Przegląd nowości

„Traviata” na zakończenie sezonu w Opéra de Tours

Opublikowano: środa, 27, maj 2015 08:42

O tej udanej realizacji słynnej opery Verdiego miałem już okazję pisać przy okazji jej prezentowania w Marsylii, a jeśli do niej wracam, to dlatego, że spotkała się ona obecnie z entuzjastycznym przyjęciem publiczności szczelnie wypełniającej widownię opery w Tours. Dzieje się tak za sprawą nowej i bezbłędnie dobranej obsady wokalnej, ale również dzięki sprawdzonej wielokrotnie przy innych okazjach inscenizacji Nadine Duffaut, którą wspomaga wierna jej od wielu lat dekoratorka Emmanuelle Favre i kostiumolog Gerard Audier.

Traviata,Tours 1

Przypomnę iż cała akcja została tutaj osadzona w scenerii słynnego paryskiego Hotelu Lutétia, zajętego podczas okupacji przez Abwehrę, która przekształciła go w główną siedzibę działającego na terenie Francji wywiadu i kontrwywiadu. Symbolicznego wydźwięku nabiera fakt, że po wyzwoleniu francuskie władze oddały ów hotel do dyspozycji powracających z katorgii nazistowskich obozów koncertacyjnych więźniów, wśród których dużą grupę stanowili Żydzi. I tylko w jednym epizodzie przenosimy się do innego paryskiego miejsca, geograficznie usytuowanego przy ulicy Lauriston, przywołującego z kolei niechlubnie wsławioną siedzibę Gestapo. Nadine Duffaut ma odwagę pokazać na scenie - również i w czasach współczesnych niechętnie przypominaną - współpracę wielu Paryżan z niemieckimi okupantami. Otóż nie bacząc na moralne znaczenie tego typu zachowań, liczni Francuzi oddawali się wraz z Niemcami beztroskim rozrywkom, jakby zapominając o rozpętanym przez nazistów w całej Europie piekle.


Do tych osób zalicza się także i Traviata (zapewne robi to z przymusu), która w czasie preludium pojawia się na scenie z głową owiniętą szalem, zaś w finale z krótko obciętymi włosami. Ta wprowadzona w momencie wyzwolenia Paryża praktyka przymusowego golenia głów byla stosowana wobec kobiet shańbionych bliskimi relacjami z Niemcami, o czym mniej wtajemniczonych w historyczne uwarunkowania widzów informują wyświetlane w tle migawki filmów dokumentalnych.

Traviata,Tours 2

Ponadto nadmienić należy, że zawarta w libretcie historia ujęta jest przez francuską reżyserkę jakby w nawias, jednoznacznie mówiący o tym, że to, co oglądamy, jest już tylko bolesnym wspomnieniem umierającej kurtyzany. Nie brakuje w tej realizacji wielu innych celnych pomysłów, jak choćby wprowadzenie na scenę niemej postaci młodej dziewczyny, jak się domyślamy córki Giorgia Germonta, dla której szczęśliwej przyszłości Violetta musi zrezygnować z miłości Alfreda.

Traviata,Tours 3

Atrakcyjna wizualnie i złożona ze zręcznie skomponowanych elementów oprawa plastyczna spełnia tu jednocześnie trudną do przecenienia funkcję dramaturgiczną. Wystarczy chociażby wspomnieć o rozłożonej na fortepianie i wprowadzającej nostalgiczny akcent partyturę, obrotowe drzwi, przez które przeciskają się oddające się cielesnym uciechom postacie, czy padające na scenicznym horyzoncie płatki śniegu, przywołujące uciekający czas naszego życia. Zaś prowadzona przez Jacques’a Chateleta reżyseria świateł przyczynia się skutecznie do wprowadzania zmiennych i ściśle powiązanych z narracją atmosfer.


Wspaniały poziom wokalistów, o którym była już mowa wyżej, sprawia, że mamy tu właściwie do czynienia z zupełnie nowym spektaklem. Prawdziwym odkryciem jest dla mnie fantastyczny występ w tytułowej roli niemieckiej sopranistki Eleonore Marguerre, która studiowała śpiew w Karlsruhe i Wiedniu i dała się poznać jako laureatka Konkursu Marcello Viottiego (2008) w Szwajcarii i bułgarskiego Konkursu Borisa Hristova (2009). Idealna emisja, swobodna koloratura i ujmująca barwa głosu, w końcowych scenach celowo tracąca w zakresie piękna na rzecz wiarygodności w pokazaniu umierającej kobiety, to podstawowe atuty tej młodej artystki.

Traviata,Tours 4

Posiada ona także niepodważalny talent aktorski, pozwalający jej na frapujące ukazanie psychologicznej ewolucji słynnej heroiny, od stanu pełnego zapamiętania w niespodziewanie odkrytej miłości, poprzez gotowość do pełnego poświęcenia i wzruszającą czułość świadomej nieuchronnie zbliżającej się śmierci, a tak okrutnie pokrzywdzonej przez los kobiety. Poruszona do głębi tą wybitną kreacją publiczność w Tours zgotowała niemieckiej artystce prawdziwy triumf. Gorąco przyjęła też występ jednego z ciekawszych obecnie tenorów francuskich Sébastiena Droy, który w roli Alfreda potrafi przekonująco zbudować postać młodzieńca targanego porywami szczerej miłości, a zarazem popełniającego spowodowane zazdrością niezręczności. Jako Germont korzystnie prezentuje się zaangażowany w ostatniej chwili w nagłym zastępstwie Kristian Paul, rozpoczynający niegdyś swą błyskotliwą karierę właśnie w emplois verdiowskich barytonów.


Pomimo dość tradycyjnie napisanej i w gruncie rzeczy dość prostej partii wokalnej potrafi on interesująco ukazać skrępowanego w swych zachowaniach konwencjami społecznymi ojca, okazującego bardziej wrażliwe i ludzkie oblicze dopiero pod koniec drugiego aktu. To na tych trzech protagonistach spoczywa trudne zadanie utrzymania odpowiedniego napięcia całej realizacji, w czym znajdują oni trudne do przecenienia wsparcie w przygotowanym przez Emmanuela Trenque (po raz ostatni, z powodu zmiany miejsca pracy) chórze.

Traviata,Tours 5

Sprawnie prowadzący Orkiestrę Symfoniczną Région Centre-Tours Jean-Yves Ossonce dba o mocne skontrastowanie poszczególnych, utrzymujących równowagę całej opery aktów. Na początku pierwszego i drugiego aktu podkreśla wesoły i tchnący szczęściem charakter scen życia na wsi, brutalnie rozbity dramatem bohaterki, która najpierw czuje się zobowiązana do zrezygnowania z wielkiej i jedynej w jej życiu miłości, a następnie przegrywa walkę ze śmiertelną chorobą.

Traviata,Tours 6

Ta klasyczna i doskonale znana architektura dramaturgiczna znajduje we francuskim dyrygencie swego niezawodnego budowniczego, który jednocześnie jest gwarantem spójnego i atrakcyjnego brzmienia wszystkich grup instrumentalnych. W ten oto sposób Opera w Tours kończy w imponującym stylu ten bogato wypełniony i jak zawsze oryginalnie zaplanowany przez Jean-Yvesa Ossonce’a sezon.

                                                                               Leszek Bernat