GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościAbendroth w Polsce
Strona 2 z 3
Unikatowy dziennik W 1954 r. relację z pobytu notował w dzienniku, w którym zawarł wiele spostrzeżeń o Polsce i Polakach. I tak na przykład dowiadujemy się, że granicę przekroczył 1 maja we Frankfurcie nad Odrą. Na noc zatrzymał się w Hotelu Bristol w Warszawie, w której 2 maja obserwował inaugurację Wyścigu Pokoju. Na Stadion Dziesięciolecia przybyło między 80 a 100 tysięcy osób. Po wjeździe cyklistów na płytę boiska, wypuszczono w niebo „tysiące gołębi pocztowych”. Wieczorem wybrał się do Teatru Roma na Jezioro łabędzie Czajkowskiego pod batutą Waleriana Bierdiajewa. Sala pękała w szwach 3 maja poleciał samolotem na tydzień do Katowic, gdzie 7 i 8 maja dał dwa koncerty. W programie pojawiła się Symfonia g-moll KV 550 Mozarta, Symfonia A-dur Beethovena oraz Mała suita Lutosławskiego. Przed występami przeprowadził pięć prób. O katowickim zespole wyraził się tak: „Orkiestra o bardzo dużych możliwościach, w szczególności bardzo zdyscyplinowane smyczki, choć nierówne, pierwszy flecista słaby, podobnie jak rogi i trąbki”. Sala pękała w szwach, a publiczność przyjęła go owacyjnie. Bisów nie było, mimo próśb dyrektora filharmonii. 8 maja opuścił luksusowy apartament w Miejskim Domu Kultury, by ustąpić miejsca Bolesławowi Bierutowi. Następnego dnia zwiedził zamek w Pszczynie i udał się do Bielska-Białej, by dyrygować. Podczas pobytu na Górnym Śląsku uczestniczył w życiu kulturalnym regionu – poszedł do Gliwickiego Teatru Muzycznego na Rigoletto Verdiego. Był też na Sprzedanej narzeczonej Smetany oraz w kinie. 10 maja wrócił do Warszawy, a na lotnisku witał go Witold Rowicki z żoną i synem. Spacerowali po Starówce, którą był zauroczony. Dzień później odbyła się w Teatrze Roma pierwsza próba z Orkiestrą Filharmonii Warszawskiej. Zespół dobrze poradził sobie z Małą suitą Lutosławskiego, gorzej z Beethovenem. Po południu wypoczywał na balkonie hotelowego apartamentu i dziwił się, że po ulicach miasta jeżdżą nie dorożki, tylko liczne samochody, autobusy i trolejbusy. Spotkanie z Lutosławskim 12 maja poszedł na recital Władysława Kędry i był pod wrażeniem jego Chopina, niżej ocenił interpretacje utworów Albeniza. 13 maja, po trzeciej próbie, zjadł w Hotelu Bristol obiad z Witoldem Lutosławskim, którego odebrał bardzo pozytywnie. Wieczorem wybrał się do Teatru Roma na Straszny dwór. Dzieło spodobało mu się. Styl Moniuszki usytuował między Lortzingiem i Mozartem. W stolicy dyrygował 14 i 16 maja. W programie niezmiennie Mozart, Beethoven i Lutosławski. Pierwszy występ nie w pełni go usatysfakcjonował ze względu na pośpiesznie wykonanego Beethovena. Po drugim koncercie wrażenia były lepsze – „Mozart nieco bardziej stonowany niż za pierwszym razem, Lutosławski po raz kolejny bardzo dobry […], Beethoven mniej wynaturzony”. 16 maja oglądał dworek w Żelazowej Woli i wysłuchał recitalu Barbary Hesse-Bukowskiej, którą ocenił jako wspaniałą pianistkę, ale mało sympatyczną osobę. 17 maja przed południem zwiedził pałac w Wilanowie. Zachwycał się Poznańskimi Słowikami Później poleciał do Poznania, gdzie przywitał go Stanisław Wisłocki. Nie spodobało mu się, że w Hotelu Bazar nie ma windy, oraz że nie dostał pojedynczego łóżka. W nocy nie mógł spać. Poza tym negatywnie odbierał akustykę Auli Uniwersyteckiej, w której poprowadził cztery próby i trzy koncerty. Orkiestrę zdefiniował jako „źle wyedukowaną i niezdyscyplinowaną”. Po trzeciej próbie wyraził się o niej przychylniej: „dęte drewniane i rogi dobre, smyczki grają razem źle”. 19 maja, by odetchnąć od prób, poszedł do opery na Manon Masseneta, a następnego wieczora zachwycał się występem Poznańskich Słowików pod batutą Stefana Stuligrosza. |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |