GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościPowrót Włodzimierza Kamirskiego
Strona 3 z 3 Mimo, że prezentowana 10 marca inscenizacja Traviaty ma równo 24 lata (premiera odbyła się 7 marca 1987 roku) to nadal pozostaje interesującym przedstawieniem podporządkowanym muzyce i utrzymanym w dobrej tradycji, gdzie wszystko jest przewidywalne i zgodne z autorskimi didaskaliami. Każdy akt ma właściwą sobie kolorystykę: pierwszy tonie w bieli podkreślanej czernią męskich fraków, wiejska scena ma barwę zieloną, a scena balu u Flory jest w kolorze czerwonym. Ostatni akt rozgrywany jest w beznadziejnej, lekko przymglonej tonacji szaro-czarnej. Efektowna scenografia Mariusza Chwedczuka zbudowana z setek metrów lekkiej udrapowanej tkaniny oraz równie piękne stylowe kostiumy Xymeny Zaniewskiej, która zawsze wiedziała jak pięknie ubrać kobietę, tworzą niezwykły klimat tego przedstawienia.
Joanna Woś w partii Violetty jest bez wątpienia zjawiskiem samym w sobie. Ona nie gra, Ona po prostu jest zakochaną, zdolną w imię miłości do najwyższego poświęcenia kobietą, która wie, że jest śmiertelnie chora. Wokalnie zachwycała nienaganną emisją, nośnymi pianami i wspaniałym legato. Do tego należy dodać wyważoną ekspresję, wyrównane w każdym rejestrze brzmienie, wspaniale śpiewane koloratury i ogrom kultury muzycznej w subtelnym kreśleniu głosem dramatu Violetty. Jej kreacja miała - jak zawsze - wszelkie odcienie ekspresji wokalnej i aktorskiej. Partię zakochanego Alfreda zaśpiewał Dariusz Stachura, któremu udało się stworzyć w miarę wiarygodną postać młodego człowieka nie mogącego się pogodzić z utratą ukochanej. I chociaż w pierwszym akcie wokalnie nie był w szczytowej formie, to w miarę rozwoju akcji jego śpiew sprawiał coraz większą satysfakcję. Zenon Kowalski w partii starego Germonta, ojca Alfreda również ujmował muzyczną kulturą i dobrze brzmiącym głosem. Dobrze spisały się również chóry ujmujące spoistością brzmienia i wokalna dyscypliną.
Włodzimierz Kamirski przy dyrygenckim pulpicie tchnął wiele życia w nieśmiertelną muzykę Verdiego. Przede wszystkim prowadził przedstawienie w sposób umożliwiający śpiewakom spokojne prowadzenie frazy i nie zmuszał ich do forsowania głosu. Była też pod jego batutą charakterystyczna dla Traviaty taneczna lekkość w rytmie walca i śpiewność, pod którą czai się od samego początku, dramat głównych bohaterów. Przyjęte przez dyrygenta tempa nadają muzyce wyraziście głebszy dramatyczny puls. Adam Czopek |
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |