Przegląd nowości

Pod akacjami z dobrą muzyką

Opublikowano: niedziela, 13, styczeń 2013 16:05

 

W teatrze Rampa w Warszawie można trafić na wiele przedstawień muzycznych o charakterze popularnym, do których zalicza się np. udany wieczór z piosenkami Mieczysława Fogga. Nowy spektakl na kameralnej scenie Mrowisko, kierowanej przez Grzegorza Mrówczyńskiego to niedawno odnaleziona sztuka Jarosława Iwaszkiewicza „Pod Akacjami” warta zauważenie co najmniej z trzech powodów.

Pod akacjami

Po pierwsze sam fakt prapremiery dawno zmarłego autora jest swoistą sensacją, a dramat rozgrywający się w podwarszawskim Skaryszewie pod koniec hitlerowskiej okupacji jest ciekawy z czysto poznawczych powodów - konspirujący mieszkańcy i współpracujący z Niemcami konfidenci spotykają się w miejscowej kawiarni prowadzonej przez młodą i trochę zagubioną dziewczynę.


 

Tutaj ma się też rozegrać krwawa scena egzekucji zdrajcy zlecona przez podziemną organizację. Kiedy jednak okazuje się, że do zdrajców należy też owa dziewczyna, a w niej zakochał się przysłany przez organizację bojowiec, dramat z sensacyjnego staje się psychologiczny i moralny, zwłaszcza, że w konspiracji jest również miejscowy ksiądz. Stawia to przed wykonawcami bardzo trudne zadania aktorskie, i właśnie popis gry całej 6-osobowej obsady jest drugim ważnym atutem przedstawienia. Wart zauważenia jest zwłaszcza doskonały występ debiutującej dopiero na scenie Adrii Jakubik w roli nieszczęsnej „panny Flory”. Klasą samą dla siebie jest Marek Frąckowiak, we wstrząsającej roli księdza Węgrzyna, który w odruchu moralnego sprzeciwu bierze na siebie winy pozostałych uczestników tragedii. Wreszcie trzecim atutem przedstawienia jest doskonała muzyka użyta do ilustracji poszczególnych scen. Z początku nastrój wiosennej atmosfery w podwarszawskiej kawiarni Pod Akacjami, do której „niemieccy żandarmi rzadko zaglądają” , a w której młodzi mogą się zakochać, pomaga stworzyć muzyka skrzypcowa Karola Szymanowskiego z cyklu Mity. W kulminacyjnej końcowej scenie „odkupienia” pojawia się krótki fragment „Requiem Polskiego” Krzysztofa Pendereckiego, przez co wrażenie staje się wręcz piorunujące. Grzegorz Mrówczyński, który wyreżyserował przedstawienie wyznał po przedstawieniu, że nie wyobrażał sobie innej muzyki w dramacie Iwaszkiewicza niż Szymanowskiego, bo obaj twórcy dobrze znali się i współpracowali ze sobą. Wybór fragmentu z Polskiego Requiem w celu przypieczętowania dramatu też wydał mu się czymś naturalnym. Trzeba przyznać, że wybór ambitny i znakomity, wart naśladowania także przez inne teatry i innych twórców spektakli.

                                                                     Joanna Tumiłowicz