Przegląd nowości

„Fascynacje” w Operze Nova

Opublikowano: wtorek, 12, marzec 2013 15:44

Fascynacje to tytuł premiery baletowej, która 9 marca weszła na deski Opery Nova w Bydgoszczy. Powstał spektakl złożony z pięciu baletów współczesnych przygotowany przez dwóch zagranicznych choreografów Mauro de Candia z Włoch i Jorma Elo z Finlandii. Każdy segment tego wieczoru był rodzajem fascynacji - zarówno choreografa, jak i tancerzy, którym takie emocjonalne podejście do baletowego tworzywa bardzo się udzieliło. Pierwszy obraz nazwany Auf Suche ilustrował środkami tanecznymi spotkanie mężczyzny i kobiety. Nie była to jednak historia dwojga konkretnych ludzi, raczej operujący symbolami kontakt dwóch postaci bez wyraźnych odniesień do erotyki, można raczej przypuszczać, że choreografowi chodziło tutaj o kontakt emocjonalno-intelektualny.

 

Fascynacje 312-1

Drugi obraz zatytułowany Lacrimae najwyraźniej symbolizował tęsknotę, taneczną fascynację takim uczuciem, które trudno nawet wyrazić słowami, więc w przypadku tęsknoty opowiadanej tańcem zastosowano specjalną oprawę – tancerze występowali w niemal zupełnej ciemności, światło padało tylko z głębi sceny w stronę widowni a publiczność widziała jedynie kontury i cienie postaci. Trzecia „fascynacja” wprowadzała absolutną zmianę nastroju, co oczywiście podkreślała muzyka. O ile w obrazie Lacrimae tancerze mieli za podkład powolne, sakralne Agnus Dei, o tyle w segmencie zatytułowanym Something I had in Mind artystom towarzyszyły wirtuozowskie wariacje Paganiniego na temat z Karnawału weneckiego w rewelacyjnym nagraniu Salvatore Accardo. Zdaniem choreografia Mauro de Candia była to wizualizacja snu, jednak dla tancerzy oznaczało to zdwojony wysiłek i bardzo dynamiczne ruchy, zarówno odnoszące się do kanonów tańca klasycznego, jak też rozmaitych „wynalazków” tańca nowoczesnego, by nie powiedzieć „antytańca”.


Artyści przybierali zupełnie swobodne pozy, garbili się, wykrzywiali, a nawet pokrzykiwali. Fascynujący w tym obrazie był nieustanny ruch, zmienność i humor, co we śnie nieczęsto się zdarza. W finale obrazu pojawił się tylko jeden tancerz, rewelacyjny Tomasz Gruszecki, pamiętny Puk z baletu Sen nocy letniej, który jakby dla kontrastu wykonał solową etiudę do nagrania Edith Piaf w jej najbardziej znanej piosence Non, je ne regrette rien. Zdaniem choreografa taniec nie miał ilustrować sensu słów, ale jedynie stanowić estetyczny kontrast do muzyki Paganiniego.

Fascynacje 312-11

Po przerwie publiczność zobaczyła dwie choreografie Jormy Elo, także z towarzyszeniem muzyki skrzypcowej. W „fascynacji” zatytułowanej Brake the Eyes był to Mozart – jego Symfonia koncertująca na skrzypce i altówkę a także fragmenty Sonaty D-dur na skrzypce i fortepian. Całość oddawała emocje związane z naszym istnieniem we wszechświecie, przestrzeń na scenie została zbudowana światłami z nisko zawieszonych reflektorów co mogło przypominać lądowanie pojazdu kosmicznego lub jakąś komputerową grę. Muzyka Mozarta została poprzedzona elektronicznymi, mrocznymi dudnieniami, co sugerowało wyjątkowość zjawiska. Końcowa „fascynacja” 1st Flash z towarzyszeniem Koncertu skrzypcowego największego kompozytora fińskiego Jeana Sibeliusa, przenosiła nas w świat wyrafinowanych układów tanecznych rodem z baletu klasycznego, który wspomaga się układami z baletowej „przyszłości”, gdzie reguły ruchu na scenie nie będą tak obwarowane sztywnymi zasadami. Ten ostatni obraz wymagał więc od zespołu baletowego Opery Nova ogromnej sprawności, kondycji i wręcz fascynacji, co niezawodnie doceniła bydgoska publiczność.

                                                                                   Joanna Tumiłowicz