GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowości„Koronacja Poppei” Monteverdiego w Opéra de Dijon
Strona 2 z 4
Tymi właśnie cechami wykazali się wspomnieni wyżej artyści, ale zanim przejdę do przedstawienia rezultatu ich pracy chciałbym jeszcze poświęcić parę słów samemu dziełu. Opowiada ono o marzeniach i usilnych dążeniach urodziwej, wszak nieobyczajnej Poppei do wyjścia za mąż za Nerona i tym samym zostania cesarzową, co wiąże się nie tylko z koniecznością pokonania wielu przeszkód, ale także fizycznym likwidowaniem stojących na jej drodze osób. Mamy tu zatem do czynienia z historią poruszającą wątki ambicji, władzy, miłości i zdrady. Librecista Giovanni Francesco Busenello potrafił wyjątkowo zręcznie połączyć krwawą tragedię z satyryczną komedią, a także przeciwstawić najbardziej nikczemne i podłe namiętności szlachetnym i wzniosłym uczuciom, zanurzając je w intrydze przeplatającej miłość z polityką i szalone pasje z racją stanu, naznaczonej cyniczną i wysoce dwuznaczną moralnością. Warto też podkreślić, że Monteverdi po raz pierwszy rezygnuje w tym przypadku z mitu i boskich postaci, koncentrując się wyłącznie na związkach pomiędzy istotami ludzkimi. Mamy tu ponadto do czynienia z nową koncepcją teatru lirycznego, w której włoski kompozytor porzuca recitar cantando i przyjmuje bardziej liryczny i współczesny styl młodych twórców weneckich. Oznacza to, że wprowadza krótkie i czarujące arie nie ulegając jednak w żadnym momencie pokusie popadnięcia w niczemu nie służącą wirtuozerię wokalną. Rozluźnia nieco recytatyw oraz wprowadza melodyjne i respektujące wymagania prozodii sekwencje, co sprzyja zachowaniu równowagi pomiędzy deklamacją i liryzmem. W swym nowatorskim i wizjonerskim dziele zaskakuje słuchacza pięknymi fragmentami odważnie wykorzystującymi śmiałe dysonanse, chromatyzmy, harmoniczne wynalazki i nieznane do tej pory efekty retoryczne. Ponieważ nie istnieje jedna i ostateczna wersja Koronacji Poppei, a jej forma musi być definiowana za każdym razem na nowo przez twórców inscenizacji, Jean-François Sivadier dochodzi do słusznego wniosku, że owo dzieło zyskuje swoją autentyczność dopiero na scenie, w zderzeniu z wrażliwością i pomysłowością wokalistów i instrumentalistów. Oznacza to, iż punktem wyjścia do budowania spektaklu nie jest wcześniej przygotowana koncepcja każdej z postaci, lecz że każda z nich powstaje tu i teraz, będąc bezpośrednią emanacją obecności i osobowości danego wykonawcy. Dlatego spektakl francuskiego reżysera rozpoczyna się jeszcze w czasie, kiedy przybywający na salę widzowie zajmują stopniowo swoje miejsca. Na odsłoniętej scenie widzimy ubranych we współczesne stroje wykonawców, którzy przechadzają się, rozmawiają i wyraźnie dopiero się szykują do mającego się wkrótce rozpocząć przedstawienia. Powoli przebierają się w teatralne kostiumy (autorstwa Virginie Gervaise), szukają swoich rekwizytów, odnajdują wyznaczone im miejsca - tak oto uczestniczymy w przygotowaniach do mającego się zaraz rozpocząć spektaklu. Również i na planie muzycznym wszystko dopiero „się rozkręca”: członkowie zespołu Le Concert d’Astrée stroją w kanale orkiestry swe instrumenty, a śpiewacy próbują poszczególne frazy wokalne i w ten sposób cała machina teatralna zostaje powoli wprawiona w ruch.
|
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |