Przegląd nowości

Taniec czyli radość

Opublikowano: wtorek, 14, luty 2012 07:13

Nowy spektakl Córki źle strzeżonej w Operze Wrocławskiej w choreografii i inscenizacji Giorgio Madii jest potwierdzeniem popularnego poglądu, że taniec może być traktowany jako doskonałe medium służące edukacji muzycznej młodej publiczności. O ile opera kojarzy się osobom niewtajemniczonym ze sztucznością, statycznością i trudną do zrozumienia konwencją, o tyle balet, choć także „sztuczny” wydaje się o wiele bardziej przystępny i komunikatywny, bo zawiera w sobie ruch.

Corka

Giorgio Madia, którego liczne projekty mogliśmy już oglądać w Polsce - głównie w Teatrze Wielkim w Łodzi (wspomnę tutaj uroczego Kopciuszka, a także: Śpiącą królewnę, Jezioro łabędzie i Opowieści Hoffmanna - dokłada do tej tanecznej komunikatywności własną fantazję, i pozytywną wyobraźnię. Jego spektakle są w najlepszym tego słowa znaczeniu piękne. Może to tylko przypadek, ale te przedstawienia baletowe, które wybitny włoski choreograf przygotowuje do muzyki skomponowanej w Italii emanują dodatkowo radością i ogromną pogodą ducha.


Tak było ze wspomnianym już Kopciuszkiem z muzyką Rossiniego, tak jest z najnowszą inscenizacją Córki źle strzeżonej. Madia do zrealizowania swej wizji artystycznej tego sympatycznego dzieła wybrał wersję z muzyką zaadaptowaną przez Ferdinanda Herolda zawierającą motywy Rossiniowskie, np. z arii Almavivy z Cyrulika Sewilskiego, skoczne takty z Napoju miłosnego Donizettiego, czy przepracowane kompozycje Martiniego, ale również sam uzupełnił popularne układy taneczne Fredericka Ashtona o własne pomysły choreograficzne, jak najbardziej służące lepszemu zrozumieniu akcji i przyczyniające się do wizualnej atrakcyjności spektaklu. W pomyśle Madii na Córkę znalazła się synteza klasycznych układów tanecznych z elementami nawiązującymi nawet do polskiego folkloru - jak dożynkowy korowód - a również popisami pantomimicznymi i akrobatycznymi. To zwiększyło stopień trudności wykonawczych, ale znacznie przybliżyło spektakl szeroko pojętej widowni, od najmłodszych do całkiem dojrzałych. Tutaj każdy gest, każdy ruch o czymś opowiada, a twórcy spektaklu bawią się materią przedstawienia razem z widzami, w czym bardzo pomaga błękitno-szara scenografia i kostiumy w I akcje i słonecznie żółta w drugim, a także pomysłowe rekwizyty - tu uwagę skupia majestatycznie poruszający się po scenie traktor, jak z bajki. Warto odnotować bardzo zgodną kolorystycznie współpracę kanadyjskiego scenografa Kinsuna Chana i autorki ładnych kostiumów Małgorzaty Słoniowskiej.

Choć fabuła baletu nie jest specjalnie skomplikowana nie można tego powiedzieć o zadaniach, jakie Giorgio Madia przewidział dla tancerzy. Każdy z nich musiał bowiem stworzyć na scenie wyraźnie zarysowany charakter postaci i ten cel został przez głównych solistów zrealizowany w 100 procentach. Mamy więc wesołą, sprytną, ale także rozmarzoną dziewczynę Lisę (bardzo udana kreacja Pauliny Woś) i zadziornego, dynamicznego Colasa (w tej roli świetnie dysponowany i doskonale odpowiadający roli amanta Łukasz Ozga), Mamy tu popisową scenę charakterystyczną - taniec wdowy Simone, którą z humorem wykonuje Dariusz Raczycki i równie śmieszną rolę Thomasa w wykonaniu Piotra Oleksiaka. Wielkie brawa zasłużenie zbiera niewiarygodnie sprawny fizycznie Anatoliy Ivanov, któremu przypadła groteskowa rola pechowego narzeczonego Alaina. Rzecz dzieje się na wsi, gdzie czas wypełniony jest pracą w polu, zabawą i nieustannymi flirtami, co nadaje całemu przedstawieniu pogodny, sielski charakter, choć jest tu również pomysłowo zaaranżowana plastycznie i pantomimicznie gwałtowna burza. W całości spektakl Córki źle strzeżonej stanie się zapewne żelazną pozycją repertuaru Opery Wrocławskiej i będzie odwiedzany przez zróżnicowaną wiekowo publiczność, i wszystkich tych, którzy poszukują źródła nieskrępowanej radości, jaką niesie prawdziwa sztuka.

                                                                  Joanna Tumiłowicz