Przegląd nowości

"Córka Pani Angot" Lococqa w Opéra de Lausanne

Opublikowano: niedziela, 16, styczeń 2011 01:00
Opera w Lozannie podjęła zasługującą na uwagę decyzję, aby na przywitanie Nowego Roku wyrwać się z zaklętego kręgu zaledwie kilku prezentowanych z tej okazji pozycji repertuarowych i wystawić na swojej scenie nieznaną większości melomanów trzyaktową opéra-comique Charlesa Lecocqa Córka Pani Angot (La fille de Madame Angot).
 
Image
 
Chodzi tutaj o jedyną z ponad sześćdziesięciu kompozycji, jakie wyszły spod pióra tego niezwykle popularnego niegdyś francuskiego kompozytora, która nie popadła w kompletne zapomnienie, chociaż nieczęsto się zdarza, iż można obejrzeć jej sceniczną realizację. Przypomnijmy, że kariera Lecocqa wiele zawdzięcza Offenbachowi, który pełniąc obowiązki dyrektora paryskiego teatru Bouffes-Parisiens ogłosił w 1856 roku "Konkurs na jednoaktową operetkę", w celu odnalezienia "źródeł niewyczerpanych pokładów francuskiego humoru" i tym samym przeciwstawienia się niepożądanym - jego zdaniem - tendencjom reprezentowanym przez twórczość Adama, Aubéra czy Hérolda.
 

 
Nadzieja na odnowienie tradycji gatunku spoczywała według Offenbacha właśnie w rękach młodych artystów; ostatecznie jury rzeczonego konkursu nagrodziło ex aequo noszące ten sam tytuł kompozycje  Georges'a Bizeta i Charlesa Lococqa: Docteur Miracle. Wystawienie wyróżnionej pozycji nie zapewniło jednak łatwego startu Lecocqowi, który pierwszy znaczący sukces odniósł dopiero dzięki muzycznej chinoiserie Fleur de thé (Kwiat herbaciany).
 
Image
 
Wojnę francusko-pruską kompozytor spędził w Brukseli, gdzie zatriumfował operetką Cent vierges (Sto dziewic), a następnie - w 1872 roku - wystawioną w brukselskim teatrze Fantaisies-Parisiennes Córką Pani Angot. Trudno sobie już dzisiaj wyobrazić, jak znaczącym wydarzeniem artystycznym w skali europejskiej była kreacja tego ostatniego dzieła, dość powiedzieć, że zaraz po Brukseli podbiło ono Paryż (zapewniając cierpiącemu od dzieciństwa na gruźlicę stawu biodrowego twórcy świetne dochody), a w parę lat później wyruszyło na podbój światowych scen, od Amsterdamu, Londynu, Sztokholmu, Nowego Jorku, Turynu, Genewy, Madrytu, Wiednia, Pragi, Rygi, aż po Moskwę, Mediolan, Kopenhagę i Warszawę (1875).
 

 
O nieprawdopodobnym sukcesie Córki Pani Angot świadczą też dokonywane przez licznych naśladowców przeróbki i pastisze, a także fantazyjne i karykaturalne wykorzystywanie niektórych zaczerpniętych z niej kupletów - lub tylko ich melodii - w parodiach politycznych. Zważywszy na to, że operetka Lecocqa bardzo szybko dotarła do Szwajcarii (Genewa, Lozanna, Vevey), stając się tam, obok Wesołej wdówki Lehara i Rêve de Valse Oscara Straussa, najczęściej wystawianą pozycją lekkiego repertuaru, trudno zrozumieć, dlaczego w czasach nam bliższych pojawiła się w Lozannie na scenie po raz ostatni aż w 1977 roku (pod dyrekcją Jésusa Etcheverry'ego). Tym bardziej trzeba docenić fakt, że kierujący tutejszą placówką Eric Vigié postanowił nadrobić to trwające od ponad trzydziestu lat zaniedbanie.
 
Image

Libretto Córki Pani Angot - wprowadzające zarazem fikcyjne i historyczne postaci - opowiada dość banalną historię kwiaciarki z paryskiej dzielnicy Halles, niejakiej Klarci (Clairette) Angot, która ma wyjść za mąż za fryzjera Pomponneta, a która jednocześnie podkochuje się w ulicznym piosenkarzu Ange Pitou, który z kolei zdradza ją z aktorką - panną Lange, faworytą Barrasa - członka Dyrektoriatu, a także kochanką finansisty Larivaudière'a. Po licznych perypetiach to w końcu wierny Pomponnet uzyskuje rękę  kwiaciarki, która wielkodusznie oddaje Ange'a Pitou swojej niegdysiejszej koleżance z pensji, a obecnie rywalce: pannie Lange. Otóż niezależnie od tej dość schematycznej intrygi podkreślić należy, że nowością jest tutaj wprowadzenie do repertuaru lirycznego niezmiernie rzadko wykorzystywanego przez twórców operowych epizodu historii francuskiej: okresu rządów Dyrektoriatu, sprawującego władzę w schyłkowym okresie Rewolucji Francuskiej, aż do dokonanego przez Napoleona Bonapartego zamachu stanu.

Image

Oprócz owego wspomnianego w libretcie Barrasa, do naprawdę żyjących w tamtych czasach osób należą jeszcze Ange Pitou i panna Ange. Ten pierwszy to początkowo oczarowany rewolucyjnymi ideami dziennikarz - który po zobaczeniu ściętej głowy rewolucjonisty zatkniętej na tyczce przeszedł do obozu monarchistów - a następnie najbardziej znany w Paryżu piosenkarz uliczny, którego pełne polotu i ciętej satyry strofy zaprowadziły na trwającą dwa lata katorgę. Ta druga zaś to aktorka Comédie-Française, która podobnie jak Pitou, lecz z innych pobudek, straciła rewolucyjny zapał i korzystała z przywilejów, jakie dawała jej przynależność do arystokratycznego klanu.


