Przegląd nowości

„Eugeniusz Oniegin” we Wrocławiu

Opublikowano: środa, 11, luty 2015 16:56

Libretto tej opery określanej jako: „sceny liryczne w trzech aktach i siedmiu obrazach” powstało na podstawie znanego poematu Aleksandra Puszkina. Napisał je kompozytor wspólnie z bratem Modestem i przyjacielem Konstantinem Szyłowskim. „Żadnego utworu nie pisałem z taką łatwością, jak tę operę” – napisał Czajkowski do Nadieżdy von Meck, swojej wielkiej protektorki, w czerwcu 1878 roku.

Eugeniusz Oniegin 54-320

I rzeczywiście liryzm i urok tej nastrojowej muzyki spowity w woal melancholii wciąga słuchacza bez reszty w wir scenicznej akcji opowiadającej o wielkiej niespełnionej miłości Tatiany do Oniegina. Ta opera jest obrazem niepowtarzalnego stylu tego kompozytora, tak w zakresie formy jak i harmoniki. Największe znaczenie ma tutaj nie sama akcja, lecz wewnętrzne przeżycia bohaterów dramatu. Nadaje mu to intymnego, niemal kameralnego, charakteru, znakomicie przez Czajkowskiego oddanego w melancholijnej i nieco patetycznej muzyce. Najpełniej widać to w słynnej scenie pisania do Oniegina listu przez Tatianę.


Tą też drogą, rozbudowania i wyeksponowania scen lirycznych, poszedł Yuri Aleksadrow, rosyjski reżyser, który Oniegina – jak wyznał – realizował już piętnasty raz. Tym razem stworzył przedstawienie, pozostawiające korzystne wrażenie, nawiązujące w sielsko-lirycznym klimacie do rosyjskich klasyków literatury z Czechowem na czele. Choć kilku pomysłów je burzących nie uniknął.

Eugeniusz Oniegin 54-70

Zaliczyłbym do nich wykorzystanie sceny obrotowej, często kręcącej się bez większego sensu. Olgę w żałobie na długo przed rozstrzygnięciem pojedynku Leńskiego z Onieginem. Scena pisania listu też nie pozostawiała takiego wrażenia jak powinna. Podobnie jak pozbawiona rozmachu scena balu u Łarinych, gdzie zabrakło tej gęstniejącej z minuty na minutę atmosfery. Szkoda też, że „zwidowano” rozpoczynający operę chór wieśniaków wracających z pola.


Wiele satysfakcji dostarczyła obsada premierowego przedstawienia, choć z obsadzeniem partii tytułowego bohatera były niemałe kłopoty. Najpierw rozchorował się przewidziany na premierowego wykonawcę partii Oniegina Artur Ruciński, po nim z powodu choroby wycofano też Jacka Jaskółę. W tej sytuacji dwa dni przed premierą zaproszono Tomasza Raka, który znakomicie sobie poradził wokalnie i aktorsko z partią Oniegina.

Eugeniusz Oniegin 54-14

Stworzył obraz znudzonego arystokratycznego paniczyka, którego przerosła nagła miłość młodziutkiej Tatiany. W finałowej scenie potrafił  nadać swojej kreacji prawdziwie dramatyczny wymiar wielkiego przegranego. Wokalnie ujmował elegancją frazy i swobodą prowadzenia głosu. Dzielnie dotrzymywał mu kroku owacyjnie we Wrocławiu przyjmowany Arnold Rutkowski jako Leński. Magdalena Molendowska w roli Tatiany przekonywująco wykreowała subtelną kreską postać młodej niedoświadczonej dziewczyny, która pod wpływem zdeptanej miłości z niewinnej i naiwnej marzycielki przemienia się w dojrzałą, świadomą własnej siły kobietę, w finałowej scenie, w imię małżeńskiej wierności, odtrącającą dawnego ukochanego.


Natura obdarowała tę młodą śpiewaczkę mocnym sopranem o jasnej interesującej barwie i wyrównanym w każdym rejestrze brzmieniu, wykorzystała to w kreowaniu obrazu swojej bohaterki. Równie interesującą kreację stworzyła Katarzyna Haras w partii wdzięcznej i pełnej życia Olgi. Korzystnie zaprezentowali się również wykonawcy pozostałych partii: Elżbieta Kaczmarzyk-Janczak – Łarina, Volodymir Pankiv – Książę Gremin i Dorota Dudkowska – Filipiewna.

Eugeniusz Oniegin 54-254

Kierownictwo muzyczne powierzono Marcinowi Nałęcz-Niesiołowskiemu, który rzadko prowadzi przedstawienia operowe, a Onieginem dyrygował pierwszy raz.

Eugeniusz Oniegin 54-267

Był to zarazem jego debiut w Operze Wrocławskiej. Muzyka Czajkowskiego pod jego batutą zabrzmiała nie tylko pełnią nagromadzonych w niej burzliwych emocji, ale również intensywnością oraz dramatycznym pulsem. Przyznać też należy, że z dużym wyczuciem dyrygent towarzyszył śpiewakom dostosowując do nich brzmienie orkiestry, co pozwoliło im na swobodne prowadzanie głosu.

                                                                         Adam Czopek