Przegląd nowości

Martha Argerich – komplet nagrań w duecie z Gidonem Kremerem i Miszą Majskim!

Opublikowano: piątek, 18, maj 2012 06:54

Martha Argerich jest najlepiej rozpoznawalną pianistką na świecie. Jej atrybutami są burza gęstych czarnych włosów, dziś już nieco posrebrzonych, kocia zwinność palców oraz zamiłowanie do spontanicznych interpretacji. Nie byłoby ich, gdyby nie publiczność, której artystka potrzebuje i wobec której czuje się zobowiązana. Ze wzajemnością. Jej występy przyciągały i przyciągają jak magnes, mimo że jest coraz bardziej kapryśna i lubi się wycofywać nawet tuż przed koncertem. Od dziesięciu lat nie pojawia się na scenie sama, co tłumaczy lękiem przed samotnością. Poza tym uwielbia kameralistykę i jak ognia unika studia nagraniowego. Choć w zeszłym roku skończyła siedemdziesiąt lat, wciąż jest w doskonałej formie pianistycznej.

CD Argerich,Kremer,Majski,duety A

Z okazji okrągłego jubileuszu, Deutsche Grammophon i Decca wznowiły w pięciu zestawach prawie wszystkie jej nagrania dla DGG i Philipsa. W pierwszym znajdziemy recitale solowe dla DGG. W drugim – koncerty fortepianowe dla DGG. W trzecim – wybrane rejestracje dla DGG muzyki kameralnej na różne składy: duet fortepianowy, duet fortepianowy z perkusją, trio fortepianowe oraz kwartet fortepianowy. W czwartym – płyty wydane pierwotnie przez wytwórnię Philips.

Piąty zestaw ukazał się w lutym br. i zawiera komplet nagrań pianistki dla DGG w duecie z Gidonem Kremerem oraz Miszą Majskim. Łącznie jest to aż trzynaście krążków, na których usłyszymy rejestracje studyjne i koncertowe z lat 1984-2003. Awers i rewers kopert z płytami są replikami oryginalnych okładek. Dołączono do nich trzydziestoczterostronicowy komentarz z esejem Jeda Distlera (po angielsku i z tłumaczeniem na niemiecki oraz francuski) i szczegółowym opisem każdej płyty.


Argerich i Kremer – nagrania studyjne

Tandem ten zapisał się w dziejach fonografii na stałe. Osobowości obojga muzyków są tak wyraziste, że ich współpraca daje mieszankę wybuchową. Tak jest na przykład w przypadku sonat Ludwika van Beethovena, których interpretacja odbiega od przyjętych kanonów wykonawczych. Jest próbą pogodzenia ognia i wody na zasadzie przyciągania się przeciwieństw. Nagranie kompletu sonat odbywało się stopniowo; cztery płyty zostały zarejestrowane w innym czasie, w latach 1984-1994 [1], i w trzech różnych miejscach [2]. Poziom wykonania jest zadziwiająco spójny, a artyści tworzą jeden instrument wykonawczy; skrzypce i fortepian są traktowane równorzędnie.

CD Argerich,Kremer,Majski,duety B

Muzyków łączy śpiewność i lekkość frazowania, operowanie krystalicznym i jasnym dźwiękiem oraz poczucie humoru. Kreowany przez nich świat jest na swój sposób uporządkowany, a każdy motyw podlega w nim spojrzeniu całościowemu. Osią tego uniwersum, jego siłą wewnętrzną, nie jest jednak ład, ale bipolarność. Kameralistów dzieli różnica temperamentów. Argerich jest namiętna w sposób ludzki – naturalny i emocjonalny. Można wyczuć pewną dozę dzikości czy ekstrawertyzmu. W sonatach młodzieńczych jest dystyngowana, w Wiosennej – nieco przesłodzona, w Kreutzerowskiej zaś – porywcza. Kremer natomiast jest namiętny w sposób teatralny. Jego ekspresja jest delikatna, elegancka, introwertyczna i wystudiowana. Omawianym interpretacjom daleko w konsekwencji do patosu i romantycznych uniesień. W zamian otrzymujemy bardzo szczególny dialog, w którym radość płynąca z zabawy dźwiękiem harmonizuje ze skrzętnie budowanym napięciem dramaturgicznym.


