GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowości"Don Giovanni" podwójnie widziany
Strona 2 z 6
Na polskich scenach ostatnimi laty oglądaliśmy inscenizacje Ryszarda Peryta, Jitki Stokalskiej, Marka Weiss-Grzesińskiego, Adama Hanuszkiewicza i Mariusza Trelińskiego, który właśnie przeniósł do Wrocławia, z niewielkimi zmianami, warszawską inscenizację swojego Don Giovanniego z 2002 roku, do której scenografię zaprojektował Boris F. Kudlička. Z tą jednak różnicą, że tym razem punkt ciężkości inscenizacji przeniósł w bardziej w kierunku commedii dell' arte, prezentując ją z dużym dystansem do operowej rzeczywistości, czasami jednak nieco przerysowanej. To co blisko dziesięć lat temu szokowało dzisiaj wydaje się zupełnie naturalne. W tym czasie teatralny świat poszedł jednak mocno do przodu. Dzisiaj specjalnie nie dziwią bombastyczne kostiumy Arkadiusa wywiedzione z malarstwa Velázqueza, ani puste czarne, pozbawione rekwizytów, pudło sceny, ani ustawienie bohaterów dramatu na antypodach emocji. Jest to przedstawienie poetyckie, ale z niemałą domieszką rubasznego humoru. Sięgając głębiej można powiedzieć, że jest w nim również tragicznie i wesoło, kolorowo i czarno, bywa też strasznie, ale i śmiesznie. Sprawność reżysera sprawia, że obrazy zmieniają się niczym w kalejdoskopie, a czytelnie prowadzeni bohaterowie, bezlitośnie obnażają swoje prawdziwe charaktery i oblicza. Mimo tych wszystkich zmian pozostaje ta inscenizacja efektownym dynamicznym przedstawieniem o wyrazistej kolorystyce i klimacie.
Główny bohater ma w sobie coś z pysznego pawia (i to nie tylko piękny kolorowy ogon), ale i dziarskiego koguta, który stroszy piórka, grzebie nóżką i potrząsa łebkiem na widok kolejnej zdobyczy. Ale tak naprawdę jest człowiekiem bez skrupułów gotowym brać od życia wszystko co najlepsze nie oferując nic w zamian. Wszystko to realizuje bardzo przekonywująco, z dużą kulturą i bez większych przerysowań Mariusz Godlewski, któremu należą się jeszcze słowa uznania za piękną kreację wokalną. Leporello na samym początku dźwiga klepsydrę, która ma wszystkim uzmysłowić upływ czasu. Klepsydra, niczym klamra spinająca całe przedstawienie pojawi się na końcu przedstawienia.
|
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |