Przegląd nowości

Kupiec wenecki – materiał na trzy opery

Opublikowano: czwartek, 30, październik 2014 16:08

Głośno dyskutowane, np. na blogu Doroty Szwarcman, wystawienie Kupca weneckiego Andrzeja Czajkowskiego w Teatrze Wielkim w Warszawie, to jedno z ciekawszych wydarzeń sezonu. Sama premiera w stolicy poprzedzona została prezentacją oryginalnego dramatu/komedii Szekspira na deskach Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy, co skłania do porównań.

Kupiec wenecki 433-84

Opera w jej obecnym kształcie jest lepsza od tamtego przedstawienia, zarówno z powodu bardziej przekonującej inscenizacji i reżyserii, jak też oddziaływania muzyki Andrzeja Czajkowskiego, atonalnej, ale ekspresyjnej, mrocznej i przygnębiającej. Stylistycznie opera Czajkowskiego bliska jest brzmieniowo dziełom Benjamina Brittena, widać tutaj logikę, doskonałą pracę motywiczną, ciekawą instrumentację i wielką swobodę w kształtowaniu fraz. Bardzo dobre są też intermedia czysto orkiestrowe. Reżyser Keith Warner i scenograf Ashley Martin-Davis, pokazali twórczą kreatywność ozdabiając przedstawienie ciekawymi rozwiązaniami dramatycznymi i plastycznymi.


Znakomity był animowany labirynt w domu Porcji, staroświeckie biuro handlowo-finansowe z początków XX wieku, czy choćby zaloty Jessiki i Lorenzo z udziałem parasoli. W tej inscenizacji wszystko było na swoim miejscu, sceny zabawne zostały wzmocnione reżysersko, wiele kwestii rozwiązano symbolicznie. Była też mrożąca krew w żyłach dosłowność (scena przygotowań do operacji na Antoniu).

Kupiec wenecki 433-25

Spoglądając chłodnym okiem na operowe perypetie bohaterów dostrzegłam powinowactwa z innymi operami, tymi najbardziej znanymi hitami scen światowych. Najpierw ucieczka/uprowadzenie Jessiki z domu zamkniętego przez ojca i późniejsza rozpacz Shylocka, to przecież wypisz, wymaluj sytuacja z Rigoletta Verdiego.

Kupiec wenecki 433-33

Później konkurs na męża dla Porcji, wybór skrzynek z dziwnymi inskrypcjami, kojarzy się z zagadkami w operze Turandot Pucciniego. Wreszcie zabawna, choć mocno naciągana przebieranka dwóch pań, które nie rozpoznane przez najbliższych dokonują „korzystnego rozstrzygnięcia” afery, a następnie kompletnie zaskakują swoich narzeczonych – tutaj kłania się Cosi fan tutte Mozarta. To wszystko oczywiście nie wina Czajkowskiego (Andrzeja), bo on korzystał z libretta opartego na Szekspirze, ale tropów, jakimi podążali libreciści Mozarta, Verdiego i Pucciniego. U Szekspira to wszystko już było.


Pora przyjrzeć się realizacji muzycznej i wokalnej. Generalnie soliści nie zachwycili, ani śpiewem, ani grą aktorską. W większości byli poprawni. Szczęściarze, którym dane było oglądać prapremierę światową na Festiwalu w Bregenz twierdzili, że tamtejsza obsada była dużo lepsza i dyrygent też bardziej utalentowany. A tutaj, przy tak trudnej i skomplikowanej intonacyjnie muzyce bez talentu nikt nic nie zrobi. Skandalicznie słaby był wykonawca tytułowej roli kupca, kontratenor falsecista Christopher Robson.

Kupiec wenecki 433-46

 Warunki zewnętrzne pozwalały mu odgrywać postać podstarzałego geja (Szekspir przedstawił to w zawoalowanej formie), ale głos miał niewyrównany, słabo oparty, miejscami nie słyszalny. Lepiej już było do tej roli zaangażować jakąś przyzwoicie śpiewającą sopranistkę, co zresztą zdarzyło się także, bo drugoplanową postać Chłopca kreowała nasza niezawodna Katarzyna Trylnik, i z pewnością nie przyniosła wstydu na tle zagranicznych solistów.

Kupiec wenecki 433-129

 Podobnie dobre wrażenie zostawił po sobie Dariusz Machej w roli Księcia Wenecji. Chyba najlepiej w gronie głównych bohaterów opery wypadły panie – Porcja (Sarah Castle) i Nerissa (Verena Gunz). Mniej estetycznie operowała głosem Jessica (Marisol Montalvo). Uwagę zwracali wykonawcy ról charakterystycznych, pretendenci do ręki Porcji – Książę Aragonii Juliusz Kubiak oraz Książę Maroka, utaneczniony Greg Lockett. 


Na umiarkowaną pochwałę zasługiwali Bassanio (Charles Workman) oraz Shylock (Lester Lynch). I tutaj – zapewne całkiem przypadkowo – zagrały cechy zewnętrzne, bo odtwarzający postać Żyda wykonawca był czarnoskóry (a jego operowa córka – Mulatką). Ten fakt wywołał zresztą rozmaite komentarze. Jedni mówili, że dobrze się stało, bo Shylock to bohater poddany wykluczeniu i dyskryminacji, a inny kolor skóry może to dobitnie sugerować. Wykonawca tej roli wyznał nawet na antenie radiowej, że rozumie Shylocka, ponieważ z własnego doświadczenia wie, co to wykluczenie. Dorota Szwarcman na swym blogu sprzeciwiła się takiej interpretacji i stwierdziła, że to było wykluczenie zupełnie na czymś innym polegające!

Kupiec wenecki 433-135

Może to i prawda, bo co innego Ameryka i tamtejsza dyskryminacja Murzynów, co innego antysemityzm opierający się głównie na różnicach religijnych. Jednak ostateczny efekt ostracyzmu, ksenofobii czy szowinizmu jest często podobny, jeśli nie identyczny. I dlatego w powszechnej opinii widzów i słuchaczy spektaklu operowego obsadzenie w roli pogardzanego i lżonego Shylocka właśnie tego artysty było bardzo udanym zabiegiem.

Kupiec wenecki 433-156

Spektakl Kupca weneckiego pokazano w Warszawie tylko cztery razy, trudno jednak wyobrazić sobie, że opera trudna muzycznie i bardzo wiele wymagająca od wykonawców (mniej odporni słuchacze opuszczali salę w przerwie) zagości na scenie na dłużej. To bardzo smutna refleksja, bo zapewne znów na wiele lat zapomniemy o Andrzeju Czajkowskim

                                                             Joanna Tumiłowicz