Przegląd nowości

16. Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena

Opublikowano: niedziela, 15, kwiecień 2012 15:09

Zakończony w Warszawie Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena dostarczył wielu muzycznych wzruszeń, ale również zwrócił uwagę ciekawym i różnorodnym programem oraz znakomitymi wykonawcami, wśród których było kilku doskonałych śpiewaków. Pierwszy „wokalny wieczór“ zapewniła Orkiestra Symfoniczna Teatru Maryjskiego z Petersburga pod dyrekcją legendarnego już kapelmistrza Valerego Gergieva. W programie trzy znakomite pozycje - Uwertura rok 1812 Czajkowskiego, III Koncert fortepianowy Rachmaninowa i Kantata Prokofiewa Aleksander Newski, która była właśnie tym wokalnym akcentem, świetnie wykonanym i od strony orkiestrowej, chóralnej i solowej.

Gergiev

Tutaj też najlepiej wypadł chyba „konstruktywistyczny charakter“ dyrygenta, który potrafił połączyć dosyć luźne muzyczne epizody tego utworu w jednolitą całość. Świetnie zabrzmiały też surowe, drażniące ucho barwy instrumentów dętych zwiastujące nadejście najeźdźców. Bohaterem tego wykonania był świetny, ponoć obecnie najlepszy w Polsce, Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku przygotowany przez Violettę Bielecką. Nienaganna wymowa rosyjska, świetna, naturalna barwa głosów, brak wysiłku tak w wysokich jak i niskich rejestrach, a nawet głębokie profondo „oktawistów“, perfekcyjne przygotowanie i wreszcie wolumen brzmienia w forte - wszystko budziło zachwyt. Ale również solo mezzosopranowe w wykonaniu Ekateriny Sememchuk odpowiadało najwyższym standardom rosyjskiego śpiewu, nie mówiąc już o „scence pantomimicznej“ zaproponowanej przez wybitną artystkę.


Warto zwrócić uwagę na wieczór piątkowy, w którym bohaterem był wybitny polski dyrygent Jerzy Semkow. Poprowadził orkiestrę Filharmonii Narodowej. Co prawda II Koncert fortepianowy Beethovena w wykonaniu Henri Sigfridssona nie wyszedł poza klasyczną poprawność, ale w I Symfonii Mahlera otrzymaliśmy obfity przekaz muzycznej fantazji i wzniosłości. Nikt nie przypuszczał zapewne, że dyrygent jest mocno przeziębiony, skoro potrafił wykrzesać z zespołu orkiestrowego tyle energii.

Także w niedzielnym koncercie muzyki kameralnej na Zamku Królewskim wystąpiła plejada znakomitych muzyków. Najwięcej emocji wzbudziły dwa dzieła Dymitra Szostakowicza, jego słynne II Trio fortepianowe i VIII Kwartet smyczkowy, którym znalazł się nawet jeden element „wokalny” – cytat z sopranowej arii z opery Katarzyna Izmajłowa. Warto też odnotować udział znanej skrzypaczki Kaji Danczowskiej, która w mistycznym „Kwartecie na koniec czasu” znakomicie imitowała śpiew ptaków wygrywając ich niesamowite tryle.

Jednym z ciekawszych punktów festiwalowego programu było koncertowe wykonanie nieznanej w Polsce opery Italo Montemezzi L’amore dei tre re. Trzeba przyznać, że do tego wykonania udało się zgromadzić doskonałą stawkę solistów na czele z sopranem Sarą Jakubiak. Dobrze postawione głosy zaprezentowały też dwa tenory Eric Barry i Jorge Prego, baryton David Pershall i bas Nokolai Didenko. Dyrygował Polską Orkiestrą Radiową oraz Chórem Filharmonii Narodowej Łukasz Borowicz, dobrze już wprawiony w realizacji operowych dzieł trochę zapomnianych ale wartościowych. Przy tej okazji trzeba zauważyć, że kilka mniejszych partii wokalnych sprawowali warszawscy chórzyści i wypadli w tych rolach znakomicie, nie ustępując renomowanym zagranicznym solistom. Cały chór zresztą był tutaj bardzo dobrze dysponowany.

