Przegląd nowości

Bajecznie kolorowy karnawał w Wenecji

Opublikowano: poniedziałek, 21, styczeń 2013 18:10

Rzadko się zdarza by kostiumy zdominowały niemal bez reszty całą inscenizację. Z czymś takim spotkaliśmy się w piątek 18 stycznia na premierze Nocy w Wenecji Johanna Straussa w Gliwickim Teatrze Muzycznym. Barbara Ptak, autorka kostiumów udowodniła, że ma nieograniczoną fantazję w ich projektowaniu, na dodatek nie uczyniła z nich pompatycznego dodatku do przedstawienia, ale pozwoliła im w tym przedstawieniu żyć własnym niezwykle kolorowym życiem. Te pełne przepychu kostiumy i równie udane maski błyszczące nie tylko cekinami, zachwycające feerią barw ale też odrobiną humoru i dystansu do operetkowej rzeczywistości. To one nadają ton całej inscenizacji, szczególnie w drugiej części przedstawienia, gdzie zabawa rozkręca się na całego zmierzając w beztroskiej zabawie do szczęśliwego finału.

Noc w Wenecji 1

Prapremiera tej operetki miała miejsce w Berlinie 3 października 1883 i wcale nie zakończyła się sukcesem twórcy (klapa na całej linii byłoby najwłaściwszym określeniem), ten przyszedł po wystawieniu operetki w Wiedniu, co okazało się początkiem zwycięskiego marszu przez nie tylko europejskie sceny. Już w 1884 roku wystawiono Noc w Nowym Jorku, a w 1887 w Budapeszcie. Do Polski trafiła w czerwcu 1888 roku stając się autentycznym przebojem naszych scen. Jednak ostatnimi laty Noc w Wenecji jest bardzo rzadko wystawiana, a szkoda bo to niezmiernie urokliwa operetka z całym zasobem humoru postaci i sytuacji oraz wspaniałą pełną temperamentu i tanecznych rytmów muzyką, której szczególną ozdobą są piękne arie i duety będące od lat operetkowymi przebojami, by wspomnieć choćby Zejdź do gondoli kochana Caramella, Frutti di mare Anniny, walca lagunowego księcia Urbino Wenecjo, tyś taka jak ja, czy duet Ninana, Ninana śpiewany przez Barbarę i Księcia.


Właśnie z humorem i dystansem potraktował tę operetkę Marcin Sławiński, tworząc dynamiczne, pełne rozmachu barwne i roztańczone widowisko o wartkiej akcji. Czytelność wszystkich wątków i zawiązanych intryg wystawiają mu jak najlepsze świadectwo. Pozostając przy realizatorach należy wspomnieć o prostej ale funkcjonalnej scenografii Jana Polewki i udanych układach tanecznych Henryka Konwińskiego. Jeżeli dodamy do tego wspomnianą wyżej urodę i przepych kostiumów, to okazuje się, że wszystkie te elementy idealnie do siebie pasują zapewniając inscenizacji lekkość, pogodny klimat i dobry humor.

Noc w Wenecji 2

Dyrektor Gabara niczym wytrawny generał taktyk zerwał do premierowego boju to co miał najlepszego, dzięki czemu każda z ról miała wytrawnego wykonawcę, a całość obsady solidnie zapracowała na sukces premiery. Małgorzata Długosz (Barbaria), Anita Maszczyk (Annina) i Wioletta Białk (Ciboletta) stanowiły trio pań o jakim może marzyć każdy teatr operetkowy. Pięknie śpiewały, z wdziękiem się poruszały, na dodatek z widoczną radością bawiły się przygodami swoich bohaterek. Świetni byli w swoich rolach Łukasz Gaj (Caramello) i Michał Musioł (Pappacoda). Kapitalne trio senatorów Wenecji tworzyli panowie Arkadiusz Dołęga, Jerzy Bytnar i Witold Wrona. Jednak klasą dla samego siebie był tym razem Janusz Ratajczak, który rolę księcia Urbino lekko przerysował traktując ją jednak ze sporym dystansem prezentując przy tym świetną vis comica. Panowie, podobnie jak panie, świetnie się przy tym bawili swoimi rolami.

O poziom muzyczny premiery zadbał Wojciech Rodek, który prowadził przedstawienie z temperamentem i straussowską lekkością, a że orkiestra nie zawsze mogła w pełni sprostać wymaganiom partytury to już inna sprawa.

                                                                                          Adam Czopek