Błąd
  • Błąd krytyczny rozszerzenia [sigplus]: Dla folderu galerii obrazów stories/2011/pazdziernik/Sanok 01 oczekiwana jest względna ścieżka do folderu startowego określonego w konfiguracji rozszerzenia w zapleczu systemu Joomla!.

Przegląd nowości

XXI Festiwal im. Adama Didura w Sanockim Domu Kultury

Opublikowano: piątek, 14, październik 2011 02:00

Błąd krytyczny rozszerzenia [sigplus]: Dla folderu galerii obrazów stories/2011/pazdziernik/Sanok 01 oczekiwana jest względna ścieżka do folderu startowego określonego w konfiguracji rozszerzenia w zapleczu systemu Joomla!.

Oficjalna inauguracja XXI Festiwalu im. Adama Didura odbyła się w niedzielę 25 września w sali widowiskowej Sanockiego Domu Kultury, jednak publiczność miała okazję zasmakować już wcześniej festiwalowej atmosfery, bowiem od czwartku 22 września rozpoczęły się seanse filmowe w ramach tzw. festiwalowego preludium. Duża frekwencja świadczy o trafności formuły, poszerzającej festiwalowy program o sztukę filmową. W tym roku zaprezentowano sześć filmów, luźno powiązanych z tematyką muzyczną. W  czwartek i piątek: Przyjeżdża orkiestra, Amadeusz, Wygrany, Czarny łabędź. W sobotę - mini przegląd kina słowackiego: Niebo, piekło... ziemia oraz Muzyka. Wszystkie seanse filmowe obejrzało w sumie około 500 widzów.

Podczas wieczoru, inaugurującego cykl festiwalowych koncertów, po oficjalnym otwarciu z udziałem dyrektora festiwalu Waldemara Szybiaka i burmistrza Sanoka Wojciecha Blecharczyka, wystąpiła Urszula Kryger z towarzyszeniem Warszawskich Solistów Concerto Avenna pod dyrekcją Andrzeja Mysińskiego. Zaprezentowano program, złożony z pieśni F. Chopina, W. Żeleńskiego i M. Karłowicza. Koncert poprowadził Piotr Nędzyński.

Pomysł zaprezentowania pieśni, napisanych na głos i fortepian, z towarzyszeniem orkiestry to nowatorska realizacja Urszuli Kryger i Warszawskich Solistów Concerto Avenna. Publiczność w Sanoku miała więc okazję wysłuchania wyboru najpiękniejszych polskich pieśni w oryginalnej interpretacji.

Simple Image Gallery Extended


Kolejny festiwalowy koncert odbył się w poniedziałek 26 września w Kościele Przemienienia Pańskiego. Chór Filharmonii Śląskiej, po raz pierwszy goszczący na sanockim festiwalu, przedstawił Małą mszę uroczystą G. Rossiniego. Od kilku lat dyrektorem chóru jest Jarosław Wolanin, w Sanoku przed laty rozpoczynający swoją edukację muzyczną, więc dodatkowo koncertowi towarzyszył akcent lokalny.

O koncercie chóru Filharmonii Śląskiej mówił Piotr Nędzyński: Jestem pod wielkim wrażeniem poniedziałkowego koncertu. Przede wszystkim usłyszeliśmy utwór rzadko w Polsce wykonywany, a niezwykłej piękności...  Bardzo dobrze był przygotowany zespół Filharmonii Śląskiej. Widać było solidną, rzetelną pracę nad tym koncertem. Podobali mi się soliści, szczególnie baryton, Jarosław Kitala. Całość poprowadzona pewną ręką przez dyrygenta Jarosława Wolanina.

We wtorek 27 września w sali widowiskowej Sanockiego Domu Kultury wystąpił balet Opery Wrocławskiej. Ten wieczór należał do najbardziej obleganych przez publiczność, bo i artyści z Wrocławia po raz pierwszy w Sanoku, i wspaniała muzyka Prokofiewa, i stworzeni przez Szekspira, nieśmiertelni po wsze czasy, Romeo i Julia. Wszystko to razem rozbudziło apetyty ogromne.

Tak o wrocławskim spektaklu mówił Sławomir Pietras: Niestety w tym roku nie mogłem być na wszystkich koncertach festiwalowych, ale przecież uważnie oglądam program i muszę powiedzieć, że impreza ciągle się rozwija i że ten festiwal jest festiwalem odważnym. Jeżeli przyjeżdża tu "Romeo i Julia" Prokofiewa w choreografii Makarowskiego, z Wrocławia, to znaczy, że jest promowana sztuka trudna w odbiorze, zwłaszcza w miejscu, gdzie nie ma przecież tradycji baletowych. Ten festiwal ciągle pokazuje coś nowego, zachęcającego i inspirującego.

We środę 28 września do Sanoka przyjechali artyści ze Lwowa. Festiwalowy wieczór składał się z dwóch prezentacji, różnorodnych w formie, połączonych za to postacią kompozytora, Siergieja Rachmaninowa. W pierwszej części odbył się II koncert fortepianowy c-moll op. 18, w drugiej zaś Konserwatorium Lwowskie zaprezentowało jednoaktową operę Aleko, utwór napisany przez Rachmaninowa na zakończenie nauki w Moskiewskim Konserwatorium, bardzo rzadko w Polsce wykonywany. Tak o środowym wieczorze mówił Sławomir Pietras, wielki admirator pamięci Adama Didura: Przyjeżdża tutaj Lwów, i słusznie, ponieważ artystycznie Lwów jest Sanokowi najbliższy. I choć może prezentacja opery "Aleko" nie wszystkim przypadła do gustu, to trzeba powiedzieć, że bohaterem tego utworu jest bas, przez co następuje nawiązanie do tradycji wykonawczej, która łączy nas z patronem festiwalu (Didur nie śpiewał w tej operze, ale z całą pewnością występował w niej Szaliapin). Konserwatoryjne wykonanie nie wzbudziło we mnie specjalnego entuzjazmu - było widać, że na scenie występują artyści niedoświadczeni, zapewne nie związani jeszcze z żadnym profesjonalnym teatrem. Jednak wszystkim, którzy ewentualnie mieli zastrzeżenia do oglądanej we środę wizji scenicznej, chciałbym przypomnieć, że świetnie zagrała orkiestra,  prowadzona przez bardzo dobrego dyrygenta, bardzo dobrze zabrzmiał chór. Partię sopranową też można by było pokazywać na każdym szanującym się festiwalu.  Nie zapominajmy, że widzieliśmy studentów konserwatorium. Wykonawca roli tytułowej, młody, bardzo piękny głos, nie jest jeszcze gotowy, aby śpiewać taką partię. Ale przecież po to są festiwale: żeby promować, żeby pokazywać. Za to w pierwszej części środowego wieczoru artysta, Yurij Kot, który grał II koncert Rachmaninowa, to pianista, który mógłby to wykonać na każdej scenie, od Carnegie Hall począwszy po salę im. Czajkowskiego w Moskwie, z wielkim powodzeniem.


I jeszcze Piotr Nędzyński: Kto usłyszał, musi mieć podobne wrażenie: rewelacyjny pianista! Zagrał koncert z rozmachem i ogromnym uczuciem. Było to wykonanie, które z powodzeniem mogłoby się znaleźć na płycie. Poza tym, co doskonale widziałem z loży, grał tak, jakby to nie wymagało od niego żadnego wysiłku, z uśmiechem na twarzy, niemalże z rozkoszą. Zrobił rewelacyjne wrażenie. Towarzysząca pianiście orkiestra także zaprezentowała wysoki poziom. Bardzo dobry dyrygent, czujący doskonale styl muzyki.

Śpiewająca rodzina Gierlachów w czwartek 29 września zgotowała festiwalowej publiczności niezapomnianą ucztę. Radość, emanująca ze sceny, perfekcyjnie wykonywane pieśni i arie, fantastyczny akompaniament Anny Marchwińskiej, słowo serdeczne Sławomira Pietrasa, prowadzącego koncert - to wszystko złożyło się na jedną z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających festiwalowych prezentacji. Bracia Robert i Wojciech Gierlachowie swoją podstawową edukację muzyczną rozpoczynali w Sanoku, Robert w klasie akordeonu, Wojciech - gitary. Bracia Gierlachowie to następcy Adama Didura, wspaniali polscy śpiewacy, robiący karierę na świecie. Oni uosabiają to, o czym tak często mówimy: że ta ziemia, Ziemia Sanocka, rodzi talenty artystyczne - podsumował Sławomir Pietras.

W Sanoku towarzyszyła braciom żona Roberta, Tatiana Hempel-Gierlach.  Sporo śpiewano tego wieczoru utworów Mozarta, ale i Rachmaninowa, Verdiego, Moniuszkę, Rossiniego. Dano też szansę Karolinie Wójcik, studentce V roku Akademii Muzycznej we Wrocławiu, sanoczance, zaprezentowania się u boku znakomitych krajanów.

Simple Image Gallery Extended


 

30 września nastąpiła całkowita zmiana nastroju: Teatr Muzyczny z Gliwic wystawił musical Hello, Dolly w reżyserii Marii Sartovej z Grażyną Brodzińską w roli głównej. Nikt nie odda wrażeń po gliwickim spektaklu lepiej od Piotra Nędzyńskiego: "Hello, Dolly!" to taki sobie musical, z jednym właściwie przebojem, ale został świetnie wyreżyserowany przez Marię Sartovą w teatrze gliwickim. Zwróciłem uwagę na doskonałe tłumaczenie tekstu, który był wyjątkowo dowcipny i przez wykonawców starannie podawany. Dyrygent dobrze prowadził sprawną orkiestrę. Ale przede wszystkim zjawiskowa była Grażyna Brodzińska. Ona jeszcze nie wchodzi na scenę, a my już wiemy, że za chwilę coś się wydarzy, ona jeszcze się nie odezwie, a już zaznacza swoją obecność. Jak ona porusza się na scenie! Ten widok przyprawia o dreszcz. Śpiewała świetnie. To jest przede wszystkim śpiewaczka operetkowa, a mimo to, nie rezygnując z operetkowej dykcji, potrafiła stworzyć typowy dla musicalu "charm", owe musicalowe ciepło. Pięknie prezentowały się kostiumy Barbary Ptak. Widzieliśmy, jak cudownie poruszała się i wyglądała w tych stylowych sukniach Grażyna Brodzińska! Artyzm Brodzińskiej wzrusza i zapiera dech. Cały zespół gliwicki zaprezentował się bardzo dobrze. I, jeszcze raz podkreślam - świetna reżyseria Marii Sartovej.

Sobota 1 października należała do Opery Krakowskiej, od dwóch lat współpracującej z sanockim festiwalem. W Kościele Chrystusa Króla wykonano  Requiem G. Verdiego, monumentalne dzieło oratoryjne mistrza opery włoskiej. Nad wykonaniem osobiście czuwali, odpowiedzialni za oprawę artystyczną przedsięwzięcia, Barbara Kędzierska i Laco Adamik.

