Przegląd nowości

Łowcy głosów, czyli II Etap Konkursu im. Ady Sari

Opublikowano: piątek, 12, kwiecień 2013 22:20

Po przesłuchaniach II Etapu XV Międzynarodowego Konkursu Sztuki Wokalnej im. Ady Sari mam już swoich wyraźnych faworytów do nagród i wyróżnień. Spośród pań byłaby to na pierwszym miejscu Anna Leśniewska, artystka odznaczająca się pięknym głosem, z którego potrafi czynić właściwy użytek w zależności od wykonywanego repertuaru.

Lesniewska AnnaObok stylowej interpretacji arii tytułowej bohaterki z I aktu mozartowskiego singspielu Zaida, dała popis wokalnego aktorstwa w charakterystycznej arietcie Anusi z III aktu Wolnego strzelca Carla Marii Webera, a z kolei pomysłowością i znakomicie opanowaną techniką koloraturową wykazała się w pieśni Je t’aime Isabelle Aboulkner (francuskiej kompozytorki algierskiego pochodzenia, córki pisarza i reżysera filmowego Marcela, wnuczki kompozytora Henry Février) w której znów akompaniujący pianista Grzegorz Biegas sięgnął po rozszerzone środki artykulacyjne z wybijaniem rytmu o wieko instrumentu.

Z grona panów niekwestionowanym pretendentem do tytułu zwycięzcy jest moim zdaniem Damian Wilma. Posiada on piękny, dobrze ustawiony głos, a więc odznaczający się nienaganną emisją, z którą wiele, zwłaszcza krajowych uczestników konkursu ma wiele kłopotów, a przy tym wyróżnia się autentyczną wrażliwością i muzykalnością, a także, mimo młodego wieku, już wyraźnie ukształtowaną indywidualnością artystyczną.


Jako jedyny sięgnął też po prawdziwie nowoczesny w formie utwór Ciszy chłód Zbigniewa Bujarskiego wymagający zastosowania niekonwencjonalnych środków artykulacyjnych, obejmujących liczne glissanda w partii wokalnej, a dyskretnej preparacji w fortepianowej. Do tego potrafił wykazać się wyczuciem mendelssohnowskiego pulsu muzycznego w arii z oratorium Eliasz, a w arii Malatesty z Don Pasquale udowodnił, iż nieobcy jest mu styl belcanta z właściwym dla niego kształtowaniem frazy. Czego więcej chcieć, chciałoby się powtórzyć za słowami Bohdana Zaleskiego z pieśni Fryderyka Chopina?

W ogóle w tym roku konkurs obrodził wartościowymi głosami barytonowymi. Na nagrodę zasługuje również Łukasz Hajduczenia, który dał przegląd wszechstronności swych wokalnych możliwości. Arię Walentego z gounodowskiego Fausta zaśpiewał z o wiele lepszym skutkiem od biorącego udział w przesłuchaniach rodowitego Francuza. Z kolei w arii Riccarda z Purytanów Vincenza Belliniego udowodnił, że nieobca jest mu umiejętność prowadzenia charakterystycznej dla tego kompozytora kantyleny. Ale prawdziwą kulminację jego występu w II etapie stanowiło błyskotliwe, ale w żadnym wypadku powierzchowne wykonanie Trepaka z cyklu Pieśni i tańców śmierci Modesta Musorgskiego, w którym objawił zarówno wokalny temperament, jak i szeroki wachlarz środków wyrazu w celu wywołania zawartego w dźwiękach klimatu grozy.

A zatem wśród wyróżnionych chętnie widziałbym śpiewającego tą samą odmianą głosu, Austriaka Rafaela Fingerlosa, legitymującego się prawdopodobnie najbardziej profesjonalnym przygotowaniem wokalnym, choć powinien jeszcze dopracować stronę interpretacyjną, zwłaszcza w zakresie większego zróżnicowania strony dynamicznej. Szczególnie godne podziwu jest ambitne zestawienie programu, choć obejmującego głównie kompozytorów z niemieckiego kręgu językowego, od romantycznej Tęsknoty Franza Schuberta D. 879 oraz arii Hrabiego z Kłusownika Alberta Lortzinga po jeden z sześciu monologów z Każdego Szwajcara Franka Martina. Tego rodzaju uhonorowanie bezsprzecznie należy się także innemu barytonowi, Piotrowi Halickiemu, choć tym razem jego występ w drugim etapie wypadł znacznie poniżej oczekiwań, zrodzonych w pierwszym, jak i w związku z wrażeniami, wywartymi dwa lata temu. Do wyróżnienia kwalifikuje się ponadto bośniacka sopranistka Dženana Mustafić. Co prawda w Lacrimosie , od której zaczęła się przygoda Krzysztofa Pendereckiego z Polskim requiem, do pewnego stopnia zatarciu uległ jej rysunek melodyczny, ale już wykonanie arii Medory z verdiowskiego Korsarza odznaczało się wręcz krystaliczną czystością brzmienia, a znaczną dozą ekspresji druga pieśń Stehe still! z wagnerowskiego cyklu Wesendonck-Lieder.

Drugiemu etapowi towarzyszy osobno rozgrywany, ponadobowiązkowy turniej pieśni. Moim zdaniem jest on dla młodych adeptów sztuki wokalnej najtrudniejszym probierzem, gdyż wymaga nie tyle samych warunków głosowych, co dojrzałości, również życiowej. Śpiewacy, rozpoczynający karierę, najchętniej chcieliby zaimponować pięknym i mocnym głosem, wskutek czego, ten wymagający gatunek, wymagający nade wszystko niezwykłej muzykalności i wrażliwości, bywa po prostu zakrzyczany!


Tym razem największe wrażenie wywarli na mnie: austriacki tenor Martin Mairinger w cyklu Liederkreis op. 39 Roberta Schumanna, wykazując się, zwłaszcza w Księżycowej nocy, znaczną różnorodnością środków wyrazu, oraz mezzosopranistka Klaudia Moździerz, potrafiąca wydobyć z cyklu Pięciu pieśni murzyńskich Xaviera Montsalvatge ich specyfikę melodyczną i rytmiczną, stylizowaną na śpiew rodowitych mieszkańców Karaibów.

Wilma Damian

Ciekawe, na ile moje typowania potwierdzą się w ostatecznym werdykcie konkursowego jury. Znakomitym posunięciem było jego skompletowanie w tym roku spośród laureatów poprzednich konkursów, a więc artystów w sile wieku i w pełni swych możliwości artystycznych, nieograniczających się wyłącznie do działalności na gruncie pedagogiki. Obiektywności sądów nie gwarantuje bowiem dekoracyjna obecność głośnych niegdyś nazwisk, owianych legendą weteranów wokalistyki, żyjących często wyłącznie wspomnieniami minionej świetności i przede wszystkim zajętych pielęgnowaniem o niej pamięci. W trzecim, finałowym etapie, dołączą do nich dyrektorzy polskich teatrów muzycznych, dla których będzie to świetna okazja w rozeznaniu się w aktualnym stanie młodej wokalistyki, a co za tym idzie może im to pomóc w pozyskaniu pożądanych głosów do obsad planowanych premier na kierowanych przez siebie scenach, a młodym artystom dostarczyć szybszej okazji do konfrontacji z operową lub estradową rzeczywistością.

                                                         Lesław Czapliński