Przegląd nowości

Zmarł Ireneusz Wiśniewski

Opublikowano: piątek, 10, sierpień 2007 02:00

Dnia 07.08.07 roku, w wieku 51 lat, na zawsze odszedł nasz wspaniały Przyjaciel i Kolega Ireneusz Wiśniewski.

Image

Odszedł tak nagle i nieoczekiwanie, zaskakując wszystkich - po prostu szok! Irek był absolwentem Warszawskiej Szkoły Baletowej, rocznik 1975. Tańczył w ciągu swojej długiej kariery na najznakomitszych scenach polskich i światowych. W ostatnich latach był baletmistrzem i pedagogiem w warszawskim Teatrze Wielkim. Znaliśmy go od ponad 40 lat i wiemy, że śmierć niestety przekreśliła wszystkie plany, które chciał realizować. Głęboko w sercach czujemy ogromny ból po utracie tego wspaniałego człowieka. Pozostaniesz w naszych sercach i pamięci na zawsze. Żegnamy Cię Irku, spoczywaj w spokoju i nie martw się już o nic więcej.....


Pogrążeni w smutku przyjaciele, koleżanki i koledzy ze szkolnej ławy roku 1975

POŻEGNANIE

Kiedy zapadła kurtyna po ostatnim spektaklu w ubiegłym sezonie, Irek Wiśniewski jak zwykle pojawił się na scenie, uśmiechnięty i rozentuzjazmowany by podziękować tancerzom za spektakl, podzielić się uwagami i pożegnać przed wakacjami. Wszyscy żyliśmy już nadchodzącym urlopem i nasze pożegnania były krótkie i pośpieszne. Nie wszyscy zapewne zdążyliśmy pożegnać się z Irkiem, ale nie zaprzątaliśmy sobie tym głowy, pewni że i tak zaraz się spotkamy, na początku następnego sezonu. Nikt z nas nie przypuszczał, że nie będziemy mieli już szansy na ponowne spotkanie. Jego niespodziewana śmierć zaskoczyła nas wszystkich, a nagłość jego odejścia potęguje wstrząs, który wszyscy przeżywamy.


Irek Wiśniewski był naszym kolegą i pedagogiem przez blisko dziesięć lat. Wszyscy wiedzieliśmy o jego wspaniałej karierze tancerza, choć on sam nigdy się z tym nie afiszował. Czasem tylko z rozmów prowadzonych w trakcie przerw między próbami lub w teatralnym bufecie, kiedy mówił o swojej pracy, wyłaniał się obraz wspaniałego artysty, który pracował z najwybitniejszymi tancerzami i choreografami. Jego koleżanki i koledzy, z którymi pracował, tak z Warszawy, jak i z Duesseldorfu, Berlina czy Oslo zawsze mówili o nim jako o świetnym artyście i dobrym człowieku. Niektórzy z nas mieli okazję oglądać go na scenie i podziwiać jego artystyczny kunszt, w którym technika, męska siła i artystyczna wrażliwość tworzyły harmonijną całość. Cechowała go również niezwykła artystyczna skromność, kiedy mówił o swoich artystycznych spotkaniach z wybitnymi ludźmi sceny jak o czymś najzwyczajniejszym w świecie, bez koncentrowania się na swojej osobie.

Ta skromność i prostota ujawniały się również w jego pracy pedagoga i asystenta choreografa. Nigdy nie podkreślał ważności własnej roli, ale dążył z żelazną konsekwencją i uporem do tego by wydobyć z tancerzy podczas prób jak najwięcej i by dochować wierności dziełu choreografa, które zostało mu powierzone. Ten upór i konsekwencja były czasami źródłem konfliktów pomiędzy Nim a nami tancerzami. Byłoby zresztą rzeczą dziwną, gdyby takie konflikty się nie pojawiały. Irek stawał codziennie naprzeciwko silnych indywidualności artystycznych. Specyfiką zawodu tancerza jest to, że tak naprawdę nie widzimy się nigdy sami i musimy zaufać prowadzącemu pedagogowi. Czasami przychodzi nam to z trudnością, gdyż jesteśmy przekonani o słuszności własnych, subiektywnych odczuć. Irek Wiśniewski szanując te odczucia starał się jednak naprowadzać nas właściwe tory, które prowadziły do osiągnięcia jak najlepszego artystycznego efektu. O jego profesjonalizmie i wielkości świadczy to, że nie wahał się wchodzić w takie konflikty w imię artystycznych racji, a z drugiej strony nigdy nie przenosił ich poza przestrzeń sali baletowej i nie traktował personalnie. Zawsze był gotowy wysłuchać argumentów drugiej strony, ale jeśli był pewien swojego stanowiska bronił go z niezwykłym uporem. Dzięki jego prostocie i naturalności wiele konfliktów znajdowało swoje rozwiązanie podczas pogawędek przy papierosie w przerwach między próbami. Irek nie nosił również w sobie gniewu i urazy z powodu takich konfliktów i bardzo szybko o nich zapominał.

Był pasjonatem i entuzjastą tańca, a swoją pracę traktował jak misję. Dzielił z nami nasze sukcesy i nasze trudy, dopingował i doradzał, trzymał za nas kciuki i serdecznie gratulował po spektaklach. Cieszył się naszymi sukcesami, traktując je jak swoje.

Równie wielką radość sprawiały mu jednak rozmowy o żeglowaniu, wędkowaniu i tym podobnych codziennych sprawach. Irek równie mocno jak taniec kochał normalne zwyczajne życie i to pozwalało zachowywać mu dystans i równowagę, nawet w sytuacjach trudnych, jakich mnóstwo w teatralnej codzienności.

Nie spotkamy się już więcej Irku na sali baletowej ani na deskach scenicznych, głęboko jednak wierzymy, że gdzieś tam z góry nadal będziesz trzymał kciuki za każdy nasz spektakl. A my za każdym razem, kiedy będzie opadać kurtyna, będziemy myśleli o Tobie.

Koleżanki i Koledzy z Zespołu Baletu

Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie