Przegląd nowości

Sensacja w Gdańsku studenckie „Willidy” Pucciniego

Opublikowano: piątek, 27, lipiec 2012 22:40

Wśród młodych muzyków istnieje zainteresowanie operą. Adept dyrygentury symfoniczno-operowej Akademii Muzycznej w Gdańsku, wszechstronnie utalentowany Rafał Kłoczko, skierował swą uwagę ku pierwszej operze Giacomo Pucciniego Willidy. Z jego inicjatywy doszło do przygotowania, w dniu święta uczelni w maju br. do wykonania koncertowego, i wreszcie do realizacji dzieła na scenie Opery Bałtyckiej w dniach 5 i 6 czerwca. Całe to przedsięwzięcie podjęte poza programem studiów ogarnęło rozmaite artystyczne grupy i osobowości.

Le Villi 224-5

Dla plastyków urządzono konkurs na plakat; wystawa w holu teatru dowiodła, iż przyniósł ciekawe rezultaty. Italianistka pomogła w tłumaczeniu libretta. W elegancko wydanym programie znalazły się stosowne do treści opery wiersze Maryli Wolskiej, polskiej dekadentki. Układ ruchu scenicznego stworzyły absolwentki kierunku Rytmika gdańskiej Akademii pochłonięte tańcem we wszelkich jego przejawach. W orkiestrze „Tutta forza” Kłoczko zebrał pięćdziesiątkę studentów i sympatyków uczelni. Skomplikowane pod względem logistycznym łączenie wszystkich osób, terminów i działań wziął na siebie Łukasz Lewczak w randze producenta.  

Dwuaktowe Willidy, wystawione przed ponad wiekiem w Warszawie, a teraz słabo znane z nielicznych nagrań płytowych, ze wszech miar warte były trudu. Ich temat, z dawna obecny w kulturze, acz niebanalny, rodem z romantycznej baśni, dwudziestopięcioletni Puccini ubrał w typowy dlań melodyczny liryzm i wyrazistą muzykę, a przy tym jak żadnej innej z dwunastu w sumie swoich oper, nadał zwięzłą formę opero-baletu.

Le Villi 224-20

Po ukończeniu konserwatorium w Mediolanie postanowił bowiem przystąpić do konkursu na operę. Regulamin wyznaczał, by była krótka. Wskazano mu librecistę Ferdinanda Fontanę. Poeta tekst miał niemal gotowy: o wiłach (willidach), mściwych duchach dziewcząt zmarłych z nieszczęśliwej miłości. Praca nad utworem trwała zaledwie kilka miesięcy. Na konkursie nie został dostrzeżony, lecz przyjaciele początkujących twórców doprowadzili do premiery Willid w mediolańskim Teatro dal Verme (1884), a potem przyszły następne prezentacje w różnych miastach Europy i Ameryki.

 


 

Opera rozbudowane ma ustępy orkiestrowe: Preludium i dwa symfoniczne intermezza. Z nich Sabat czarownic, rytmem zbliżony do żywiołowej taranteli, nadzwyczaj jest efektowny. Zespół „Tutta forza” ze zmiennym szczęściem spełniał swe zadania. Nie były łatwe, gdyż Puccini śmiało i z wielką inwencją wykorzystał w tej partyturze różne instrumenty dęte, z fletem piccolo, rożkiem angielskim, kontrafagotem, kornetami i tubą, tańce i korowody willid spowił zaś w dźwięki harfy.

Le Villi 224-25

W oryginale owe symfoniczne intermezza stanowiły tło dla recytacji wierszy, które streszczały przebieg zdarzeń: niewierność Roberta po odjeździe od narzeczonej i śmierć Anny. W Gdańsku reżyserka Natalia Kozłowska zrezygnowała z mówionego słowa. Symboliczne obrazy skomponowała z ruchu chórzystów i tancerek, wspomagana choreografią (Anna Baranowska, Beata Oryl) oraz projekcją ze światłami (Olga Warabida, Robert Krawczyk). Uczyniła z nich najbardziej atrakcyjne sceny przedstawienia. Odnosiło się wrażenie, że wiotkie, odrealnione postaci na tle zmiennych odcieni horyzontu przenikają całą akcję.

Chór kameralny „Tutti e solo” (przygotowany przez Wiktorię Batarowską) spełniał ważne funkcje sceniczne. Śpiewał i tańczył z wigorem w święcie zaręczyn dwojga bohaterów, oddał nastrój pięknej muzycznie zbiorowej modlitwy o szczęśliwy powrót Roberta.

Le Villi 224-27

Tenorowa partia wiarołomnego Roberta zawiera już, jak to u Pucciniego, emocjonalny żar i wokalny rozmach, zwłaszcza w wielkiej scenie wspomnień dawnej miłości, nadziei, że ukochana żyje, i nieuchronnego końca pośród kręgu szalonych willid. Widziałam w tej roli nadzwyczaj uzdolnionego studenta prof. Piotra Kusiewicza: młodziutki Chińczyk Jingxing Tan szczerze wyrażał uczucia i śpiewał prawdziwie po włosku. W drugiej obsadzie występował Paweł Krasulak z Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, w barytonowej roli starszego Guglielma wystąpili Janusz Stolarski (absolwent bydgoskiej uczelni) i Jacek Batarowski, wymagającą partię Anny odtworzyły Magdalena Schabowska i Delfina Skarbek.

 


 

Natalia Kozłowska to przedstawicielka mocnej grupy kobiet reżyserek zagarniającej obecnie polskie sceny nie tylko muzyczne. Ma za sobą podobne w założeniach organizacyjnych do Willid nadzwyczaj piękne (jej dyplomowe) przedstawienie Dydony i Eneasza Purcella wystawionej w Teatrze Collegium Nobilium (2010) połączonymi siłami studentów trzech uczelni artystycznych Warszawy: Akademii Teatralnej, Akademii Sztuk Pięknych i Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina.

Le Villi 224-44

Gdańskie Willidy wedle jej woli i inwencji stały się spektaklem spójnym, romantycznym z ducha, logicznym w narracji, a zarazem współczesnym, dzięki pewnym elementom kostiumów (scenografia Hanny Szymczak). Nie bez znaczenia była tu również średnia wieku twórców i wykonawców: mieściła się w skali 25-30 lat. Rafał Kłoczko, rówieśnik, rzec można Pucciniego, w chwili komponowania Willid, zebrał już sporo doświadczeń w dyrygenturze operowej (obok symfonicznej), ale tu, ze względu na wielość i mozaikowość teatralnych środków (autonomiczna często orkiestra, chóry, soliści, tancerze) zasługuje na szczególny podziw, jak sprawnie i profesjonalnie potrafił to wszystko skupić pod batutą.

Le Villi 224-47

Gdańscy entuzjaści myślą już o następnym projekcie. Podpowiadam: Nowy Don Kiszot Moniuszki (ich uczelnia nosi imię Moniuszki). Dowcipny tekst Fredry, polskie przywary, parodia Don Kiszota, nocne zwidy – to pole do popisu dla umiejętności aktorskich i wokalnych młodych śpiewaków, a także pokazu kultury reżyserii, scenografii, pantomimy i tańca. Jedynie tę pełną wdzięku i lekkości dziewiętnastowieczną muzykę Moniuszki należałoby oczyścić z dwudziestowiecznych naleciałości...

                                                                            Małgorzata Komorowska