Wspomnijmy jeszcze, dla uzupełnienia opisu polityczno-społecznego kontekstu, w jakim osadzona jest operetka Lecocqa, że lata rządów Dyrektoriatu to okres, który dodatkowo wyostrzył ostre kontrasty zachodzące pomiędzy biedą szerokich mas i bogactwem nielicznych, prowadzących wystawny, czy nawet rozwiązły, tryb życia spekulantów. Ci ostatni obrali sobie za cel nadrabianie straconego od początku rewolucyjnych wstrząsów czasu, przy czym w nie znających umiaru zabawach i rozpustach prym wiodła ówczesna - doskonale sportretowana w opisywanym dziele - bananowa młodzież, czyli tzw. Incroyables i Merveilleuses.

Image

Wierne, zdradzające nieprzeciętną wyobraźnię i plastyczny talent autora kostiumów Dominique'a Borga, pokazanie tej specyficznej grupy stanowi jeden z licznych atutów lozańskiej inscenizacji. Zmieniające się w każdym akcie kreacje przyciągają wzrok szerokimi, odpowiednio głęboko wydekoltowanymi tunikami i nieprawdopodobnie dziwacznymi perukami pań (Merveilleuses) oraz równie barwnie i ekstrawagancko zaprojektowanym odzieniem młodych mężczyzn (Incroyables).


Wywoływane w ten sposób efekty wizualne są tym bardziej sugestywne i urzekające, że przez cały czas trwania spektaklu prowadzona jest przez Patricka Méeüsa dynamiczna i zaprojektowana w najdrobniejszym szczególe reżyseria świateł. Także zręcznie i ze smakiem skonstruowana, unikająca powierzchownego efekciarstwa i raczej minimalistyczna, choć skutecznie osadzona w realiach kreowanej epoki, scenografia Jeana Haasa przyczynia się do zbudowania ciekawego i zajmującego obrazu.

Image

W pewną konsternację wprawiają jedynie pozostające w oderwaniu od koncepcji całości - a realizowane przy opuszczonej kurtynie, na proscenium - układy choreograficzne Gianniego Santucciego, zabawne i pocieszne, ale niestety wymykające się głównemu rytmowi przedstawienia. Pewne zastrzeżenia budzi praca reżyserska Anémone, bardzo popularnej we Francji - i nie tylko - aktorki, a obecnie także inscenizatorki,  znanej między innymi z udziału w kultowym filmie Le père Noël est une ordure. Jej pozbawiona inwencji, tak bardzo tu oczekiwanych aluzji politycznych czy humoru sytuacyjnego, jednym słowem - niezdolna do "podparcia" akcji wizja stanowi z pewnością najsłabszy punkt tej wzbudzającej tak duże oczekiwania publiczności realizacji.


Na szczęście możemy natychmiast zapomnieć o tych wszystkich niedociągnięciach słuchając żwawych, rześkich i od pierwszych taktów urzekających melodii lub dając się uwieść błyskotliwej i wyrafinowanej instrumentacji tej prawdziwej opéra-comique, tak dalece odbiegającej od schematu drobnomieszczańskiej rozrywki z XIX wieku. Do perfekcji opanowana przez Lecocqa sztuka dopasowywania atmosfery poszczególnych arii i scen zespołowych do konkretnych sytuacji scenicznych czyni z jego dzieła prawdziwy popis teatru muzycznego.

Image

Szczególnie, że za pulpitem dyrygenckim stoi świetnie ten gatunek znający i czujący Nicolas Chalvin, który prowadzi doskonale brzmiącą Sinfonietta de Lausanne, starannie przygotowany przez Véronique Carrot chór i bezbłędnie dobrany zespół solistów. Dla wielu widzów dużym odkryciem jest na pewno występ dysponującej pieszczącym ucho swą urodą sopranem Bénédicte Tauran w tytułowej roli Klarci Angot.

Image

Aliści wszyscy bez wyjątku wykonawcy zasługują na słowa uznania: Emiliano Gonzalez Toro jako Pomponnet daje lekcję mistrzowskiej wokalistyki i solidnego aktorstwa, śpiewający partię Ange Pitou Jean-Sébastien Bou ujmuje barwą wyrównanego we wszystkich rejestrach barytonu, Maryline Fallot potwierdza swą docenianą już od dawna muzykalność, zwłaszcza w scenie tryskającego humorem walca, zaś Alain Vernhes z wyczuciem buduje komiczną postać finansisty Larivaudière'a. Nie zawodzą też Michèle Lagrange (Amarnathe), Frédéric Longbois (Trénitz) i Philippe Cantor (Louchard). Dobrze się zatem stało, że Opéra de Lausanne sięgnęła wreszcie po partyturę Córki Pani Angot, która w tak znaczącym stopniu przyczyniła się niegdyś, po okresie historycznych parodii Hervégo i Offenbacha, do powrotu zaniedbanej - a poważniejszej od tradycji opéra bouffe - formy lirycznej (charakteryzuje ją bardziej stonowany i delikatniej cieniowany humor, szlachetny sentymentalizm, pełna uroku życzliwość), praktykowanej później z takim powodzeniem przez dajmy na to Louisa Varneya czy na przełomie XIX i XX wieku przez André Messagera.

                                                                  Leszek Bernat