Przegląd nowości

Nikt nie jest prorokiem we własnym, lub przybranym kraju

Opublikowano: wtorek, 23, grudzień 2014 23:51

Gdy gwiazda operowej pomyślności Haendla zaczęła przygasać w jego przybranej ojczyźnie – Anglii – to jego oratorium „Mesjasz” HWV 56 odniosło sukces w irlandzkim Baila Átha Cliath, czyli okupowanym przez Anglię i przez nią przezwanym na Dublin. Pół wieku później, kiedy „Wesele Figara” Mozarta nie spotkało się z najżyczliwszym przyjęciem w Wiedniu, to z entuzjazmem przyjęte zostało w czeskiej Pradze, podobnie jak napisany wkrótce dla niej „Don Giovanni”.

Cracoviensis,Messiah 2

Prezentacja „Mesjasza” przez Capellae Cracoviensis 21 grudnia w Sali Koncertowej w niedawno otwartym (17 października) Centrum Kongresowym w Krakowie stanowiło do pewnego stopnia test akustyczny tego audytorium w zakresie jego przydatności na potrzeby wykonawstwa muzyki barokowej, czy szerzej dawnej.

Wielofunkcyjne Centrum Kongresowe oprócz kompleksu sal konferencyjnych, dysponuje salą teatralną, w której dwa tygodnie temu wystawiono poznańskie „Dziady” w ramach festiwalu „Boska komedia” oraz wspomnianą salę koncertową, największą, z trzema galeriami. Pierwotnie na tym prestiżowym miejscu, usytuowanym po drugiej stronie Wisły, naprzeciw Wawelu i Skałki, stanąć miała nowa siedziba Opery. Rozmiary i reprezentacyjny charakter tej widowni bardziej predestynowałyby ją właśnie na operową.


A jak sprawdza się ona dla celów koncertowych. Podczas inauguracji z muzyką Zbigniewa Preisnera wykorzystywano sztuczne nagłośnienie, a więc niewiele można było powiedzieć o charakterystyce jej akustyki. Taką okazję mieliśmy tym razem.

Cracoviensis,Messiah 3

Odznacza się ona znaczną nośnością dźwięku, obejmującą nawet niezbyt pożądane odgłosy jak stukot obcasów przemieszczających się po estradzie śpiewaczek, przechodzących w pobliże dyrygenta, gdy przychodziła kolej na numery muzyczne z ich udziałem. A zatem słyszalność dotyczy nawet bardziej oddalonych miejsc, również na najwyższych kondygnacjach widowni. Pewne zastrzeżenie budzić może jego nieco „suche” zabarwienie. W związku z tym lepiej brzmią instrumenty obejmujące niższe rejestry. W przypadku tych operujących w wyższych rejestrach powstaje złudzenie przesunięcia ich wysokości.

Tłumaczyłoby to pewną nieśmiałość i ostrożność Jana Tomasza Adamusa i jego muzyków w oswajaniu nieznanej sobie akustyki. Unikano zatem większych kontrastów dynamicznych, które mogłyby spotęgować ewentualne brzmieniowe niedogodności. Dotyczyło to także zbyt małego zróżnicowania instrumentalnej palety kolorystycznej, odgrywającej tak istotną rolę w barokowej retoryce. Stąd też wkradające się w tok muzycznej narracji uczucie monotonii. A przecież haendlowskie oratoria to dzieła pokrewne operze, o wyraziście zarysowanej dramaturgii, a różnią je głównie rozbudowane ustępy chóralne.


Było to nawet powodem ich niedopuszczania do kościołów, albowiem dopatrywano się w nich zbyt świeckiego charakteru. Zespół wokalny Capellae Cracoviensis swoje walory najlepiej ukazał w trzech ogniwach chóralnych: sekwencyjnym „And the Glory” z pierwszej części, fugowanym „He trusted” z następnej oraz „Since by man came death” z ostatniej, przeplatany odcinkami a cappella.

Cracoviensis,Messiah 1

Stosunkowo bezbarwnie zabrzmiała słynna „Alleluja”, wieńcząca drugą część, mimo że część słuchaczy, idąc w ślady angielskiego króla Jerzego II, wysłuchała jej, powstając z miejsc. Duże wrażenie wywarł w wykonaniu maoryskiego basa Jonathana Lemalu przejmujący recytatyw akompaniowany „Behold, I tell you”, poprzedzający arię z towarzyszeniem solowej trąbki „The trumpet shall sound” z trzeciej części.Mnie najbardziej przypadł do gustu altowy głos Jurgity Adamonyté z Litwy.

Jedyną przerwę urządzono w środku drugiej części. A zatem w charakterze instrumentalnego wstępu do wznawianego koncertu interpolowano do partytury Adagio, wolne ogniwo z Haendlowskiego Koncertu organowego, w którym solowe partie wykonali: na pozytywie, Marcin Świątkiewicz, a na portatywie prowadzący od niego całe dzieło Jan Tomasz Adamus.

                                                                     Lesław Czapliński