Z kolei konstruowanie narracji w oparciu o silne napięcie emocjonalne jest punktem wyjścia do interpretacji Sonaty a-moll op. 105 i Sonaty d-moll op. 121 Roberta Schumanna. Oba dzieła nabierają tu odrealnionego, wręcz magicznego klimatu. Artyści grają jak natchnieni. Zniewala przejrzystość brzmienia skrzypiec Kremera – jasnego, ciepłego i czasem chropawego. Imponuje jego sprężysta artykulacja i lekkość smyczka. Argerich dopowiada to, czego nie są w stanie wyrazić skrzypce. Fortepian pod jej palcami nieustannie prowadzi z nimi rozmowę i konkuruje; przeciwstawia się im i uzupełnia je. Nagranie powstało w La Chaux-de-Fonds w listopadzie 1985 r.

CD Argerich,Kremer,Majski,duety C

Na następnej płycie usłyszymy I Sonatę na skrzypce i fortepian Béli Bartóka, Sonatę na skrzypce i fortepian Leosza Janaczka oraz Temat z wariacjami Oliviera Messiaena. Zostały one ukończone mniej więcej w tym samym czasie, bo sonaty w roku 1921, a wariacje – w roku 1932. Kremer jest w tym nagraniu u szczytu formy prezentując między innymi bajeczną technikę i lekkość frazowania. Szczegółowo kształtuje dynamikę, agogikę oraz artykulację. Buduje wstrząsające kulminacje, a brzmienie jego instrumentu zachwyca feerią barw, stopniem nasycenia i miękkością. Bywa gładkie niczym jedwab i ostre niczym brzytwa. Artysta urozmaica je na wiele możliwych sposobów, w czym Argerich mu nie ustępuje. Pianistka realizuje swą partię z pietyzmem, nadając dźwiękom rozmaite kształty, odcienie i wagę. Jest perfekcyjna. Twierdzę, że jest to jedna z najlepszych płyt, jakie wspólnie nagrali. Rejestracji dokonano w Monachium; w marcu 1985 r. (Messiaen) oraz czerwcu 1988 r. (Bartók i Janaczek).


Artystycznym ukoronowaniem współpracy Marthy Argerich z Gidonem Kremerem jest płyta z utworami Sergiusza Prokofiewa. Znalazły się na niej: Pięć melodii na skrzypce i fortepian op. 35bis, I Sonata na skrzypce i fortepian f-moll op. 80 oraz II Sonata na skrzypce i fortepian D-dur op. 94a. Nim omówimy te interpretacje, warto odnotować, że Kremer najchętniej obraca się w kręgu kultury germańskiej i rosyjskiej ze względu na swój rodowód. Urodził się w Rydze w rodzinie wielokulturowej; jego ojciec był Niemcem żydowskiego pochodzenia, matka natomiast – pół Łotyszką, pół Szwedką. Studiował w Moskwie, w klasie Dawida Ojstracha. Do roku 1980 był obywatelem ZSRR, skąd wyemigrował do RFN. Utrwalenie obu sonat Prokofiewa było dla niego próbą rozliczenia się z przeszłością. Chociaż sesje nagraniowe odbyły się w roku 1991 (w Brukseli), czyli pod koniec pierestrojki, artysta postanowił pozostać w Niemczech – skądinąd także odrodzonych. Tymczasem świadomość zbrodniczego systemu komunistycznego nie pozwalała mu zapomnieć o ogromie okrucieństwa, które ów system dokonał wobec ludzkości. Zresztą nie tylko ten ustrój, bo ojciec Kremera był ocalonym z Holokaustu, a ukończenie sonat skrzypcowych Prokofiewa datuje się na lata 1943-1946, to znaczy czas wojny, zagłady Żydów i terroru stalinowskiego. Prokofiew określił końcowe fragmenty I i IV ogniwa swej pierwszej sonaty – mianem „wiatru przechodzącego przez cmentarz”. Ten utwór jest z pewnością hołdem złożonym człowiekowi, a w szczególności – człowiekowi cierpiącemu. Być może właśnie dlatego wykonania te są przepełnione bólem i rozdarciem duszy. Od pierwszej do ostatniej nuty. Wypełnia je mrok, zimno, wilgoć i wspomniany wiatr. Kremer kreuje tę atmosferę w oderwaniu od rzeczywistości. Dźwięki, które wydobywa ze skrzypiec, nie dają się opisać. To nieustająca modlitwa. To krzyki, jęki i błagalne prośby. Po przesłuchaniu albumu pozostaną one utrwalone w pamięci. Spokój, z jakim wiolinista prowadzi narrację – wespół z Argerich – miesza się ze stanami silnego wzburzenia, a piękno linii melodycznej przeplata się z licznymi dysonansami. Okładka płyty przedstawia, trochę na przekór nastrojowi tych interpretacji, szeroko uśmiechniętych muzyków, którzy siedzą przy fortepianie. Uważam, że jest to najciekawsze wykonanie sonat skrzypcowych Prokofiewa w historii fonografii.

