Przegląd nowości

Odszedł Stanisław Romański

Opublikowano: wtorek, 15, lipiec 2014 21:18

24 czerwca 2014 roku, w wieku 96 lat, zmarł Stanisław Romański, jeden z najlepszych polskich śpiewaków operowych. Został pochowany w Łodzi. Był pierwszym po II wojnie Enzem w Giocondzie Ponchiellego, Tristanem w Tristanie i Izoldzie Wagnera oraz Siergiejem w Katarzynie Izmajłowej Szostakowicza. Odnosił też sukcesy jako tytułowy Otello i Don Carlos w operach Verdiego.

Romanski 1

Urodził się 8 czerwca 1918r. w Łodzi. Edukację szkolną rozpoczął w Szkole Wychowania Duchownego w Zduńskiej Woli, na drogę artystycznego rozwoju wkroczył już w wieku 18 lat, śpiewając w grupie basów w Kościele Bernardynów, w chórze kościelnym. W 1945 roku stanął do egzaminów wstępnych do Państwowego Konserwatorium Muzycznego w Łodzi. Po pomyślnie zdanych egzaminach, i zakwalifikowaniu go do głosów barytonowych, został uczniem profesor Adeli Comte-Wilgockiej. Pierwszy raz stanął na scenie 8 lipca 1945 roku w sali kina „Bałtyk” w Łodzi. Był to koncert podczas którego zaśpiewał arię z Verbum Nobile Stanisława Moniuszki.


W 1948 roku zaangażował się do Państwowej Opery Dolnośląskiej we Wrocławiu, gdzie podziwiano go w większości głównych partii pisanych na głos barytonowy m.in. Janusz w Halce S. Moniuszki, Silvio w Pajacach R. Leoncavalla, Maciej w Strasznym Dworze S. Moniuszki, Bartolo w Cyruliku Sewilskim G. Rossiniego, Kruszyna w Sprzedanej narzeczonej A. Dvořaka, Morales w Carmen Bizeta.

Romanski 3

Zadebiutował świeżo zaangażowany baryton, wychowanek Łódzkiej PWSM. Nikt jeszcze wówczas nie przeczuwał, że ten młody, początkujący śpiewak, ma przed sobą przyszłość bohaterskiego tenora – napisał o tym okresie Stanisława Romańskiego, Kazimierz Wiłkomirski w swojej książce „Wspomnień ciąg dalszy”. Będąc solistą Opery Wrocławskiej kontynuował naukę śpiewu solowego u cenionej profesor Ireny Bardy-Tartyłło, to ona pierwsza zauważyła, że młody śpiewak posiada niewątpliwie głos tenorowy i w tym kierunku powinien dalej się kształcić. W związku z tym na próbę wspólnie przygotowali partię Pinkertona z Madama Butterfly G. Pucciniego. Debiutując jako tenor w roli Pinkertona, nadal jednocześnie śpiewał większość partii barytonowych ze swojego dotychczasowego repertuaru, gdyż po prostu nie miał go kto w tych partiach zastąpić. Zaistniała sytuacja skłoniła go w 1949 roku do podjęcia decyzji o chwilowej rezygnacji z pracy w operze.


Na dwa sezony został aktorem teatralnym najpierw w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu, następnie przeniósł się do Teatru Ziemi Opolskiej w Opolu. Pracując w teatrach dramatycznych kontynuował jednocześnie naukę śpiewu tenorowego u profesor Ireny Bardy-Tartyłło we Wrocławiu. Wreszcie w roku 1951 młody tenor decyduje się raz jeszcze rozpocząć karierę, jedzie na przesłuchanie do Opery w Bytomiu, prowadzi je Stefan Belina-Skupiewski, który oczarowany głosem młodego śpiewaka przyjmuje go do bytomskiego zespołu.

Romanski 2

Na debiut dano mu partię Hermana w Damie pikowej P. Czajkowskiego (10 listopad 1951). Kolejne dokonania w Operze Śląskiej to tytułowa postać w operze Janek W. Żeleńskiego, Rudolf w Cyganerii G. Pucciniego, Hoffman w Opowieściach Hoffmana J. Offenbacha. Tak właśnie wyglądał początek kariery jednego z najlepszych tenorów w powojennych dziejach polskiego teatru operowego. Przyznać należy, że natura obdarowała go nie tylko dobrze brzmiącym głosem o ciemnej barytonowej barwie, ale również nieprzeciętnym talentem aktorskim i muzykalnością.


W 1953 roku wrócił, już jako tenor, do Opery Wrocławskiej, gdzie do 1958 roku zaśpiewał 14 nowych partii. W tym m.in. Arno w Ijoli Piotra Rytla, Enza w Giocondzie Ponchiellego, Radamesa w Aidzie oraz tytułowego bohatera w Manru Paderewskiego. Po premierze Ijoli Wojciech Dzieduszycki napisał: Stanisław Romański największe trudności tej partii pokonuje bez widocznego wysiłku, głosem pełnym dramatycznego wyrazu i brzmienia, bardzo przekonująco rozwiązuje sceny mistycznego zaślepienia, wewnętrznych walk i załamania romantycznego rzeźbiarza. Potwierdziła tę opinię Jadwiga Romańska, która napisała: Stanisław Romański, który śpiewał tę partię tak pięknie, że należałoby dobrze się zastanowić, czy mamy w Polsce tenora, który by mu dorównał wyrazem dramatycznym i precyzją dykcji. Po premierze Giocondy można było przeczytać opinię Mariana Boruty:...Enza śpiewał Stanisław Romański, którego inteligencja, muzykalność i umiejętność wokalistyczna, obok walorów czysto aktorskich, pozwoliły dotrzymać kroku swojej wyjątkowo poważnej partnerce (Krystyna Jamroz – przyp. A. Cz.). Pracując we Wrocławiu Stanisław Romański stał się jednym z trzech organizatorów Operetki Wrocławskiej, której został dyrektorem w latach 1954–1957.

W 1958 roku otrzymał od Zdzisława Górzyńskiego, dyrektora Opery Poznańskiej, propozycję przejścia na etat pierwszego solisty tego teatru. Jednakże z wielu względów, w tym rodzinnych, propozycję tę przyjął dopiero w roku 1960. Z poznańskim teatrem operowym związał się już na stałe pozostając mu wiernym do końca kariery. To na jego scenie przeżył największe sukcesy, zyskując miano jednego z najlepszych tenorów bohaterskich. Zresztą przez pewien czas był jedynym tenorem śpiewającym partie dramatyczne. Don Carlos, Radames, Manrico, Tannhäuser, wyznaczali skalę jego artystycznych sukcesów. Po premierze Aidy napisano:... artysta o wysokiej kulturze wokalnej muzycznej i scenicznej, premiera Don Carlosa stała się okazją do kolejnych zachwytów nad jego kreacją, ... jeszcze raz potwierdził swoje możliwości techniczne, pozwalające mu na przekazywanie śpiewem wewnętrznych rozterek Carlosa napisał Andrzej Saturna w poznańskim „Nurcie” nr 1 z 1971 roku. Jednym z największych i najcenniejszych jego osiągnięć artystycznych w Operze Poznańskiej było zaśpiewanie roli Tristana w wagnerowskim dramacie Tristan i Izolda, przygotowanym reżysersko i muzycznie przez Roberta Satanowskiego. Partię Izoldy śpiewała w tej inscenizacji Antonina Kawecka, z którą śpiewał większość poznańskich premier. Jednak partnerką która odegrała z nim życiową rolę nie tylko na scenie, ale przede wszystkim w życiu prywatnym, była jego małżonka Weronika Pelczar, cudowny sopran liryczny, o anielskiej barwie, z którą Stanisław Romański zetknął się już w Operze Wrocławskiej.


Stworzyli oboje niezapomniane kreacje m.in. w Madama Butterfly, Cyganerii i Tosce G. Pucciniego oraz w Trubadurze G. Verdiego i Erosie i Psyche L. Różyckiego. Jednak przez te wszystkie poznańskie lata nie zapomniał o swoim pierwszym teatrze i od 1964 roku wracał do niego regularnie przez cała swoją karierę, ostatni raz oklaskiwano go we Wrocławiu 8 marca 1978, czyli kilka miesięcy przed przejściem na emeryturę. Ostatnią jego wrocławską partią był Pinkerton w Madama Butterfly, którą na tej scenie debiutował jako tenor. W 1971 roku rozpoczął także działalność pedagogiczną w poznańskiej PWSM. W jesienią 1978 roku będąc jeszcze w dobrej formie wokalnej postanawia odejść na emeryturę. Czyni to spokojnie etapami by ostatecznie zakończyć swą karierę artystyczną w sezonie 1982/1983. W chwili odejścia miał w swoim repertuarze 40 partii operowych i 12 operetkowych.

Romanski 4

Miałem szczęście znać osobiście Stanisława Romańskiego, który przez wiele lat pojawiał się w towarzystwie żony Weroniki Pelczar, znakomitego sopranu lirycznego, w Teatrze Wielkim w Poznaniu przy okazji kolejnych premier. Mimo, że już od wielu lat nie występowali nadal czuli się mocno związani ze swoim teatrem, który stale dawał im dowody swojej pamięci. Oboje obdarzeni nieprzeciętnym poczuciem humoru, byli znakomitymi gawędziarzami, a zarazem kopalnią teatralnych anegdot. Kiedy ostatnio spotkaliśmy się Pan Stanisław był w okresie żałoby po odejściu żony. Bardzo ciężko to znosił, nie mógł się pogodzić ze śmiercią ukochanej Weroniki. Teraz podążył za nią!

                                                                                      Adam Czopek