Przegląd nowości

Dionizje w studiu TVP Wrocław

Opublikowano: sobota, 08, grudzień 2012 11:27

Nie można przedstawienia o najdłuższym w świecie tytule Ja, Piotr Rivière, skorom już zaszlachtował siekierom swoją matkę, swojego ojca, siostry swoje, brata swojego i wszystkich sąsiadów swoich. uznać za spektakl stricte muzyczny, choć przygotował je zespół Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu. Muzyka w tym przedstawieniu istnieje, skomponował ją Piotr Dziubek.

Ja Piotr 3

Jest głównie instrumentalna, czasem śpiewana, ale odgrywa rolę tła dźwiękowego tworzącego nastrój. Stylistycznie można ją zaliczyć do nurtu etnicznego, niekiedy o wyraźnie bałkańskim zabarwieniu, jak ścieżki dźwiękowe Gorana Bregovićia do filmów Emira Kusturicy. Pojawia się tutaj charakterystyczny duet tuby i trąbki, ale jest też klasyczny zespół rockowy, nie mówiąc już o licznych efektach dźwiękowych pozamuzycznych.

Ja Piotr 6

Wszystko zostało wcześniej nagrane na potrzeby przedstawienia. Aktorzy wykonują też na żywo kilka songów, które oddają stan psychiczny niektórych bohaterów i stanowią przerywnik wstrzymujący i tak dosyć ślamazarnie posuwającą się akcję. Wykonawcy są muzycznie dobrze przygotowani, zarówno gdy śpiewają solo, jak i w sekwencjach chóralnych. Ich głosy są świadomie chropawe, białe, wiele tutaj krzyku, prostej lamentacji.


 

W tym kontekście najbardziej zapadają w pamięć wokalne „wejścia” Elżbiety Romanowskiej, aktorki słusznej postury, grającej rolę Młynarzowej. W zespole nie ma jednak wyróżniających się gwiazd, reżyserce zależało na pokazaniu w miarę spójnej wiejskiej wspólnoty przebywającej poza czasem i przestrzenią, egzystującej jakby tylko we wspomnieniach. W tym teatr Agaty Duda-Gracz przywodzi na myśl „Umarłą klasę” Tadeusza Kantora. Autorka zdaje się czerpać pełnymi garściami z dorobku dawnej teatralnej awangardy.

Ja Piotr 2 

Agacie Duda-Gracz udało się w przyjmującym gościnne występy Capitolu Studiu TVP Wrocław stworzyć teatr totalny, w którym równie silne wrażenie robi sama fabuła utworu odnosząca się do makabrycznych wydarzeń w pewnej francuskiej wiosce w epoce wczesnego Romantyzmu, ale już po Wielkiej Rewolucji, ale także aranżacje sceny i widowni, ruch aktorów, projekcje świetlne, ubrania i ich brutalne zrywanie odsłaniające nagość, tło akustyczne i rekwizyty.


 

Dla reżyserki i zarazem autorki scenariusza, kostiumów, dekoracji oraz całej procedury rozprowadzania widzów, którzy zanim dotrą na miejsce wydarzeń muszą przejść przez kilkunastometrowy ciemny tunel, na końcu którego świeci się mała lampka (skąd my to znamy? – to przecież wrażenia osób, które opisywały wizje po utracie świadomości i tzw. śmierci klinicznej), ważne było stworzenie sugestii, że rzecz dzieje się w czyśćcu, do którego trafił nie tylko sam sprawca zbrodni, jego ojciec, matka, brat, dwie siostry, babka, ale także inni mieszkańcy wioski łącznie z księdzem proboszczem.

Ja Piotr 8

Najwyraźniej autorce szło o to, byśmy zobaczyli w spektaklu odbicie samych siebie, naszej społeczności ludzkiej uwikłanej w niekończące się spory, zawiści, pogardę, pychę, pożądanie, przemoc, sadyzm, i że to wszystko co jakiś czas „przepełnia kielich goryczy”, a wówczas ludzi ogarnia pierwotny szał. Tak mogły wyglądać starożytne dionizje.

 Ja Piotr 9

Spektakl Ja, Piotr Rivière jest wydarzeniem znaczącym, odwołującym się do emocji i intelektu, bowiem relatywizuje pojęcie zbrodni i winy, każe spojrzeć na wszystko z perspektywy sprzeciwu wobec cierpienia bliskich. Nie jest jednak pozbawiony wad, bo w trwającym prawie 4 godziny dosyć makabrycznym i ponurym misterium fabuła jest trzykrotnie powtórzona. Najpierw jako relacja domniemanego przebiegu zbrodni opisywana przez organy ścigania. Potem zeznania nieżyjących świadków wydarzeń i na koniec relacja samego sprawcy, zbyt wiele jest tutaj punktów zbieżnych. Jednak wyrok jaki powinien zapaść każdy z widzów musi wydać we własnym sumieniu.

                                                      Joanna Tumiłowicz