GaleriaT. Shebanova gra - Pory roku Czajkowskiego
Wydarzenia |
Szukaj w Maestro |
||
|
|
||
Przegląd nowościKrakowski Lord
Strona 1 z 3
Miotacz promieni Dobra Prędzej bym się spodziewał, że Opera Krakowska udźwiękowi "Brata naszego Boga" niż wyprodukuje familijny spektakl muzyczny. A tymczasem na afiszu widniało jak byk: "Mały Lord". Po prostu musiałem na to pójść. Jako fan telewizyjnego spektaklu Mikołaja Grabowskiego z początku lat dziewięćdziesiątych zrealizowanego w rodzinno-przyjacielskim składzie: z Jerzym Golińskim, Krystianem Lupą, Iwona Bielską i synem reżysera Michałem. I jako średnio wyedukowany muzycznie krytyk teatralny, sprawdzający co parę lat, czy to prawda, że reżyser Janusz Szydłowski, rzeczywiście jest takim specem od scenicznych form ruchowo-śpiewanych, jak to fama głosi. Z przyjemnością oświadczam, że pogłoski odpowiadają prawdzie. 10 lat po sukcesie "Tajemniczego ogrodu" z Bagateli mamy w Krakowie kolejny familijny hit. Pamiętacie tę historię?
Do mieszkającej w Nowym Jorku młodej wdowy z dzieckiem przyjeżdża angielski prawnik i oświadcza, że jej syn Cedric jest jedynym dziedzicem wielkiego rodu. Przysługuje mu tytuł lorda, w przyszłości nawet księcia, a jego dziadek zaprasza go do swego pałacu. Tylko matka jest raczej niemile widziana, bo kiedyś najmłodszy syn starego lorda poślubił ją wbrew woli ojca. Cedric przybywa do Anglii, z miejsca zdobywa serca dziadka i odmienia jego gburowate obyczaje. Przyjaciele z Nowego Jorku, którym kiedyś mały lord pomógł w biedzie teraz odwdzięczają się i demaskują fałszywą pretendentkę do tytułów i zaszczytów. Szydłowski nie chce w swoim spektaklu prostej ilustracji tezy, że Dobro zwycięża, o ile ma ku temu okazję. Raczej kładzie nacisk na wiarę, że bycia dobrym można się zawsze nauczyć. Że Dobro może się w nas obudzić w kontakcie z dzieckiem, bo tylko ono ma dziś jeszcze siłę i dar przemieniania ludzi. Stary, zły książę idzie za małym lordem w stronę światła i miłości nie tyle zauroczony niewinnością Cedrika, co jego autentycznym zachwytem ludźmi. Dociera do niego co to znaczy absolutna akceptacja drugiego człowieka, potęga bezinteresowności uczuć i uczynków.
Gdyby reżyser źle obsadził głównego bohatera cała ta konstrukcja ideowa rozsypałaby się jak domek z kart. To jasne, że małego lorda nie może grać mikrusowaty student Akademii Teatralnej. W musicalu według powieści Burnett dziecko musi być dzieckiem. Krakowski Mały Lord (Dominik Dworak) ma góra z 10 lat i śpiewa tak, jaki powinny śpiewać dzieci w jego wieku. Z prawdziwą emocją, bez strachu przed fałszem, bez nacisku na wyszkolenie techniczne. Aktorsko jest nawet lepszy niż wokalnie. Wspólnie z Andrzejem Biegunem (Książę) tworzą zafascynowaną sobą łobuzerską parę. Bezpretensjonalny, dobrze ułożony chłopiec, zaraża wesołością aktorów na scenie i nieletnią widownię. Przy ukłonach towarzyszył mu taki pisk ośmioletnich uczennic, ostatni raz słyszałem coś podobnego dekadę temu na koncercie Enrique Iglesiasa.
|
|||
Maestro jest tytułem jakim honoruje się najwybitniejszych muzyków wirtuozów dyrygentów śpiewaków i nauczycieli. Właśnie im oraz podążającym za ich przykładem artystom poświęcona jest ta strona |
|||
2006 Copyright © Wiesław Sornat (R) All rights reserved MULTART |