Przegląd nowości

Zakochana Rusałka

Opublikowano: środa, 02, maj 2012 14:04

Bydgoskie przedstawienie pięknej opery lirycznej Antonina Dworzaka Rusałka można też uznać za piękne, co jest zgodne z intencją kompozytora, a także tradycją wykonawczą tego dzieła. Oczywiście zdarzają się inscenizacje odbiegające dość daleko od idei zawartej w libretcie (z takim mieliśmy do czynienia w adaptacji tej opery w 2010 roku na deskach Teatru Wielkiego w Łodzi). Reżyser Tomasz Cyz przeniósł wówczas całą akcję z radosnego i tętniącego życiem, choć wypełnionego chłodną wodą stawu śródleśnego, do ponurego szpitala, czy też hospicjum w wielkim mieście.

Rusa ka 215-166

Tutaj marzeniem Rusałki – wtedy śpiewała ją znakomicie Wioletta Chodowicz – było wyrwanie się z zamkniętego świata chorych do normalnego życia, co w pewnym stopniu przypominało dążenie Dworzakowej Rusałki do przeobleknięcia się w ludzkie ciało z duszą i erotyką, ale odejmowało całej historii jej baśniowy czar.

Rusa ka 215-31

Uroku romantycznej opowieści na szczęście nie zabrakło w inscenizacji w Operze Nova w Bydgoszczy. Sprowadzona z Niemiec reżyserka Kristina Wuss posłużyła się dosyć łatwo akceptowalnym zabiegiem – baśń z czeskiego lasu przeniosła do niemieckiego XIX-wiecznego miasteczka (może to być również XIX-wieczna Bydgoszcz), w którym mogli się odnaleźć także dziecięcy bohaterowie baśni J. Ch. Andersena (uzupełniający pomysł reżyserski Kristiny Wuss). Pomógł w tej transformacji autor scenografii i kostiumów Mariusz Napierała, który odwzorował obraz sceniczny na podobieństwo niemieckiego malarstwa romantycznego.


Mamy więc miejski most nad stawem lub rzeczką, po którym nieustannie przechadzają się odświętnie obrani mieszkańcy, i obserwujemy również bujne, choć niewidzialne „dla zwykłych ludzi”, życie pod mostem w wodnej toni.

Rusa ka 215-169

Pierwszy akt opery jest wręcz zachwycający wizualnie i muzycznie, może również dlatego, że nie ma prawdziwej wody na scenie, co stało się ostatnio operową modą. Zamiast „mokrych dekoracji i kostiumów” (które mogą nawet śmieszyć w zupełnie „nawilgoconej” inscenizacji Eugeniusz Oniegina w Teatrze Wielkim w Poznaniu) zastosowano znakomitą imitację w postaci lustrzanej wykładziny, w której odbija się wszystko, co jest na brzegu, zaś zwiewnie ubrane nimfy mogą swobodnie pląsać po powierzchni ledwo dotykając jej stopami.

Rusa ka 215-175

Gdy pojawia się wśród nich Rusałka, która zwierza się swemu ojcu Wodnikowi ze swych niezwykłych pragnień jesteśmy już dostatecznie oczarowani całym tym miejsko-wodnym otoczeniem i akceptujemy umowność kolejnych scen, które raz rozgrywają się na moście czy miejskiej uliczce, a innym razem pod mostem na powierzchni wody. Doskonale wpisuje się w ten muzyczno-plastyczny obraz Magdalena Polkowska kreująca postać Rusałki. Śpiewana przez nią słynna aria Měsičku na nebi hlubokém mogłaby bez wstydu konkurować z setkami renomowanych nagrań sopranowych, ma w sobie dostateczną dozę lirycznego ciepła i dramatycznych spiętrzeń.


Magdalena Polkowska ma przy tym doskonałe warunki sceniczne i fantastyczną wręcz sprawność fizyczną – na scenie nie tylko tańczy z innymi nimfami wodnymi, ale skacze na skakance i zaraz potem śpiewa, jest unoszona na linach nad sceną, biega, przewraca się i wykonuje wiele innych ewolucji, które nie pozostawiają w jej głosie nawet cienia zmęczenia czy zadyszki. Bardzo sprawnie partneruje jej Jacek Greszta jako Wodnik, chociaż jego basowy głos jest dosyć delikatny i nie ma typowej dla tego gatunku „zawiesistości”.

Rusa ka 215-189

Duży podziw budzi też kreujący rolę Księcia Tadeusz Szlenkier, który choć mniej wyrazisty aktorsko od swej partnerki, stawia wykonanie niekiedy trudnej dla tenora partii wokalnej na najwyższej poprzeczce. Nawet Ivo Židek z klasycznego już nagrania Rusałki z Narodni Divadlo w Pradze z 1963 roku pod dyrekcją Zdenka Chalabala mógłby mu pozazdrościć umiejętności wokalnych.

Rusa ka 215-191

Bardzo przyzwoicie wykonali swoje partie wokalne pozostali wykonawcy opery. Anetta Szczesik-Wakarecy w roli odrobinę demonicznej malarki Jerzibaby była tylko miejscami głosowo nieprzyjemna. Obca Księżniczka Katarzyny Nowak-Stańczyk poza tym, że upozowano ją na kokotę spisywała się na tyle dzielnie, na ile jej pozwolił niezbyt „pęknięty” w barwie głos. Dobre wrażenie pozostawili po sobie Pavlo Tolstoy i Victoria Vatutina, jako Leśniczy i Kuchcik, choć wesołą i bukoliczną scenę kazano im odgrywać nie w książęcym zamku, ale na ulicy, na przystanku tramwajowym.


Wszystkie te inscenizacyjne szczegóły – dzieci odgrywające postacie z baśni Andersena, archaiczny tramwaj, stół bilardowy, przy którym Obca Księżniczka kokietuje Księcia (notabene ów rekwizyt jest również wykorzystywany na balu u Łarinych w poznańskiej inscenizacji Eugeniusza Oniegina), a odwrócony do góry nogami kiedy służy za łódź i symbolizuje pomieszanie zmysłów Księcia, obrazują kreatywność i fantazję zespołu realizatorów, co można skwitować cytatem z wypowiedzi Tomasza Cyza, autora nie do końca udanej inscenizacji Rusałki z 2010 roku – Niełatwo opowiadać dziś piękną baśń o miłości, nie popadając w banał.

Rusa ka 215-222

Skali owych trudności możemy doznawać w 3 akcie dzieła, gdy kolejne pomysły autorów spektaklu nie robią już tak silnego wrażenia na publiczności. Rusałka z hukiem spada skacząc z mostu i równocześnie śpiewa, że jest w głębiach wody.

Rusa ka 215-164

Nie zawsze pomocna jest tutaj batuta prowadzącego przedstawienie Macieja Figasa, który bardzo starannie i wręcz drobiazgowo wydobył z partytury zapisane w niej „nuty”, ale sceny zabawne nie stały się radosne, sceny liryczne nie dosyć romantyczne, zaś w partiach dramatycznych brakowało niekiedy nerwu. Mimo tych drobnych niedoskonałości bydgoska Rusałka jest niewątpliwym wielkim sukcesem tej sceny i dostarczyła premierowej publiczności wielu wzruszeń.

                                                                       Joanna Tumiłowicz