Kolejny dzień festiwalu przyniósł występ Młodzieżowej Orkiestry im. Gustawa Mahlera, która w ramach swego europejskiego tournee wystąpiła z bardzo poważnym ale i efektownym programem w Warszawie. Zagrano trzy fragmenty ze Zmierzchu Bogów Ryszarda Wagnera oraz VII Symfonię Leningradzką Dymitra Szostakowicza. W scenie śmierci Brunhildy zaprezentowała się doskonale dysponowana głosowo szwedzka sopranistka Irene Theorin. Kierował bardzo rozbudowanym składem orkiestry, w której były nawet, zresztą zgodnie z wolą kompozytora, specyficzne „tuby wagnerowskie”, młody asystent dyrygenta David Afkham. Można powiedzieć o nim wiele dobrego – od strony technicznej panował bezbłędnie nad olbrzymim aparatem wykonawczym. Zapewne za kilka lat będzie również w stanie nadać kreowanej przez siebie muzyce indywidualny rys.

Ciekawy wokalno-recytacyjny charakter miały też ostatnie dwa koncerty festiwalu. Wielki Czwartek przyniósł dwa utwory Beethovena: Muzykę do tragedii Egmont, z której najbardziej znana jest Uwertura, ale kolejne epizody tego „teatralnego podkładu” były także bardzo interesujące. Wystąpiła tutaj dobra sopranistka Anja Kampe oraz recytujący tekst dramatu Goethego w języku niemieckim Olgierd Łukaszewicz, który zaskoczył wręcz perfekcyjnym „native” akcentem i aktorską interpretacją. W uzupełnieniu usłyszeliśmy też bardzo dynamiczne wykonanie słynnej arii Leonory z opery Fidelio.


Po przerwie orkiestra Filharmonii Narodowej wykonała pod dyrekcją Miguela Gomeza Martineza rapsodię Taras Bulba Leosza Janaczka oraz słynny poemat Dyl Sowizdrzał Ryszarda Straussa. W ostatnim wieczorze usłyszeliśmy muzyczną ciekawostkę, Clauda Debussy’ego oratorium Męczeństwo św. Sebastiana. Dzieło stylistycznie odpowiadające kanonom muzycznego impresjonizmu zachwycało nastrojem i barwnymi epizodami, w których dźwięki orkiestry (Sinfonia Varsovia) zlewały się niemalże z pianami Chóru Filharmonii Narodowej. Autorem tych natchnionych scen był prowadzący koncert doświadczony kapelmistrz Sylvain Cambreling.

Semkow

Niestety we fragmentach forte wysokie głosy męskie psuły nieco ten czar krzykliwymi tonami. Wśród solistów bardzo poprawnie wykonały swoje partie trzy panie, sopran, mezzosopran i alt – tutaj mogliśmy usłyszeć polską śpiewaczkę Agnieszkę Rehlis. Pewne kontrowersje mógł natomiast budzić występ Andrzeja Seweryna w roli narratora. Jego „partia” była bardzo trudna, bowiem wygłaszał najpierw komentarz do akcji po polsku całkowicie solo, a później, już z towarzyszeniem orkiestry, tekst libretta po francusku. Szkoda, że przy realizacji tej roli nikt nie podpowiedział wybitnemu artyście, jak gospodarować swoim głosem, jak podawać w sposób naturalny tekst na estradzie Filharmonii Narodowej, która ma dosyć niewdzięczną akustykę.

Zakończył się 16. Festiwal Wielkanocny, który odbywał się pod hasłem „Wojna i Pokój”, ale jak pokazuje ten krótki przegląd mógłby również nosić tytuł „Potęga głosu”.

                                                                    Joanna Tumiłowicz