Fascynacje to tytuł premiery baletowej, która 9 marca weszła na deski Opery Nova w Bydgoszczy. Powstał spektakl złożony z pięciu baletów współczesnych przygotowany przez dwóch zagranicznych choreografów Mauro de Candia z Włoch i Jorma Elo z Finlandii. Każdy segment tego wieczoru był rodzajem fascynacji - zarówno choreografa, jak i tancerzy, którym takie emocjonalne podejście do baletowego tworzywa bardzo się udzieliło. Pierwszy obraz nazwany Auf Suche ilustrował środkami tanecznymi spotkanie mężczyzny i kobiety. Nie była to jednak historia dwojga konkretnych ludzi, raczej operujący symbolami kontakt dwóch postaci bez wyraźnych odniesień do erotyki, można raczej przypuszczać, że choreografowi chodziło tutaj o kontakt emocjonalno-intelektualny.
Drugi obraz zatytułowany Lacrimae najwyraźniej symbolizował tęsknotę, taneczną fascynację takim uczuciem, które trudno nawet wyrazić słowami, więc w przypadku tęsknoty opowiadanej tańcem zastosowano specjalną oprawę – tancerze występowali w niemal zupełnej ciemności, światło padało tylko z głębi sceny w stronę widowni a publiczność widziała jedynie kontury i cienie postaci. Trzecia „fascynacja” wprowadzała absolutną zmianę nastroju, co oczywiście podkreślała muzyka. O ile w obrazie Lacrimae tancerze mieli za podkład powolne, sakralne Agnus Dei, o tyle w segmencie zatytułowanym Something I had in Mind artystom towarzyszyły wirtuozowskie wariacje Paganiniego na temat z Karnawału weneckiego w rewelacyjnym nagraniu Salvatore Accardo. Zdaniem choreografia Mauro de Candia była to wizualizacja snu, jednak dla tancerzy oznaczało to zdwojony wysiłek i bardzo dynamiczne ruchy, zarówno odnoszące się do kanonów tańca klasycznego, jak też rozmaitych „wynalazków” tańca nowoczesnego, by nie powiedzieć „antytańca”.
Artyści przybierali zupełnie swobodne pozy, garbili się, wykrzywiali, a nawet pokrzykiwali. Fascynujący w tym obrazie był nieustanny ruch, zmienność i humor, co we śnie nieczęsto się zdarza. W finale obrazu pojawił się tylko jeden tancerz, rewelacyjny Tomasz Gruszecki, pamiętny Puk z baletu Sen nocy letniej, który jakby dla kontrastu wykonał solową etiudę do nagrania Edith Piaf w jej najbardziej znanej piosence Non, je ne regrette rien. Zdaniem choreografa taniec nie miał ilustrować sensu słów, ale jedynie stanowić estetyczny kontrast do muzyki Paganiniego.
Po przerwie publiczność zobaczyła dwie choreografie Jormy Elo, także z towarzyszeniem muzyki skrzypcowej. W „fascynacji” zatytułowanej Brake the Eyes był to Mozart – jego Symfonia koncertująca na skrzypce i altówkę a także fragmenty Sonaty D-dur na skrzypce i fortepian. Całość oddawała emocje związane z naszym istnieniem we wszechświecie, przestrzeń na scenie została zbudowana światłami z nisko zawieszonych reflektorów co mogło przypominać lądowanie pojazdu kosmicznego lub jakąś komputerową grę. Muzyka Mozarta została poprzedzona elektronicznymi, mrocznymi dudnieniami, co sugerowało wyjątkowość zjawiska. Końcowa „fascynacja” 1st Flash z towarzyszeniem Koncertu skrzypcowego największego kompozytora fińskiego Jeana Sibeliusa, przenosiła nas w świat wyrafinowanych układów tanecznych rodem z baletu klasycznego, który wspomaga się układami z baletowej „przyszłości”, gdzie reguły ruchu na scenie nie będą tak obwarowane sztywnymi zasadami. Ten ostatni obraz wymagał więc od zespołu baletowego Opery Nova ogromnej sprawności, kondycji i wręcz fascynacji, co niezawodnie doceniła bydgoska publiczność.
Joanna Tumiłowicz