Argerich i Majski – nagrania studyjne

Poznali się w roku 1975 podczas festiwalu w Vence (na południu Francji), którego założycielem i dyrektorem artystycznym był izraelski skrzypek Ivry Gitlis. Wtedy jeszcze nie zagrali. Po dwunastu miesiącach spotkali się ponownie, tym razem muzykując w zaciszu domowym. Był to spontaniczny początek ich wielkiej przyjaźni, która trwa do dzisiaj i która jest kolejnym dowodem na to, że przeciwieństwa lubią się przyciągać. Choć oboje są na swój sposób ekscentryczni, dzieli ich więcej niż łączy. Argerich jest porywcza, Majski natomiast to ostoja spokoju. Przynajmniej wtedy, kiedy gra. Pianistkę porównałbym do carycy… Katarzyny II, rzecz jasna. Bo ma niesłychanie silną osobowość; bo lubi dominować (a kiedy trzeba, potrafi być dyskretna); bo jest niepokonana. Z kolei Majskiego widziałbym w roli księcia wiolonczeli – delikatnego, nobliwego i rozmiłowanego w harmonii.


Na pierwszy wspólny występ publiczny odważyli się dopiero w roku 1978. Koncert miał miejsce w Berlinie, dnia 17 kwietnia, czyli w siedemdziesiątą piątą rocznicę urodzin Gregora Piatigorskiego, który był profesorem Majskiego, a który zmarł dwa lata wcześniej. Na afiszu pojawiły się sonaty Johannesa Brahmsa, Klaudiusza Debussy’ego i Fryderyka Chopina, którego sonata była również w programie ich debiutu płytowego, zarejestrowanego w grudniu 1981 r. dla EMI. Oprócz niej, na krążku znalazła się między innymi Sonata skrzypcowa A-dur Cezara Francka w aranżacji na wiolonczelę i fortepian, która jest jednym z ulubionych utworów tego niezwykłego tandemu. Później przyszła kolej na album nagrany dla Philipsa, ze słynną interpretacją Sonaty na arpeggione i fortepian Franciszka Schuberta. Sesje nagraniowe odbyły się w styczniu 1984 r., a płyta jest dziś dostępna w boksie „Martha Argerich. The Collection 4. Complete Philips Recordings” (Decca, 2011 r.).

CD Argerich,Kremer,Majski,duety D

Jeśli chodzi o ich nagrania zrealizowane przez Deutsche Grammophon, najpierw była płyta bachowska z trzema sonatami na violę da gamba i instrument klawiszowy: BWV 1027, BWV 1028 i BWV 1029. Rejestracji dokonano w Monachium w marcu 1985 r. Muzycy grają na wiolonczeli i fortepianie. Współcześnie, w czasach popularności wykonawstwa historycznego, takie interpretacje mogą wydać się anachroniczne. Ten krążek świetnie się jednak broni. Argerich wykorzystuje możliwości brzmieniowe fortepianu. Urzeka nas ciepłym i jasnym dźwiękiem, lekkością artykulacji, starannym wykończeniem oraz pełnym elegancji toucher. Poza tym imponuje przejrzystością planów, perlistością tryli i powściągliwością (pomimo której i tak jest zalotna); nie epatuje emocjami i oszczędnie stosuje ozdobniki. Tworzy z Majskim jeden organizm wykonawczy. Oboje pojmują tę muzykę w podobny sposób i bawią się nią. Wiolonczelista gra nobliwie, ale dźwiękiem mało mięsistym. Czy to kwestia instrumentu? W każdym razie nie przeszkadza to w recepcji, bo na plan pierwszy wysuwa się wrażliwość artysty i finezyjność prowadzonej przez niego frazy. Będziemy się nią delektować na przykład w potoczyście wykonanym Vivace z Sonaty g-moll, w którym oba instrumenty zdają się flirtować niczym dwoje tańczących dworzan.


