Przegląd nowości

Honorowy Pierścień Wiedeńskiej Opery Narodowej dla Plácido Domingo

Opublikowano: niedziela, 23, grudzień 2012 01:34

14 listopada 2012 odbyło się w Wiedeńskiej Operze Narodowej ostatnie z trzech przedstawień opery Giuseppe Verdiego Simon Boccanegra.

Ale z chwila śmierci Doży z Genui wieczór ten się nie skończył...

Simon,Wien 2

Wcześniejsze realizacje Simona Boccanegry na wiedeńskiej scenie były dużo ciekawsze niż obecna. Przypomnę choćby z przed lat autorstwa Petera Steina. Obecna, bardzo uboga, szczególnie w drugim akcie, gdzie na scenie nie ma nic zanim nie pojawia się duet Boccanegry i Amelii. W tym momencie zostaje wsunięta prosta ławka i widzimy tylko poza nią jeszcze jakieś bliżej nieokreślone, mrugajace gwiazdki i efekty świetlne, które na mój gust wywierają na całość wrażenie niepotrzebnego zimna. Ten wystrój ma również i swoje dobre strony. Oczy widzów skierowane są tylko na solistów i nie rozpraszają się po całej scenie.


Orkiestra pod batutą dyrygenta Philippe Auguin’a tym razem nie potrafiła potwierdzić swojej światowej klasy. Moim zdaniem przyczynił sie do tego francuski dyrygent. Dyrygował on „grzecznie“ i „zachowawczo“, ale niezbyt subtelnie, bez niuansów, czasami za głośno i monotonnie. Bardziej jak kapelmistrz, a nie jak ambitny dyrygent utworu Verdiego. Również soliści mieli momentami trudności podczas śpiewania wynikajace ze sposobu dyrygowania.

Simon,Wien 4

Trzecie z rzędu przedstawienie wypadło ogólnie najlepiej (obejrzałam wszystkie trzy). Było ono najbardziej spójne, najpełniejsze, pewnie było potrzeba trochę czasu, aby zbalansować i zgrać cały zespół wykonawców.


Sorin Coliban – bas-baryton z Bukaresztu mimo, że zagrał tylko małą rolę Pietra dał się zapamiętać z mocnego dźwięcznego głosu i ambitnego przedstawienia granej postaci. Paolo to japoński baryton Eijiro Kai, który ze swoim pełnym, głębokim kolorytem był tego wieczoru bardziej pewny siebie niż wcześniej, co się pozytywnie odbiło na jego grze aktorskiej. Tym razem zagrał on bardziej przekonywująco niż w poprzednich dwóch spektaklach.

Simon,Wien 1

Jako Fresco zagrał Ain Anger. Ten młody bas z Estonii posiada przyjemny i spokojny głos, który jednak w partiach niższych nie osiąga tej pełni, tak jak w partiach średnich. Powinien on również popracować nad siłą ekspresji swojego głosu. Miało się czasami wrażenie, że koncentrując się nad śpiewem, zapominał o tym, że powinien także uosabiać charakter granej postaci. Czasami jego gra była za „sztywna“ i nie pasująca do danej sytuacji, ponieważ nie znajdował się on często we właściwym czasie i w odpowiednim miejscu.


Barbara Haveman grała rolę Amelii. Ta urocza Holenderka podczas pierwszego przedstawienia pokazała nam bardzo nierówną grę. Ostatniego wieczoru głos jej był już stabilny, mimo to, ogólnie rzecz biorąc trudno jest ją scharakteryzować. Czasami głos jej był ostry i zbyt głośny, w niskich partiach zbyt szorstki i z nie zawsze pięknie utrzymaną relacją tonów. Delikatne i czyste „pianissimo“ nie było tego wieczoru jej domeną. Mimo, że jest to dobra artystka, to jest w świecie opery wiele innych sopranistek, których barwa głosu i wyrazistość lepiej pasują do tej roli.

Simon,Wien 5

Ramon Vargas - meksykański tenor, który zagrał postać Gabriele Adorno. Mimo, że posiada piękną barwę głosu, to w górnych partiach jego głos stawał się bardzo „wąski“, sprawial wrażenie, że zostaje przyspieszony i tracił na sile wymowy. Być może powodem tego była akustyka sali, że jego głos tak różnie był odbierany. Na wysokości balkonów i galerii był bardzo niski, płaski, natomiast na parterze wypełniał sobą całą salę.


