Przegląd nowości

Wesele Figara, czyli szalony dzień

Opublikowano: środa, 22, październik 2014 00:28

Pierwszą premierą w nowym sezonie w nowojorskiej Metropolitan Opera było „Wesele Figara” KV 492 Wolfganga Amadeusa Mozarta w reżyserii Richarda Eyre (transmisja obejrzana w krakowskim kinie „Kijów” 18 października 2014).

Wesele Figara,MET 1

Zgodnie z panującym obecnie obyczajem uwerturę „uatrakcyjniają” mimiczne gierki, ilustrujące poranek w rezydencji hrabiostwa Almavivów w przywołanym w podtytule szalonym dniu. A to z sypialni hrabiego wymyka się jakaś kobieta w negliżu, naprędce uzupełniając swoją garderobę, a to Zuzanna przystępuje do porannej toalety budzącej się, lecz wyraźnie niewyspanej Hrabiny… Wszystko to odbywa się z wykorzystaniem obrotowej sceny, tak że można dostać od tego zawrotu głowy…. Akcja rozgrywa się najprawdopodobniej w czasach „Wielkiego Gatsbyego”, a więc w okresie prohibicji, na co wskazywałyby kostiumy w stylu retro. Z początku mogło się wydawać, iż pod względem wieku oraz urody niektórzy wykonawcy pochodzą z wyprzedaży…


Za dużo też było farsowych gagów rodem z komedii slapstickowych, skoro, zwłaszcza w finałach, rozdawano na prawo i lewo kopniaki w sempiternę, a w ostatnim akcie, Cherubin, pod osłoną nocy załatwia fizjologiczną potrzebę.

Wesele Figara,MET 2

Ildar Abdrazakow, baszkirski bas-baryton występujący w tytułowej partii, jak przystało na człowieka Wschodu, operuje żywą mimiką i gestykulacją, być może jeszcze lepiej sprawdzającą się we wcześniejszym wydaniu tego bohatera w „Cyruliku sewilskim” (choć wersja Rossiniego powstała później, to dzieło Mozarta następowało zgodnie z chronologią ustanowioną przez pierwowzory Beaumarchais’go, po istniejącej już operze Paisiella). W jego śpiewie zabrakło może oczekiwanej brawury i błyskotliwości, zwłaszcza w zamykającej pierwszy akt arii nr 10 „Non più andrai, farfallone amoroso”, co wynika być może z mało zindywidualizowanej barwy głosu, ale nie można mu odmówić wyczucia Mozartowskiego stylu.

Wesele Figara,MET 3

Marlis Petersen w partii Zuzanny, należącej do emploi tak zwanych subretek, najlepiej odnajdywała się w duetach: komicznym z Marceliną nr 5 „Via resti servita” oraz lirycznym z Hrabiną nr 21 „Che soave zeffiretto”, umiejętnie stapiając się z partnerkami pod względem kolorystyki wokalnej. Marinę Popławską w roli Hrabiny Rozyny w ostatniej chwili zastąpiła Amanda Majeski. I był to bardzo udany występ. Artystka wykonała obydwie swe arie z niezwykła kulturą i muzykalnością, dbając o szlachetne brzmienie kantylen, zwłaszcza w pierwszej nr 11 „Porgi, amor, qualche ristoro”, a także zaznaczając delikatny rysunek dyskretnych koloratur w drugiej nr 20 „Dove sono i bei momenti”.


Peter Mattei jako Hrabia Almaviva nie wyszedł, niestety, poza pewną szablonowość tak śpiewu, jak i gry scenicznej. Rola Cherubina to typowa rola spodenkowa, zwana też en travesti, a więc młodzieńca granego przez kobietę. Aliści, w przypadku przedstawienia teatralnego, dla scenicznego uwiarygodnienia postaci, można by obsadzić ją w dzisiejszej dobie przez kontratenora (istnieją już tym względzie precedensy w osobach Dariusza Paradowskiego oraz Piotra Łykowskiego, występujących w łódzkim Teatrze Wielkim oraz w Warszawskiej Operze Kameralnej). Niemniej Isabel Leonard świetnie poradziła sobie zarówno z zadaniami wokalnymi, co aktorskimi, tworząc żywą postać, uwodzącą również walorami głosowymi w obydwu ariach: nr 6 „Non so più cosa son, cosa faccio” z pierwszego aktu oraz nr 12 „Voi che sapete”.

Wesele Figara,MET 4

Z kolei Ying Fang w bezpretensjonalny sposób wykonała urzekającą canzonettę Barbariny na początku czwartego aktu, przydając zarazem tej postaci wyrazistszych rysów, tak że bardziej niż zazwyczaj zaznaczyła ona swą obecność.

Wesele Figara,MET 5

James Levine, sprawujący kierownictwo muzyczne nowej inscenizacji, tym razem nie nadał jej własnego, indywidualnego piętna. Gra orkiestry pozostawała poniekąd przeźroczystą, nie skupiając na sobie uwagi, a co za tym idzie nie przesłaniając solistów i ograniczając się do dostarczenia im solidnego akompaniamentu, co być może stanowiło świadome zamierzenie doświadczonego kapelmistrza?

                                                                           Lesław Czapliński