Następnie kameraliści wzięli na warsztat dzieła Ludwika van Beethovena. Dwie płyty powstały w różnym czasie i w różnych miejscach; pierwsza w Brukseli w kwietniu 1990 r., druga zaś – w Amsterdamie w grudniu 1992 r. Prócz pięciu sonat na fortepian i wiolonczelę, które stanowią żelazny repertuar wiolonczelowy, usłyszymy na nich utwory mniej znane, a mimo to także piękne: Dwanaście wariacji na temat arii „Dziewczyna lub młoda kobieta” z opery „Czarodziejski flet” Mozarta op. 66, Siedem wariacji na temat duetu „Dla mężczyzn, którzy kochają” z opery „Czarodziejski flet” Mozarta WoO 46 oraz Dwanaście wariacji na temat z oratorium „Juda Machabeusz” Haendela WoO 45. Zamieszczone na dwu krążkach interpretacje są przejawem kunsztu łączenia Beethovenowskiej porywczości z głębokim liryzmem. Znów zachwyca śpiewność, przejrzystość planów (której bez posłuchania płyty najprawdopodobniej nie bylibyśmy w stanie sobie wyobrazić), jasność dźwięku, niebywała lekkość artykulacji oraz mistrzowska precyzja w budowaniu dramaturgii. Artyści grają z werwą, zachowując elegancję i dbając o piękno brzmienia. Choć lubią zmieniać tempo, prowadzą dialog w sposób bardzo naturalny; traktują oba instrumenty równorzędnie i znakomicie się uzupełniają. Jedynym minusem tego wydania są błędy w długościach utworów sygnalizowanych na rewersie koperty. Tak czy owak, w mojej opinii jest to najciekawsza propozycja tych sonat (i wariacji) – biorąc pod uwagę wykonania na instrumentach współczesnych – jaka jest dostępna na płytach.

Po Beethovenie przyszła kolej na zmierzenie się z kompozycjami Roberta Schumanna, podobnie jak w przypadku współpracy Argerich z Kremerem. Na płycie usłyszymy nie tylko utwory na wiolonczelę i fortepian, ale też Koncert a-moll op. 129, w którym Majski gra partię solową oraz dyryguje zespołem Orpheus Chamber Orchestra. Wśród dzieł kameralnych znalazły się miniatury zaaranżowane na wiolonczelę i fortepian, które Schumann napisał oryginalnie na róg i fortepian, obój i fortepian oraz altówkę i fortepian: Adagio i Allegro op. 70, Nie spiesząc ze zbioru Trzy romanse op. 94 oraz Nie spiesząc (w aranżacji Majskiego) ze zbioru Obrazki z bajki op. 113. Poza tym kameraliści interpretują Trzy Fantasiestücke op. 73 (cykl na klarnet i fortepian z możliwością wykonywania partii klarnetu przez skrzypce lub wiolonczelę) oraz Pięć utworów w stylu ludowym na fortepian i wiolonczelę op. 102. Dwie ostatnie kompozycje zostały nagrane przez Majskiego również w roku 1984 dla Philipsa, w niemalże identycznych tempach. Tymczasem rejestracji dla DGG dokonano w marcu 1997 r. w Nowym Jorku (koncert) oraz w grudniu 1999 r. w Brukseli (utwory kameralne).


