Przegląd nowości

Subiektywny kalejdoskop pianistyki światowej – Nelson Freire (13)

Opublikowano: czwartek, 20, listopad 2014 16:49

Spacerując ulicami jednego z większych miast spotkałem niedawno jednego z największych pianistów – Nelsona Freire. Zamyślony, cichy, spokojny, odrobinę ślamazarny szedł wprost na mnie z przeciwległej strony chodnika. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się tuż przed sobą, a nasze spojrzenia spotkały się. Nie byłem w stanie nawet się odezwać... Jedyne na co mnie było stać to lekki ukłon oraz uśmiech.

Freire Nelson 941-123

Nie za często mam okazję spojrzeć wielkiemu artyście prosto w oczy z dystansu około jednego metra. Tak zwyczajnie, tak naturalnie, bezpretensjonalnie oraz bez zbędnego wysiłku. Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. Ten moment, ten ułamek sekundy w którym zetknęły się nasze spojrzenia był w moim odczuciu właśnie taką chwilą. Zarówno wtedy, jak i dzisiaj wspominając to nasze 'spotkanie' czuję się jak intruz, jak nieproszony gość w świecie Nelsona Freire.

 


Jednak z drugiej strony, każdy artysta dzieli się z innymi ludźmi całym sobą - swoimi doświadczeniami, przeżyciami, odkryciami, miłościami, smutkami, fascynacjami. Taka jest między innymi rola każdego artysty. Wychodzić całym sobą do drugiego człowieka. Niczego nie ukrywać, niczego nie udawać, nie robić nic dla poklasku ani na pokaz. Czysta bezinteresowność i potężna chęć dzielenia się pięknem; bezustanne dążenie do perfekcji i poszukiwania ideału. Moje 'spotkanie' z Nelsonem Freire na ulicy, to była bardzo wymowna rozmowa bez słów. W ułamku sekundy wiedzieliśmy o sobie bardzo wiele. Może nawet zbyt wiele... A wszystko to co ujrzałem wtedy w jego oczach, w pełni potwierdza to czego doświadczam podczas słuchania nagrań muzyki w jego wykonaniu.

Nelson Freire 765-471

Mówię tu przede wszystkim o jego nagraniach z ostatnich lat. Wczesne płyty nie przemawiają do mnie w ogóle. Jego młodzieńcze kreacje są w moim odczuciu za bardzo wystudiowane, zbyt przemyślane i tym samym pozbawione ducha. Ostatnie lata odsłaniają jednak zupełnie innego Nelsona Freire: dojrzałego, zatopionego w swojej sztuce, pełnego spokoju, równowagi i dystansu do wielu kwestii. To wszystko słychać w jego interpretacjach. Dojrzały Nelson Freire to kwintesencja sztuki pianistycznej. Zawsze byłem zdania, że świadomym artystą zostaje się z wiekiem, wraz z doświadczeniem życiowym. Odpowiednie zrozumienie i samoakceptacja w wielu kwestiach sprawia, że sztuka odtwórcza przeobraża się wtedy w sposób bardzo wyraźny. Nagle muzyka zyskuje nowy wymiar. Nie słyszymy już tylko dźwięków, lecz prawdziwą muzykę - piękną, głęboką i pełną wieloznacznych odniesień. Taki właśnie jest Nelson Freire. Artysta w pełnym tego słowa znaczeniu.

                                                                        Szymon Kowalski, pianista