Przegląd nowości

„L’Amico Fritz” Mascagniego w Opéra du Rhin w Strasburgu

Opublikowano: środa, 29, październik 2014 16:41

Pietro Mascagni (1863-1945) studiował w Konserwatorium w Mediolanie, ale po trzech latach został z tej prestiżowej uczelni wyrzucony i zdecydował się na rozpoczęcie kariery wędrownego muzyka. Bardzo szybko zaczął komponować, a jego pierwszym dziełem była wystawiona w Cremonie operetka Król w Neapolu.

L'Amico Fritz Pietro 1

Niedługo po niej powstała pierwsza opera William Ratcliff (nigdy nie pokazana na scenie), a później narodzili się Bracia Rantzau, fatalnie przyjęty dramat morski Silvano, jednoaktowa opera Zanetto, uwieńczona sukcesem trzyaktowa opera Iris i kolejna porażka w postaci komedii lirycznej Maski. Z większym lub mniejszym powodzeniem kompozytor próbował jeszcze wystawić takie pozycje jak: Isabeau, Lodoletta, Parisina, Mały Marat, Pinotta czy Nerone, ale dzisiaj przecież już nikt o nich nie pamięta, albowiem w historii sztuki lirycznej Mascagni zapisał się jako autor przeboju światowych scen lirycznych: Rycerskości wieśniaczej. Opéra du Rhin w Strasburgu postanowiła teraz przypomnieć jeszcze inną operę włoskiego twórcy, a mianowicie trzyaktową komedię liryczną Przyjaciel Fritz (L’Amico Fritz) z 1891 roku, praktycznie melomanom nieznaną i tylko sporadycznie pojawiającą się w repertuarze.


Jedynie pochodzący z drugiego aktu słynny „duet czereśniowy” jest regularnie wykonywany podczas rozmaitych koncertów i gali, jako popisowy „numer” znanych artystów. Libretto rzeczonej komedii napisał Nicola Daspuro (kryjący się za anagramem P. Suardon), który wzorował się na sztuce francuskich pisarzy Emile’a Erckmanna i Alexandre’a Chatriana. Opowiadaną nam prościutką i pozornie wyjątkowo banalną historię (według wpisanej w libretcie notatki rozgrywającą się właśnie w Alzacji) można streścić jednym zdaniem w następujący sposób: młody mężczyzna (Fritz) musi przyznać się przed samym sobą, że jest po raz pierwszy w życiu zakochany, a w tym wewnętrznym dojrzewaniu do uczucia pomagają mu przyjaciele.

L'Amico Fritz Pietro 2

Warto zauważyć, że Przyjaciel Fritz został skomponowany zaledwie rok po Rycerskości wieśniaczej, ale jedynym elementem łączącym oba dzieła jest wyłącznie fakt, że rozgrywają się one w wiejsko-bukolicznej scenerii. Poza tym pierwsza z tych pozycji wyraźnie pokazuje, że kompozytor zdecydowanie odwraca się w niej plecami do weryzmu słynnej Rycerskości. Zamiast dramatycznych i pełnych namiętności porywów, mamy tu bowiem do czynienia z lekką, beztroską i unikającą poważniejszych tematów komedią, która za pomocą muzyki eksponuje w możliwie najbardziej bezpośrednim stylu proste i szczere uczucia. Nie oznacza to wszakże, iż Mascagni uległ jakiejś artystycznej powierzchowności - przeciwnie, w partyturze Przyjaciela Fritza wyczuwa się rzeczywisty dramaturgiczny powiew, idealne prowadzenie frazy, poszukującą ciekawych kontrastów brzmieniowych orkiestrację. Te wszystkie cechy z wielką przyjemnością odnajdujemy w interpretacji stojącego na czele Orkiestry Filharmonicznej Strasburga włoskiego dyrygenta Paolo Carignaniego (który w latach osiemdziesiątych był asystentem Evelino Pido przy realizacji tej opery w Trieście).


Pod jego sprawną i czujną batutą muzyka Mascagniego zyskuje na lekkości i doskonałej czytelności oraz na świeżości i spontaniczności, do czego przyczynia się również wyjątkowa staranność w przygotowaniu wszystkich partii wokalnych. Carigani „odciąża” recytatywy i zbliża je do stylu mówionego, zarazem dbając nieustannie o maksymalną potoczystość narracji muzycznej.

L'Amico Fritz Pietro 3

Z dużą satysfakcją można stwierdzić, że w zasadzie wszyscy soliści dobrze sobie radzą z uzyskaniem odpowiedniej plastyczności wykonywanych przez nich partii i bez problemu odnajdują się w lekkim i komediowym tonie tej pozytywnie zaskakującej precyzją szczegółów i pomysłowością w zakresie gestów muzycznych opery.

L'Amico Fritz Pietro 4

W siedmioosobowej obsadzie zdecydowanie wyróżnia się dysponująca subtelnym i lirycznym sopranem Brigitta Kele, która w roli młodziutkiej i pięknej Suzel ujmuje dziewczęcym wdziękiem i wrażliwym frazowaniem. Jej partnerem w partii bogatego i zatwardziałego kawalera Fritza Kobusa, ulegającego w końcu szczerej miłości, jest rumuński tenor Teodor Ilincai, przykuwający uwagę ciepłym zabarwieniem swego głosu.


Niekiedy zdradza on jednak pewne niedociągnięcia techniczne, przejawiające się chociażby często jakby uwięzionym dźwiękiem. Bez zarzutu natomiast brzmi ciemny, gęsto nasycony i pięknie prowadzony baryton Elia Fabbiana w roli rabina Davida, skutecznie i z zaangażowaniem doprowadzającego do ślubu młodej pary. Podobać się może również występ polskiej mezzosopranistki Anny Radziejewskiej, ucieleśniającej cygańskiego muzyka Beppe, dziecko przygarnięte i wychowane przez Fritza.

L'Amico Fritz Pietro 5

Reżyser Vincent Boussard nie próbuje na siłę dopatrywać się w dziele Mascagniego ukrytych sensów i pseudo-psychologicznych podtekstów, albowiem takowych tutaj po prostu nie ma. Nie dopowiada też własnych interpretacji i analiz, bo takie zabiegi zniweczyłyby przejrzystą materię opery. Opowiada on natomiast w możliwie najprostszy sposób czułą, niekiedy oscylującą na granicy zmysłowości i zanurzoną w przepełnionym życzliwością i zrozumieniem dla bohaterów klimacie historię dojrzewania nienajmłodszego już protagonisty do miłości. Znacznie zawężona przestrzeń sceniczna, delikatnie wypełniona ograniczoną do minimum scenografią Vincenta Lemaire’a, z dużym wyczuciem ustawiane oświetlenie Guido Leviego i skrojone ze smakiem przez Christiana Lacroix kostiumy nadają całej realizacji intymny i kameralny charakter. Wszystko dzieje się tu i teraz, w konkretnym miejscu i sielankowej scenerii, przywołanej bardzo konkretnie za pomocą kwiatów, czereśni, prawdziwych kur... Owo wrażenie naturalności psują jednak nieco niefortunnie wprowadzone do tej wizji projekcje wideo, w żaden sposób nie wzbogacające ani warstwy plastycznej, ani znaczeniowej. Niezależnie jednak od tego drobnego mankamentu należy wyrazić wdzięczność dyrekcji Opéra du Rhin za wpisanie do swego bieżącego repertuaru tej pełnej uroku, poezji i pozytywnych uczuć pozycji, dzięki której możemy poznać inne oblicze twórczości zbyt pochopnie skatalogowanego kompozytora.

                                                                           Leszek Bernat