Przegląd nowości

Wrocławski „Otello“, czyli do trzech razy sztuka

Opublikowano: piątek, 20, kwiecień 2012 12:41

Najnowsza inscenizacja arcydzieła Verdiego jest dziełem Michała Znanieckiego, który po raz trzeci zmierzył się z tą operą. Można powiedzieć, że tym razem stworzył zwarte przedstawienie, w którym na pierwszy plan wyszedł dramat głównych bohaterów, pokazany bardzo kameralnie. Co prawda nie ze wszystkimi reżyserskimi pomysłami się w pełni zgadzam, ale nie mogę odmówić reżyserowi konsekwencji w dążeniu do stworzenia efektownego przedstawienia, w którym niepodzielnie królują emocje. Tym razem dramat Otella budowany jest od pierwszej do ostatniej sceny. Dzielny Otello przebywa, w ciągu czterech aktów, długą drogę upadku: od bohatera narodowego do przerażonego, samotnego człowieka osaczonego obsesyjną zazdrością.

Otello 212-27

Akcja opery dzieje się na Cyprze w drugiej połowie XV wieku. Otello, namiestnik wyspy z ramienia Republiki Weneckiej wraca z wyprawy przeciwko Turkom. W pałacu oczekuje go stęskniona małżonka Desdemona. To co dalej dzieje się na scenie jest obrazem tego co może zdziałać rzucone na podatny grunt ziarno zwątpienia. Jagon, chorąży wojsk Otella zazdrosny, że to nie on ale Cassio otrzymał upragniony awans, oplata namiestnika siecią misternych intryg i pomówień sugerujących, że Desdemonę i Cassię łączy romans.


Otello początkowo nie daje temu wiary, jednak stale sączony jad zwątpienia w końcu budzi w nim demona zazdrości. Doprowadzony do kresu wytrzymałości Otello dusi niewinną żonę. Po śmierci Desdemony, kiedy zorientował się, że był tylko narzędziem zła w rękach przebiegłego Jagona, popełnia samobójstwo.

Otello 212-173

Znacznie lepiej wypadło też budowanie wyrazistych cech charakteru bohaterów dramatu i relacji między nimi. Znaniecki konsekwentnie buduje kipiący emocjami klimat poszczególnych scen i tak prowadzi akcję, że finałowa tragedia staje się jedynym jej rozwiązaniem. Prawdziwy dramat namiętności. Zakochany Otello popadając w obłęd zazdrości staje się narzędziem w ręku przebiegłego i okrutnego Jago, który jest animatorem całej tragedii.

Otello 212-110

Obłęd Otella rośnie w miarę jak Jago sączy mu do ucha jad zwątpienia. Cassio sprowadzony został do roli marionetki, którą porusza Jago, mały człowieczek siejący wokół ziarno zła. W ten okrutny, zakłamany i brutalny świat mężczyzn wpisana została zakochana Desdemona, zupełnie nieświadoma otaczających ją intryg. Jej biały, symbolizujący czystość i niewinność, kostium jest jedyną jasną plamą na scenie. Spektakl wzbogacają interesujące projekcje świetlne, gra cieni oraz efektowna scenografia wykorzystująca techniczne możliwości wrocławskiej sceny.


Jednak prawdziwą siłą wrocławskiego Otella jest jego wysoki poziom wokalny i muzyczny. Świetnie przygotowana orkiestra, grała z pasją i właściwą Verdiemu ekspresją. Ewa Michnik przy dyrygenckim pulpicie świetnie przeprowadziła narastający w muzyce dramat. Uznanie budziła precyzja z jaką szefowa Opery Wrocławskiej prowadziła sceny ansamblowe i zbiorowe z udziałem świetnie przygotowanego chóru. O obsadzie można powiedzieć jedno – wspaniała, i to pod każdym względem. Gwiazdami premierowego spektaklu byli: świetny Antonello Palombi w morderczej partii Otella i Izabela Matula w partii Desdemony.

Otello 212-88

Palombi obdarzony potężnym głosem bezproblemowo pokonywał trudności partii swojego bohatera. Matula urzekała nie tylko wyrównanym w każdym rejestrze brzmieniu sopranem, ale również nośnym, pełnym uległości piano oraz pięknym prowadzeniem frazy i naturalnym, w pełni kontrolowanym, wibrato. W ich wykonaniu miłosnego duetu Gia nella notte densa w finale pierwszego aktu słuchało się z ogromną przyjemnością i pełną satysfakcją. Równie wysoką ocenę należy wystawić obojgu za wspaniale zaśpiewany i zagrany dramatyczny finał. Mimo, że Vittorio Vitelli dobrze śpiewał partię okrutnego Jagona, to jednak w moim odczuciu brakowało w jego kreacji demonizmu, większej ekspresji i dramatycznego napięcia. Brawa należą się też pozostałym wykonawcom, Łukaszowi Gaj (Cassio) i Irynie Zhytynskiej (Emilia).

                                                                          Adam Czopek