Schumann w wydaniu Majskiego i Argerich jest przede wszystkim rozśpiewany. Na różne sposoby. Kantylena wiolonczeli jest na przykład rzewna w Adagio op. 70, podczas gdy w Allegro op. 70 kipi radością. Ponadto prezentowane interpretacje są dystyngowane i liryczne; więcej w nich słodyczy niż niepokoju czy burzliwej ekspresji (wyraźniejszej we wcześniejszym nagraniu). Jeśli chodzi o koncert, Majski buduje dramaturgię w oparciu o kontrasty w zakresie agogiki i dynamiki. Realizacja partii wiolonczeli odznacza się energią i wystudiowaną ekspresją. Nie podoba mi się brzmienie orkiestry, które jest według mnie skąpe i zbyt suche. Co więcej, odnoszę wrażenie, że owo wykonanie byłoby spójniejsze, gdyby na podium dyrygenckim stanął po prostu… dyrygent.

CD Argerich,Kremer,Majski,duety E

Argerich i Majski – nagrania koncertowe

Niedawno recenzowałem na łamach Muzyki21 DVD z ich występem z Lucerny, podczas którego prawykonali dedykowany im koncert podwójny na fortepian, wiolonczelę i orkiestrę Rodiona Szczedrina. Z kolei w tym boksie znajdziemy dwa krążki z nagraniami na żywo: z Kioto oraz Brukseli. Pierwszy koncert odbył się w listopadzie 2000 r., a drugi – w kwietniu 2003 r.

Do Japonii muzycy przyjechali ze swoim ulubionym programem, to znaczy z sonatami Chopina, Francka i Debussy’ego oraz z Introdukcją i Polonezem C-dur op. 3 Chopina. Tej płyty warto posłuchać głównie ze względu na wyśmienitą realizację partii fortepianu. Argerich jest elastyczna pod względem doboru tempa, zmyślnie buduje dramaturgię i czaruje pięknym, głębokim dźwiękiem. Tymczasem w grze Majskiego brakuje kreatywności, która pozwoliłaby mu nie tylko czerpać natchnienie z twórczego wykonania pianistki, ale też inspirować ją własnymi pomysłami. Wiolonczelista gra w sposób przewidywalny i bez zaangażowania emocjonalnego, które jest tu niezbędne.


Repertuar rosyjski królował podczas drugiego koncertu. Zabrzmiały następujące utwory: Suita włoska [3] z muzyki do baletu Pulcinella Igora Strawińskiego, Sonata na wiolonczelę i fortepian op. 119 Sergiusza Prokofiewa i jego Walc [4] z muzyki do baletu Kamienny kwiat oraz Sonata na wiolonczelę i fortepian op. 40 Dymitra Szostakowicza. Suita włoska została wykonana w sposób mało subtelny i nieuporządkowany. Dysonansem są niedostatki śpiewności. Bądź co bądź stanowi ona istotną cechę muzyki barokowej rodem z Półwyspu Apenińskiego, na której Strawiński oparł swoje dzieło. W przypadku interpretacji sonat Prokofiewa i Szostakowicza, oboje kameraliści stają na wysokości swoich możliwości. Jakkolwiek w realizacji partii wiolonczeli brakuje nasycenia barwy, ognisty temperament tandemu sprawia, że kreacje urzekają spontanicznością i ekspresyjnością. Zamykający płytę walc cechuje się humorem, uwodzicielską lekkością oraz szlachetnością brzmienia. Czy to wystarczy, by smakować ten album więcej niż jeden raz?

CD Argerich,Kremer,Majski,duety F

Trzynastopłytowy box z duetami w wykonaniu Marthy Argerich oraz Gidona Kremera lub Miszy Majskiego polecam wszystkim melomanom!

                                                              Maciej Chiżyński (Res Musica)



[1] Sonaty nr nr 1-3: grudzień 1984 r.; nry 4-5: marzec 1987 r.; nry 6-8: grudzień 1993 r.; nry 9-10: marzec 1994 r.

[2] W Monachium (nry 1-3), Berlinie (nry 4-5) i Montreux (nry 6-10).

[3] Opracowana na wiolonczelę i fortepian przez kompozytora i Gregora Piatigorskiego.

[4] Opracowany na wiolonczelę i fortepian przez Gregora Piatigorskiego i Światosława Knuszewickiego.