii i nadano mu zewnętrznie formę dużej drewnianej zabawki, pomalowano na kolor jaskrawo czerwony z niemalże ludowymi esami-floresami.

Swidnica,Bach 3

Festiwal szczególnie uhonorował wiolonczelę i tutaj zaprezentowano nam kilka ciekawych instrumentów traktowanych w sposób barokowy, tj. grając bez nóżki, bez wibracji, na organicznych strunach i starym modelem smyczka. Przez estrady Festiwalu przewinęła się plejada dobrych instrumentalistów, grających komplet solowych Suit Bacha, ale także tworzących wraz z organami lub klawesynem basso continuo, tu wspomnę Teresę Kamińską i Aleksandrę Buczyńską. W Suitach swoje wizje tych dzieł zaprezentowali muzycy różnych pokoleń. Np. Agnieszka Oszańca pokazała w 4 Suicie muzykę brzmiącą surowo, pełną przydźwięków i niewyklarowanych akordów, natomiast w wirtuozowsko pomyślanej 6 Suicie usłyszeliśmy w wykonaniu Konrada Górki jakie możliwości daje tutaj 5-strunowa wiolonczela piccolo. To była jedna z większych ciekawostek Festiwalu.


Oryginalne wykorzystanie skrzypiec, trzymanych nisko i opieranych o ramię w okolicach pachy, ukazał festiwalowej publiczności zgromadzonej w małym kościółku w Makowicach Robert Bachara, specjalizujący się w tego typu wykonawstwie historycznym. Granie na skrzypcach w pozycji niskiej” praktykuje zalewie kilku muzyków na świecie, tym większą wartość miał występ Roberta Bachary, który trudny program, złożony z licznych utworów wczesno-barokowych i renesansowych zagrał w całości z pamięci, dodatkowo ozdabiając niektóre frazy improwizowanymi figuracjami, co jest zgodne z tradycją i stylistyką tej muzyki.

Jan Adamus 421-286

Artysta utrzymuje, że dźwięk uzyskany w pozycji niskiej jest bardziej obiektywny”, bowiem muzyk grający na skrzypcach przy uchu odbiera brzmienie zniekształcone, tutaj natomiast może dostosować stronę dźwiękową do swoich wyobrażeń. Ale prócz zalet taka niecodzienna pozycja trzymania skrzypiec ma także wady. Granie jest mniej wygodne, lewa ręka ma dużo mniejszą swobodę, bo musi jednocześnie operować palcami i trzymać skrzypce. W kolekcji dziwnych” instrumentów Festiwalu Bachowskiego znalazł się też eksponat klawiszowy przywieziony przez kultowego już pianistę poważnego i jazzowego Marcina Maseckiego. Do hali odnowionego dworca kolejowego w Świdnicy (rok budowy 1844 – już po śmierci Beethovena w 1827) wstawił małe pianinko firmy KEMBLE – ponoć instrument znalazł na strychu w domu rodzinnym, i od tej pory jest to jego główne medium.


A ponieważ repertuar poważny i klasyczny wykonuje w swoistej, nieco skandalizującej estetyce usterki” więc do zagrania trzech ostatnich Sonat fortepianowych Beethovena (op. 109, 110 i 111) przeistoczył się w człowieka głuchego lub też głuchnącego wkładając do uszu zatyczki i dociskając je solidnymi ochraniaczami przeciwhałasowymi. Efekt estetyczny był nieco szokujący. Artysta, choć pod względem czysto wykonawczym był doskonale przygotowany do zagrania trudnych pianistycznie utworów, w ogóle nie zajmował się stroną estetyczną dźwięku, nie było w muzyce żadnego cieniowania, poza piano, forte i fff.

Swidnica,Bach 4

Stawiał przed małym instrumentem karkołomne zadania i bębnił niekiedy w klawisze tak mocno, że pod koniec tego happeningowego recitalu, który zakończył się nocą na peronie dworca, struny basowe nieco się rozstroiły.Zapewne był to efekt celowy unaoczniający słuchaczom, że choroba Beethovena była nie tylko jego osobistą tragedią, ale dla jego ówczesnych słuchaczy mogła być też próbą wytrzymałości. A poza tym Marcin Masecki zrobił aluzję do dziesiątków wykonań pianistów drugiej kategorii, którzy porywają się na wykonanie utworów klasycznych, ale ich przygotowanie nie jest nawet dostateczne. Realizują więc partytury tak jak umieją, z potknięciami, albo i bez, ale z całkowitą obojętnością co do efektu estetycznego, jakości dźwięku i jego wyrafinowania, bo albo nie mają wyrobionego ucha, albo ich umiejętności i talenty są jeszcze niedojrzałe.


Takim muzykom wystarczy, że dograją utwór do końca. Niestety publiczność nie zawsze jest świadoma oszustwa. Refleksja na temat muzyków II kategorii pojawiła się też podczas wykonania innych utworów Festiwalu Bachowskiego. Atrakcyjna brzmieniowo i melodycznie opera Jerzego Fryderyka Haendla Sosarme dała okazję do ukazania walorów Capelli Cracoviensis pod dyrekcją Jana Tomasza Adamusa, ale od strony wokalnej nie była perfekcyjna.

Swidnica,Bach 7

Właściwie żaden ze śpiewaków nie wyzbył się drobnych wad, może poza wykonawczynią partii Erenice Michaeli Selinger. Dobre przygotowanie udowodnili śpiewacy posługujący się falsetem – Michał Czerniawski i Łukasz Dulewicz, choć włoskie opery Haendla zbliżają się już powoli do stylu bel canta, który nakładał na głosy szczególne wymagania. Natomiast sopranistka Marzena Lubaszka śpiewała jakąś koszmarną emisją, ze szczękościskiem, nieczysto zarówno intonacyjnie jak i rytmicznie. Dobrze, iż podczas wykonania bachowskiej kantaty następnego dnia O Jesu Christ, meins Lebens Licht, właściwie wykonywała swoją partię metodą karpia, bo była kompletnie nieprzygotowana. Czy jednak wygłaszana niekiedy teza, że do muzyki dawnej garną się wykonawcy, którzy nie sprawdzili się w innych kategoriach, jest całkowicie słuszna? Festiwal Bachowski w Świdnicy po raz kolejny udowodnił, że nie.

Do uwag na przyszłość wypada dołączyć prośbę, aby w drukowanym programie zamieścić mapkę pokazującą, gdzie znajdują się obiekty w których przewidziano koncerty. Uchroni to część słuchaczy od błądzenia.

                                                                      Joanna Tumiłowicz