Przegląd nowości

„Napój miłosny” w Krakowie w oparach absurdu

Opublikowano: środa, 12, grudzień 2012 12:44

W tej operze wszystko jest jak w bajce: Nemorino kocha piękną Adinę, ale o jej względy stara się także sierżant Belcore. Nemorino, zazdrosny i zrozpaczony rzekomą obojętnością Adiny, kupuje u Dulcamary, wędrownego medyka i cudotwórcy „napój miłosny” (tak naprawdę jest to butelka lichego wina). Jednak aby zdobyć na ten zakup pieniądze musi się zaciągnąć do wojska, w którym jak łatwo przewidzieć sierżant Belcore zostaje jego dowódcą.

 

 

Napoj 250-19 

Oczywiście Adina szybko przekonuje się o szczerości uczuć Nemorina i wykupuje go z wojska i to nie tylko dla jego uczuć ale też z powodu, że został on jednym spadkobiercą bogatego wuja. Cała ta wartko biegnąca akcja oparta na komedii sytuacyjnej i komedii charakterów, jest tylko dla Donizettiego pretekstem do skomponowania porywającej muzyki pełnej ludowej włoskiej melodyki i łatwo wpadających w ucho melodii. Najbardziej znane i lubiane fragmenty to: cavatina Nemorina Una lagrima furtiva (Łza na twarzy) i Dulcamary Udite, udite o rustici (Słuchajcie wieśniacy), koloraturowy walc Adiny, barkarola z II aktu, oraz wspaniały duet Venti scudi śpiewany w II akcie przez Belcore i zaciągającego się do wojska Nemorina.

Napoj 250-39

Wspomniane wyżej przeboje w najnowszej krakowskiej inscenizacji wyreżyserowanej przez Henryka Baranowskiego na szczęście ocalały, nie ocalał natomiast bajkowy klimat sielskiej opowieści. Zastąpiła go siermiężna i szara rzeczywistość peerelowskiego PGR-u z wczesnych lat pięćdziesiątych, co budzi ambiwalentne uczucia. Koza, indyk, gęś, dwie kury i gołębie oraz zdezelowany trzykołowy motocykl i takiż traktor wprowadzają widza w świat komunizmu lat pięćdziesiątych.


Adina jest przodowniczką pracy socjalistycznej, Nemorino hoduje kozę, Belcore ląduje na scenie na spadochronie. Jedynie Dulkamara pozostał, zgodnie z librettem, kolorowym wiejskim szarlatanem objeżdżającym wsie swoim dziwacznym wehikułem. Jednym słowem bogactwo pomysłów, przyznaję konsekwentnie przeprowadzonych. Można i tak, ale czy trzeba to już inna sprawa. Na szczęście reżyser zadbał by podbarwiona humorem akacja biegła wartko i dynamicznie. Pierwszym akcie dominują szarości drelichowych kombinezonów i gumofilców, za to drugi pławi się w feerii barw kolorowych sukniach pań. Wszystko w tym spektaklu tonie w absurdzie i podane zostało ze sporym dystansem i przymrużeniem oka do ówczesnej rzeczywistości. Swoistą kropką nad całą inscenizacją jest wjeżdżający na scenę w finale absurdalny pomnik; koń stojący na grzbiecie krowy, na nim koza, a na kozie kaczka.

Napoj 250-5

Nadmiar reżyserskich pomysłów przyćmił nawet nieco muzykę Donizettiego, a może nie tyle przyćmił co zdominował, czego dyrygent Evgeny Volynskiy nie potrafił odwrócić. Orkiestra prowadzona przez niego często brzmiała zbyt masywnie, a szybkich tempach gubiła dyscyplinę rytmiczną oraz śpiewność i urok belcantowej frazy. Precyzja ansambli i scen zbiorowych też chwilami szwankowała.


W obsadzie brylowała Joanna Woś spisująca się znakomicie w partii wdzięcznej Adiny. Dzielnie, mimo choroby gardła, usiłował jej dotrzymać kroku Adam Zdunikowski w roli Nemorina opiekującego się wspomnianą kozą. Świetni wokalnie i aktorsko byli Stanisław Kufluk jako bufonowaty sierżant Belcore, Dariusz Machej w roli zabawnego szarlatana Dulcamary oraz Monika Korybalska w niewielkiej partii Gianetty. Warta podkreślenia pozostaje jeszcze praca Emila Wesołowskiego, który dostosowując się do klimatu całej inscenizacji zgrabnie opracował ruch sceniczny.

Napoj 250-69

Premierze towarzyszyła autorska wystawa Juliusza Multarzyńskiego „Marcella Sembrich-Kochańska (1858-1935) zapomniana primadonna”. Złożyło się na nią kilkadziesiąt zdjęć i plansz obrazujących sceniczne kreacje tej wielkiej śpiewaczki, jej partnerów i miejsc gdzie występowała.

Napoj 250-112

Pretekstem do zorganizowania tej wystawy i przypomnienia postaci tej znakomitej śpiewaczki był fakt, że śpiewała partię Adiny w Napoju miłosnym na wielu scenach świata m.in. z Enrico Caruso. W tym również w nowojorskiej Metropolitan Opera w Nowym Jorku, której czołową solistką była przez 10 sezonów i zaśpiewała 472 przedstawień oraz koncertów. Nazywano ją „Królową MET”, jej portret przez wiele lat zdobił główne foyer w historycznej, dziś już nie istniejącej, siedzibie Metropolitan na skrzyżowaniu Broadwayu z 39 ulicą. Wystawę można oglądać do końca roku.

                                                                                             Adam Czopek