I znów oddajmy głos Piotrowi Nędzyńskiemu: To absolutne arcydzieło. W swoim charakterze nieco operowe, ale nie dlatego, że Verdi chciał stworzyć operę liturgiczną, tylko on po prostu pisał w swoim stylu, był sobą. Nie jest to dzieło łatwe do wykonania, a Opera Krakowska zrobiła to wspaniale. Anna Lubańska to nie tylko najlepszy, moim zdaniem, polski mezzosopran verdiowski, ale ona nie ma chyba rywalki na świecie, jeśli chodzi o repertuar verdiowski. Ją można przyrównywać do śpiewaczek tej klasy, co Fiorenza Cossotto, Giulietta Simionato czy Fedora Barbieri - celowo przywołuję włoskie nazwiska, bo charakter głosu Anny Lubańskiej jest włoski. Mieliśmy więc super gwiazdę. Ale i pozostali soliści doskonale zdali egzamin. Przede wszystkim sopran Katarzyny Oleś-Blachy brzmiał, zwłaszcza w partiach lirycznych, wręcz anielsko. Tenor, Tomasz Kuk, zaśpiewał bardzo dobrze.  Świetny bas, Volodymyr Pankiv, młody, więc przed nim, wszystko na to wskazuje, wielka kariera, niewykluczone, że będzie następcą Szaliapina. Doskonała orkiestra, rewelacyjny chór, przygotowany przez Zygmunta Magierę. No i - last but not least - dyrygent, Warcisław Kunc, który potrafił to wszystko zebrać i dać publiczności coś, co było porywające, wzruszające i pełne ekspresji. Jeśli cokolwiek wyznacza poziom sanockiego festiwalu, to między innymi "Requiem", którego wysłuchaliśmy w sobotni wieczór. To jest najwyższa półka.

Na zakończenie, 2 października w niedzielę, zespół Opery Śląskiej wystawił Cosi fan tutte W. A. Mozarta. Tradycyjnie przygotowane przedstawienie przypadło do gustu festiwalowej publiczności, która artystów nagrodziła rzęsistymi oklaskami.

Także w niedzielę, tuż przed operą, dyrektor Waldemar Szybiak podziękował sponsorom tegorocznej edycji, a potem odczytał protokół jury XIX Ogólnopolskiego Konkursu Kompozytorskiego im. Adama Didura i wręczył nagrody laureatom: Dariuszowi Przybylskiemu, Maciejowi Zimce i Michałowi J. Paparze. Następnie wykonano nagrodzoną kompozycję Dariusza Przybylskiego Broch Lieder. Młody kompozytor, który już dwukrotnie wcześniej był laureatem sanockiego konkursu, mówił: Jest to bardzo ciekawy konkurs, jedyny w Polsce, a chyba i na świecie, konkurs na pieśń. Bardzo ważne dla każdego kompozytora jest też to, że może swoją kompozycję usłyszeć.

Warto dodać, że w przyszłym roku Konkurs Kompozytorski im. Adama Didura będzie obchodził jubileusz 20. lecia.


Przy festiwalu zorganizowano także zajęcia w ramach XIX Obozu Humanistyczno-Artystycznego, prowadzone przez instruktorów Sanockiego Domu Kultury. Uczestniczyły w nich dzieci z sanockich szkół podstawowych, biorąc udział w zajęciach wokalnych i tanecznych. Największą atrakcją była lekcja baletowa z udziałem tancerzy Opery Wrocławskiej, a następnie udział w próbie przedstawienia baletu Romeo i Julia. Wszystkie zajęcia Obozu Humanistyczno-Artystycznego odbywały się w nowo wybudowanej sali baletowej Sanockiego Domu Kultury.

W holu SDK przez czas trwania festiwalu można było obejrzeć wystawę Opery Krzysztofa Pendereckiego autorstwa Juliusza Multarzyńskiego.

Na koniec oddajmy ponownie głos Piotrowi Nędzyńskiemu: "Od wielu lat Festiwal im. Adama Didura ewoluuje. Dyrektor Waldemar Szybiak potrafił znaleźć dla tej imprezy właściwą formułę: mamy wielką różnorodność form, od wielkich dzieł oratoryjnych, tak jak w tym roku "Requiem" Verdiego czy "Mała msza uroczysta" Rossiniego, poprzez opery, balety, musicale, aż do recitali pieśni. To jest bardzo ważne, a przede wszystkim potrzebne publiczności. Jednego dnia jesteśmy uduchowieni, a następnego świetnie się bawimy. Sztuką jest tworzenie programu festiwalu, a dyrektor Waldemar  Szybiak opanował tę sztukę mistrzowsko. Tegoroczny festiwal był wyjątkowo wysmakowany - mieliśmy w programie dzieła wybitne i znakomitych wykonawców.

Simple Image Gallery Extended

                                                        Małgorzata Sienkiewicz-Moskowicz