W postać Simona Boccanegra wcielił się - w dosłownym tego słowa znaczeniu - po raz kolejny Plácido Domingo. Ten już blisko 72. letni tenor przechodzi od czasu do czasu w swoim dojrzałym wieku do partii barytonowych. Od chwili jego debiutu w roli Doży z Genui w roku 2009 w Berlinie, jeszcze bardziej pogłębił i rozbudował tę postać w swoim wykonaniu. Również jego głos, który na początku w niskich partiach nie miał odpowiedniej mocy, jest teraz w nich imponujacy. Mimo, jak sam podkreśla, że nie jest barytonem i rolę Doży śpiewa głosem „Plácido Domingo“, to nie jest to w żadnym momencie nieodpowiednie. Wręcz przeciwnie!

Simon,Wien 7

Jego interpretacja cierpiącego Doży i ojca nie mogła by być bardziej wiarygodnie i brawurowo zaśpiewana. Z lekkością „podparł“ swój głos w pasażu forte. Już same jego szeptające Figlia w końcu drugiego aktu było warte obejrzenia tego spektaklu. Również jego Plebe! Patritzi! Popolo! było rzadko udaną kombinacją silnego, potężnego głosu z niesamowitą sztuką interpretacji. Doża żyje!


Ogromny powstał entuzjazm, gdy ten ciągle będący w doskonałej formie fizycznej Hiszpan po jego „karkołomnej śmierci na scenie“ wyszedł ponownie na nią, aby odebrać brawa wiwatujacej publiczności. Głośne „BRAWO“ okrzyki i nie kończące się owacje wynagrodziły artystę za jego znakomitą grę.

Simon,Wien 3

Lecz na tym się nie skończyło. Była jeszcze jedna niespodzianka. W momencie gdy Plácido Domingo chciał się odwrócić i skryć znowu za kurtyną została ona podniesiona, a za nią stali: cała obsada przedstawienia, chór, orkiestra, dyrektor Wiener Staatsoper Dominique Meyer, minister kultury Claudia Schmied, dyrektor Związku Teatrów Georg Springer i wiele innych osobistości.


W widoczny sposób zaskoczony śpiewak został uhonorowany za swoją przeszło 45. letnią działalność na scenie Wiener Staatsoper. Dyrektor Meyer przypomniał jego debiut w roli Don Carlosa w roku 1967 roku, podkreślił jego wszechstronność, rzetelność i wiarygodność, jak również ogromny talent tego najwspanialszego śpiewaka i artysty minonego stulecia. Następnie przekazał artyście za jego całokształt twórczości „Honorowy Pierścień Wiedeńskiej Opery Państwowej“ i zaznaczył, że „nie ma już odznaczeń których artysta by nie miał“. Honorowy Pierścien został do tej pory przyznany następujacym osobom: Ferruccio Furlanetto, Leo Nucci, Seiji Ozawa i Wiedeńskim Filharmonikom.

Simon,Wien 10

W bardzo emocjonalnej przemowie, podczas której artysta chwilami walczył ze łzami wzruszenia, podziękowal Plácido Domingo Wiedeńskiej Operze, a przede wszystkim zawsze wiernej wiedeńskiej publiczności, która go nadal po 45. latach tak serdecznie i entuzjastycznie uwielbia.


Na zakończenia podano – ku ogromnemu zadowoleniu publiczności – do wiadomości, że dalsza współpraca między Artystą a Operą została zaplanowana do sezonu 2015/16.

Simon,Wien 8

Wydawało się, że aplauz publiczności za słowa artysty, jego jubileusz, jak również za jego występ tego wieczoru, nie będzie miał końca. Nawet wtedy, gdy żelazna kurtyna już opadła, większość publiczności pozostała jeszcze na miejscach i wywołała – co stało się już miłą tradycją – artystę do ostatniego ukłonu z bocznego skrzydła za pomocą rytmicznych oklasków i tupania nóg.

Simon,Wien 9

Dyrektor Wiener Staatsoper Dominique Meyer opisał fascynację, jaka rozchodzi się od tego charyzmatycznego artysty a przede wszystkim Człowieka-Placido Domingo jednym zdaniem On jest po prostu promieniem słońca. Nic więcej nie można dodać!

Brawo Domingo!

                                                           Gabi Eder (Austria)